Sida - Fri-07-12 18:26:39

Malutka, rozpadająca się chatka na skraju lasu, a w środku szalony alchemik, który jest w stanie wyczarować dosłownie wszystko: od puszki sardynek, po nowy Demon's Duel. Ale, ale już się cieszyłeś, prawda? nie ma nic za darmo, a alchemik ze względu na swoją niepoczytalność pomaga tylko i wyłącznie własnym ulubieńcom lub ludziom, którzy go zainspirują. Nie wzruszają go błagania bądź psie oczka - w takim wypadku wyrzuci Cię po prostu za drzwi i nigdy więcej nie wpuści. Bardzo na czymś Ci zależy? W takim razie zapraszam.

Morphine - Wed-07-12 12:56:58

Elaine miała zamiar dawno odwiedzić alchemika. Musiała kupić parę składników do eliksirów.. Chciała również znaleźć jakąś małą ciekawą pracę. A eliksiry i te sprawy były jej specjalnością. Ostrożnie przeszła przez gąszcze ostrych cierni i trawy, raniąc nogi. Nie zależało jej. Znany jej zapach pobudził ją i zniwelował strach. Powoli przeszła przez kamienne schodki i stanęła przed dużymi rzeźbionymi drzwiami. Zapukała trzykrotnie..

Alchemik - Thu-08-12 18:26:06

Stuk, stuk, stuk..
Niech ktoś usunie z tego domu te cholerne dzięcioły.
Ptaszyska, czy raczej.. ktoś?
Zawarczał w gniewie. Nienawidził być odrywany od swojej pracy.
Jego skrzeczenie, według normalnego człowieka byłoby śmiechem. Niestety jego drogi oddechowe nie były zbyt czyste. Nie przejmował się w ogóle kiedy ciężej na coś zachorował. Nie było takiej potrzeby. Aplikował sobie różne zioła i twierdził, że to go uleczy.
Podszedł do drzwi, obijając się o różne przedmioty. Zwalił przy tym również kilka eliksirów.
A kij z tym!
Otworzył drzwi, ale tylko na kilka centymetrów. Jego złote oko wyjrzało przez szparę w drzwiach, twarz pozostała w cieniu. Wyglądało to diabolicznie.
Zasyczał a jego łapsko złapało elfkę za rękę. Dłoń ta nie była wcale stara. Wyglądała na młodą, zdrową i zadbaną. No, prócz zasuszonych ziół za paznokciami.
- Czego tutaj szukasz? - wysyczał to zdanie.

Morphine - Thu-08-12 19:58:49

- Witam..- Elaine zaczęła nieśmiało. Alchemik był w miarę młodym mężczyzną z chrapliwym oddechem. Miał pobłyskujące, złote oczy. Pachniał ziołami. Najmocniej miętą. Złapał ją za rękę. Nie wydawało jej się, aby był aż taki złowrogi, jak o nim mówią... Czuła, że ma do czynienia z doświadczonym alchemikiem.- Ja przyszłam po parę igredientów.. Oczywiście, jeśli pan mi użyczy.. Potrzebne mi są do paru specyfików... I troszkę wskazówek.. Mozna?- uśmiechnęła się nerwowo wyswobadzając delikatnie swoją dłoń.
Miała nadzieję, że ten człowiek pomoże jej rozwinąć swoje alchemiczne możliwości. O tym tylko pomyślała. Składniki były tylko pretekstem. Słyszała wiele o tym człowieku. Podobno wynalazł wiele przydatnych mikstur, o których wykonaniu Elaine tylko mogła pomarzyć w swoim byłym domu.
Była ciekawa jakim człowiekiem naprawdę jest alchemik. Biło od niego niechęcią, ale właśnie z takimi ludźmi dobrze się pracowało...

Alchemik - Fri-08-12 12:11:03

Elfka wpatrzyła mu się w oko. Ten gest sprawił, że Alchemik poczuł się jeszcze bardziej pewny siebie. Zachichotał wręcz jak szalony czarownik, który wynalazł doskonały przepis na ambrozję. Tak, tak. Każdy pragnął tej cudownej mikstury, która pozwala być wiecznie młodym.
A Alchemik ją posiadał.
Ten fakt tylko jeszcze bardziej go połechtał.
Zauważył, że dziewczyna jest zakłopotana.
- Próbujesz udawać dziewico. - wyskrzeczał alchemik. - Uważasz, że przekupisz mnie swoimi marnymi umiejętnościami i w końcu ukradniesz moją kochaną ambrozję!! - każde słowo wypowiadał coraz głośniej. Na końcu zapowietrzył się i przyłożył dłoń do ust.
- Ambrozja? Słyszałaś? Żartowałem tylko. Nie ma tutaj niczego takiego! - prawie udałoby mu się zamknąć drzwi, gdyby nie zauważył tego, że czarny motyl usiadł na ramieniu elfki.
- Oddaj go.. - wyszeptał wyzywająco alchemik.

Morphine - Fri-08-12 12:30:26

- Nie przyszłam, aby zabrać panu cokolwiek. Nie śmiałabym. I nie udaję kogokolwiek. Nie mam zamiaru. Ambrozja.. Hmm. Eliksir wiecznej młodości. Nie jest mi potrzebny.. Przyszłam po parę składników.. Nic więcej, naprawdę. Nie leży w mojej naturze to, abym kradła cokolwiek komukolwiek- odezwała się chłodno. Było jej przykro, że Alchemik osądził ją bezpodstawnie, myśląc, że ona może mu ukraść eliksir.. Jej rasa była wiecznie młoda i piękna.. Zresztą sama uważała, że nie chciałaby przedłużać swojego życia. Nigdy.
- Tylko dwoje ludzi przyrządziło ambrozję.. Reszta podczas trudów przygotowań zmarła. Nie mam zamiaru niczego panu zabierać- powtórzyła z lekką nutą rozgoryczenia.
Kiedy stała i zaprzeczała Alchemikowi jeden z czarnych motyli usiadł jej na ramieniu. Był duży, a gdy rozpostarł skrzydła wydawał się ogromny. Nigdy nie widziała takiego pięknego stworzenia. Usłyszała to, co powiedział jej alchemik. Ona nie miała zamiaru go drażnić, więc powiedziała:
- Proszę, przecież nie zabieram go panu, mam czyste intencje.- powiedziała hardo.
Lecz motyk trzymał się kurczowo jej ramienia.

Alchemik - Fri-08-12 13:28:12

- Arkadius! - Alchemik warknął do motyla. - Wracaj do mnie głupcze! - spróbował strącić motyla swoim łapskiem, lecz na marne.
Motyl tylko rozkładał i składał swoje skrzydła, które w świetle słońca wyglądały jak połyskujący aksamit.
- Aaaa... - wyjęczał Alchemik. - Właź do środka, tylko nie zrób mu krzywdy! - przestrzegł elfkę i zniknął w mroku domu.
Arkadius.. Rzadko kiedy ktoś ci się podoba.

Morphine - Fri-08-12 13:40:33

- Arkadius... Ty pierwszy.- ustąpiła ogromnemu, mrocznemu motylowi. Potem weszła za nim, starannie zamykając drzwi. Rozglądnęła się. Poczuła setki zapachów, które uderzyły w jej nozdrza z niespotykaną siłą. czuła wiele składników, większość rozróżniała, ale była jednak część, która była Elaine nieznana. Rozejrzała się po zaciemnionym pomieszczeniu. Rzędy fiolek o różnych rozmiarach rozpścierały się po większości stolików. Oprócz specyfików widniało parę cynowych i żelaznych kociołków, nie pierwszej młodości. Przypominało to Elaine pracownię eliksirów, w której praktykowała alchemię przez pare lat. Miejsce było ciut zapuszczone, ale widać, że naprawde tam pracowano. Zapachy były silniejsze. Niektóre drażniły, ale dało się przyzwyczaić. Nie zwlekając powiedziała:
- Ja tu przyszłam po....- nie zdążyła dokończyć, gdyż Arkadius zaczął krążyć wokół niej, lecz w końcu usiadł na rozpostartej ręce dziewczyny.

Alchemik - Fri-08-12 13:51:18

Alchemik stanął na środku pokoju. Nie byl wcale stary, tak jak go legendy opisywały. Byl młody i piękny.
Mial na sobie długie, białe kimono z lekko czerwonymi rękawami i dołem. Bylo trochę pozolke, przez zioła, którymi atmosfera w tym domku była przesiąknięta. Jego włosy również były białe. Nie siwe. Białe jak śnieg. Były długie i pomierzwione, sięgały prawie do pasa Alchemika.
Odwrócił się i gniewnie spojrzał na motyla.
- Lepiej uważaj. Nie wiadomo czy to nie jakaś wiedźma, mój kochany.
Zwrócił się do wiedzmy:
- Nie obchodzi mnie po co tutaj przyszłaś. Wpuściłem cię tutaj tylko ze względu na mojego syna. - odwrócił się i podwinął rękawy.

Morphine - Fri-08-12 13:59:10

- Przyszłam po ingredienty na coś, czego nie mogę wyleczyć.. Pan wie, jak można to zrobić.. Proszę..- spoważniała. Musiała uleczyć ranę, o której tylko ona wiedziała. Bez rady doświadczonego człowieka nic jej nie pomoże, a wtedy... nawet nie chciała o tym myśleć..- Proszę.. Przecież nie zrobię panu krzywdy, ani pańskiemu synowi i Arkadiusowi. Nie po to tu przyszłam.. I nigdy po to nie przyjdę.. Wynagrodzę panu stracony czas..

Alchemik - Fri-08-12 14:20:04

Zaśmiał się.
- Arkadius i mój syn? To dwie i te same osoby. - popatrzył na nią gniewnie - To przestroga dla tych, którzy chcą złamać tabu!
- Ojcze, przestan. - ktos sie odezwal. Byl to mlody, lekki i plochliwy glos. Ociekal wrecz miodem i mlekiem. Mozna powiedziec, ze brzmial nawet jak sam glos jakiejs boskiej istoty.
Biedny chlopiec uwięziony w ciele piekielnego motyla. Smutne i puste zycie, ale jemu to nie przeszkadzalo. Byl szczęsliwy, ze jemu ojcowi w ogole udalo sie odzyskac jego duszę. Nigdy więcej nie chcialby wracac do tego okropnego miejsca jakim jest druga strona bramy!
- Arkadius, wiem więcej od ciebie, więc nie pyskuj! - Alchemik naprawdę się wkurzyl. Mial wrednosc wypisaną na twarzy.
- Elfko, gadaj czego chcesz i znikaj!

Morphine - Fri-08-12 14:33:02

- Prze...przepraszam.. Nie mogłam tego przewidzieć..
Zrobiło jej się przykro. Oczy jej się zeszkliły. Zrobiła przykrość  Alchemikowi i Arkadiusowi. Poleciała pierwsza, samotna lza. Obraziła Alchemika. Nie chciała tego. Jedyną rzeczą, którą mogła zrobić, była pomoc. Słyszała o kamieniu wskrzeszenia. Może to mogło pomóc nieszczęśnikowi? Tak.. Musiała im pomóc. Czuła się dłużna..:
- N-nie chciałam nikogo urazić. Czy.. Czy próbował pan stworzyć kamień filozoficzny? Wiem, że samemu trzeba dać wiele od siebie.. Ale ON istnieje! Można spróbować odnaleźć starożytne runy, w których jest zapisana ta receptura.. Mam coś na ten temat.. A ja.. ja chciałam prosić.. o eliksir.. który zapobiegnie mojej śmierci.. Kiedyś stary demon wbił we mnie zatruty miecz. Nie wiem, jak udało mi się przezyć i wyzdrowieć.. Ale od jakiegoś czasu znowu tracę świadomość i przytomność.. Blizny się rozdarły.. A trucizna wnika.. Jeśli... jeśli coś z tym nie zrobię, stanę się demonem! Demonem bez duszy! Ja.. ja się boję..- kolejne,szczere łzy poleciały z oczu elfki. Tylko pan może mi pomóc.. Jeśli nie pan.. to..to nikt inny...

Alchemik - Fri-08-12 14:53:38

- Kamien filozoficzny? Receptura? Zrobic go.. razem? - Alchemik powtarzal wszystkie jej slowa jakby nie do konca byl swiadomy co wlasnie do niego powiedziala.
Kamien filozoficzny.
Czerwony kamien, przypominający rubin. Krysztal tworzony z krwi niewinnych ludzi. Z wielu litrow takiej krwi!
Alchemik odwrocil sie do niej i popatrzyl na nia jakby postradala zmysly.
- Zwariowalas?! Wiesz z czego taki kamien mozna zrobic?! Wiesz w ogole co mowisz?!
Kenjianoishi..*
- Ojcze! - glos Arkadiusa przywrocil bialowlosego na ziemię.
Alchemik zacząl się krzątac po pomieszczeniu, szukając czegos.
W koncu podal elfce buteleczkę z niebeskawym plynem w ktorym polyskiwaly jakies zlote, drobne kawaleczki.
- Po prostu to wypij.. - wyszeptal.
Motyl poruszyl skrzydlami i usiadl na policzku swojego ojca. Alchemik sie zamyslil, więc wyglądalo to jakby Arkadius usiadl na kamieniu. Alchemik poglaskal go po skrzydle.
- Oczywiscie, ze chcialbym mu oddac cialo..

*jap. Kamień filozoficzny

Morphine - Sat-08-12 09:07:18

Elaine wzięła eliksir. Zobaczyła jego konsystencję. Niebieskawy ze złotymi drobinkami. Za namową alchemika wypiła go. Nagle dziwnie sie poczuła. Eliksir palił jej gardło żywym ogniem. Przechodził przez ręce, kręgosłup, nogi. A wszystko paliło niemiłosiernie. Jednak była świadoma bólu. Nie krzyczała, tylko usta i oczy zdradzały ból. Popatrzyła na swój rękaw. Rana powoli się zasklepiała. Bolało coraz mocniej. Do momentu aż inne rany zasklepiły się całkowicie. Ból stopniowo ustępował. Ran nie było, była wolna.. Już nic ją nie bolało..
Wróciła na Ziemię i spojrzała na alchemika.:
- Tak.. Razem. Rany zniknęły.. Dziękuję. Kamień nie musi być tworzony z krwi. ma on tylko krwisty kolor. Trzeba tylko znaleźć ingredienty, one będą pewnie zamieniały niemetale na metale szlachetne. Tam, gdzie mieszkałam było sporo o tym.. Ale dla nas był to dział zakazany. To zapisane jest w runach. Lecz... ja już nie mam tam dostępu. Będzie trzeba korzystać z wzmianek.. Pomożemy twojemu synowi, zobaczysz. Prawda, Arkadiusie?

Alchemik - Sat-08-12 11:25:37

- Ty chyba nie wiesz o czym mowisz. - wyszeptal. - Gdyby Kamien Filozoficzny daloby sie w tak latwy sposob zrobic, moj syn dawno mialby juz swoje cialo.
Schylil sie i podniosl jakis czerwony przedmiot, ktory utknal pod biurkiem do pracy. Kiedy Alchemik wzial ja w dlon w slabym swietle ukazala sie czerwona, kobieca spinka do wlosow.
Dlugowlosy wszedl do pomieszczenia, ktore bylo zamkniete zlotym kluczem. Byl w ksztalcie serca.
Bylem taki glupi, ze prawie pozwolilem naszemu synowi zginac..
Pogladzil opuszkiem palca czerwona spinke. W prawdziwym swietle dnia miala kolor swiezej rozy.
Kiedy wyszedl z pomieszczenia, zamknal drzwi na klucz, wypowiedzial jakies slowa i klucz zniknal. A raczej, stal sie niewidzialny.
Alchemicy tez znaja pare przydanych zaklec.
Odwrocil sie do elfki.
- Jeszcze tutaj jestes? - starzec przybral grozny ton ale juz po chwili jego nastawiene sie zmienilo. - Jesli istnieje drugi sposob na wytworzenie Kamienia.. Dlaczego go nie znam?! - powiedzial pol do dziewczyny pol do siebie.
- Nie mam zamiaru wam pozwolic stworzyc Kamien, poswiecajac miliony ludzkich zyc. - aksamitny glos Arkadiusa rozbrzmial w starej chacie.

Morphine - Sat-08-12 13:28:56

- Znajdziemy sposób. Niech się pan nie martwi.. Trzeba przeszukać wszystkie możliwe źródła. A wszystko się znajdzie. W końcu jeśli ma się wątpliwości, to trzeba iść do biblioteki. Ja też nie mam takiego zamiaru, Arkadiusie. Na pewno istnieje metoda o wiele bardziej hmm.. oszczędna. Nie znał pan metody, gdyż sama pewnie jest ukryta.. Ale musimy poszukać. I odnajdziemy ją. Trzeba tylko uwierzyć. Niech pan pokaże parę ksiąg z eliksirami, tam musi być jakaś wzmianka. Trzeba tego poszukać.- Ze swojej torby wyciągnęła bardzo gruby wolumin. Zaczęła wolno wertować strony.- Wskazówki zawsze są trudne do odkrycia...

Alchemik - Sat-08-12 16:12:33

Alchemik gniewnie spojrzal na elfkę.
- Masz mnie za starego glupca?! - wykrzyczal - Przejrzalem juz wszystkie ksiegi w ktorych mogloby byc cokolwiek na temat Kamienia Filozoficznego!
Podszedl do niej i oplotl swoje rece wokolo jej szyi.
- Myslisz, ze specjalnie oddalbym cialo swojego syna...
Motyl usiadl na dloni ojca a ten przerwal.
- Ojcze.. - wyszeptal blagalnym tonem chlopak.
Alchemik patrzyl w oczy elfki swoimi zlotymi slepiami. Zacisnal rece na jej szyi, chcac ja udusic, ale zaraz zwolnil swoj uscisk.
Odwrocil sie do dziewczyny plecami i popatrzyl na - teraz atramentowego - motyla.
- Nie znajdziemy przepisu w pierwszej lepszej ksiedze. - urwal - Jestes bardzo naiwna.

Morphine - Sun-08-12 13:44:16

-Wiem.. Ale trzeba czytać między wierszami, czy ty tego nie rozumiesz- po raz pierwszy na kogoś krzyknęła. Naprawdę, mężczyzna zaczynał ją denerwować. Zwykle podchodziła bez nerwów, bez uprzedzeń. Ale teraz wybuchła, po prostu.
- Uważasz mnie za naiwną, a sam nie możesz dopuścić trochę świeżych myśli, człowieku!
Zamknęła oczy czując jak traci oddech. W jej głowie powstała wizja eliksiru.. Ale była słaba.. Bardzo słaba..
- Jeśli będziemy się kłócić to NIC nie osiągniemy! A czuję, że eliksir jest wykonalny!- Głośno wdychała powietrze. Ręką dotknęła swojego czoła, a srebrna nić myśli wypłyneła z dziewczyny. Obłoczek zmienił się w szaroczerwoną substancję zamkniętą w kryształowej fiolce.
- Gdybyś był głupcem to nie robiłbyś tego wszystkiego.. Nie stworzyłbyś eliksiru wiecznej młodości, demony nie obawiałyby się ciebie.. Rozumiesz? Może i jestem głupia i niedoświadczona, masz rację.. Ale bardzo chcę to zmienić.. Tak jak ty zmienić chcesz los swojego syna..

Alchemik - Sun-08-12 15:00:04

- Zamknij się! Wiesz do kogo mówisz?! - wykrzyczał i odwrócił się, posyłając elfce pogardliwy wzrok.
Przeczesał dłonią włosy, zupełnie jak kobieta.
Zaczął szeptać:
- Nie potrzebujemy eliksiru tylko kenjianoishi.. - mówił coraz głośniej - Jeśli nie wiesz na czym polega sztuka przywracania ludzi do życia, nigdy nie uda ci się mi pomóc w tworzeniu kamienia filozoficznego. - odwrócił się do niej i gniewnie na nią spojrzał. - Do tego wszystkiego jesteś pyskata i zawsze chcesz postawić na swoim.
- Takich ludzi najbardziej.. - urwał - Taka była moja żona. - wypuścił głośno powietrze z ust i zaśmiał się swoim starym, chrapliwym głosem. Zupełnie zignorował elfkę i zwrócił się do motyla:
- To co Arkadiusie? - rzucił wesołym głosem - Poróbmy trochę eliksirów na zamówienia.
Alchemik wyglądał jakby zupełnie zapomniał o tym o czym wcześniej rozmawiał z dziewczyną. W ogóle chyba nie wiedział, że ona tutaj wciąż jest. Zachowywał się jak.. jak szalony Alchemik.
Brał różne zioła i składniki, po czym wrzucał je do kociołka, wymawiał kilka zaklęć i przelewał substancję do probówek i słoiczków. Nucił przy tym jakieś stare pieśni o których dawno wszyscy zapomnieli.
Trudno było się dziwić, był bardzo, bardzo stary.
Pomimo swojego wieku nigdy nie zapomniał o swojej żonie.
Chciał ją przywrócić do życia.
I znowu przyszły te czarne myśli.
Alchemik upuścił na drewnianą podłogę zielonkawy eliksir w fiolce, która rozbiła się na setki kawałków. Płyn rozlał się po podłodze i wsiąkł w brązowe, zniszczone drewno. Starzec kucnął i skulił się jak mały chłopiec.
Zaczął szlochać.
Czarny motyl gwałtownie latał w kółko, próbując tym samym przekazać elfce, że jego ojciec dostaje kolejnego ataku paniki. Nie chciał go widzieć takiego.
Przysiadł na głowie dziewczyny.
Alchemik z trudem podniósł się, opierając na blacie swoją dłoń. Po jego policzkach spływały krwawe łzy. Kiedy się odwrócił w stronę elfki, tak, że mogła zobaczyć cały jego profil, każdy mógł dostrzec, że z jego kącika ust wycieka czerwona substancja.
Krew.
Alchemik zaczął kaszleć krwią, która opadała na podłogę jak krwawy deszcz.
Arkadius przeleciał z głowy elfki na ramię swojego ojca. Chciał mu pomóc ale nie miał rąk, ani nóg.
Oh! Ile by oddał za to aby móc znowu się poruszać.

Morphine - Sun-08-12 15:12:47

Elfka śledziła ruchy i wypowiedzi alchemika. Nagle mężczyzna upadł. Arkadius latał nerwowo wokoło jej głowy. Widać, że mężczyzna cierpi. Szybko wyjęła z torby małą fiolkę i nachyliła się ku alchemikowi. Wlała do jego ust parę kropelek niebieskiego specyfiku. Krwawienie ustało. Dosięgła jakiejś chustki i mocząc w wodzie wycierała cierpliwie plamy krwi. Zrobiła też parę zimnych okładów, aby ochłodzić czoło mężczyzny. Położyła go na czystym skrawku podłogi i zaczęła czyścić zabrudzoną podłogę. Była zła na siebie. To była jej wina. Szybko powiedziała:
- Musimy zaczekać, Arkadiusie.. Jak często dostaje takich napadów?
Po czym nachyliła się ku alchemikowi i powiedziała najcichszym głosem:
- Stworzymy kenjianoishi...
A Arkadius usiadł na jej ramieniu..

Alchemik - Sun-08-12 16:08:55

Arkadius cichutko się odezwał:
- Ambrozja nie jest doskonała.. - motyl zatrzepotał skrzydłami - Może i ojciec wygląda jak wtedy, kiedy matka go poznała, ale jego organy wewnętrzne pozostawiają wiele do życzenia. - umilkł na krótką chwilę. - Przydałby się mu lekarz, ale on się upiera, że zioła mu wystarczają.
Motyl usiadł na podłodze obok swojego ojca.
- Zostaw go tutaj. Powinien się za chwilę obudzić.
Alchemik zamruczał jak ktoś komu śni się jakiś zły sen. Charczenie w jego płucach ustało, oddychał teraz zupełnie czysto.
Arkadius wzbił się przed nos elfki.
- Chodź za mną. Pokażę ci coś międzyczasie.
Motyl podleciał pod drzwi, które Alchemik uwcześniej zamknął na klucz.
Przez chwilę nie działo się nic.
W końcu pojawił się klucz, który z głośnym stukotem opadł na podłogę.
- Otwórz drzwi. - powiedział trochę niepewnie i podleciał do dziewczyny.

Morphine - Sun-08-12 17:39:52

- Nie dziwię się. Z zewnątrz jest młodym człowiekiem, a z wewnątrz jest trochę wyniszczony.. Nic nie jest doskonałe. Dobrze, chodźmy.
Podniosła kluczyk i wetknęła go do dziurki. Obróciła kluczyk w prawą stronę. Usłyszała ciche kliknięcie. Drzwi stanęły przed nią otworem.:
- My możemy tu wejść? To nie pokój twego ojca?

Alchemik - Sun-08-12 19:52:53

- Oczywiście, że możemy. Ojciec i tak tutaj nie śpi odkąd matka umarła. Robi to na podłodze lub na krześle a ja nie jestem w stanie mową przywrócić go do porządku.
Motyl wleciał do pokoju i usiadł na podłodze przed łóżkiem.
- Elfko, jak w ogóle masz na imię? - zapytał, a jego skrzydła zaczęły się rozsypywać w czarny proszek, który wznosił się w powietrze i zaczął tworzyć ludzką postać.
- Nie mów mojemu papie o tym co tutaj zobaczysz. Nienawidzi tego typu magii. Twierdzi, że ta sztuka pozwala zobaczyć to co się straciło, ale potrafi doprowadzić najmądrzejszego do szaleństwa. Ukazuje wspomnienie.. i nic więcej. - mówił i mówił aż z magicznego pyłu uformowało się ciało. Nie było prawdziwe, można było przez nie wszystko zobaczyć, ale miało swój własny kształt.
Wspomnienie.
Chłopak był niewysoki, miał może ze sto sześćdziesiąt centymetrów wzrostu. Jego cera była mleczna, a pod okiem miał ślad po ospie. Na głowie widniała burza czarnych loczków, które niesfornie opadały na jego czoło. Spod włosów wystawały rude, lisie uszy.
Kitsune.
Oczy miał niebieskie. Miały tak głęboki odcień niebieskiego, że jeśli głębiej się w nie spojrzało, można było utonąć.
Nie miał na sobie nic. Arkadius nie chciał marnować energii na tworzenie ubrań dla siebie, a elfka na pewno już widziała męskie ciało.
Zaśmiał się, ale jego twarz nic nie wyrażała. Pozostała niewzruszona.
- Więc widzisz.. Jestem pół człowiekiem pół kitsune. Mam uszy, ale nie mam ogonów.. - duch się lekko poruszył - Jestem kundlem. - uciął szorstko.

Morphine - Mon-08-12 10:59:20

- Twój ojciec bardzo kochał matkę.. Ale nie mógł jej odzyskać.. W alchemii nie można zmarłym przywrócić życia. To była heroiczna postawa.. Miłość jest tragiczna.. Wymaga poświęceń.. Ja.. Jestem Elaine. I masz rację.. jestem elfką.. I żałuję tego.. Nie powiem twojemu ojcu o niczym, co widziałam, Arkadiusie.
Nagle skrzydła motyla rozsypały się, a z nich powstała wizja młodego chłopca z lśniącymi, czarnymi włosami które zatknięte były za lisie uszy. Oczy miał niebieskie. Takiego głębokiego koloru nigdy nie widziała.Były niezwykle przejrzyste.. Wyglądał na dwunastolatka.. To pewnie było wspomnienie przed zabraniem jego ciała w otchłań. Twarz miał poważną.. i ładną.
- Nie jesteś żadnym kundlem! Powinieneś być dumny. To, że nie jesteś kompletnie przemieniony, to nie oznacza że nie jesteś wyjątkowy. A jesteś, nawet jeśli połowa twojej krwi to krew człowieka.- uśmiechnęła się. Usiadła na ziemi, nieopodal łóżka i szafki nocnej. Zobaczyła fotografię. Był na niej alchemik i kobieta.. To była matka Arkadiusa. Miała lśniące, czarne włosy i mleczną twarz. Była.. co najmniej niebotycznie piękna.
- Straciłeś wspaniałą matkę, ale nie pozwól byś stracił ojca...

Alchemik - Mon-08-12 12:18:29

Chłopak zarzucił ręce na ramiona elfki i wtulił twarz w jej włosy.
- Nie, tak właśnie jest. Dla demonicznych lisów nie jestem niczym innym jak kundlem. - zaśmiał się dziecinnym głosikiem - Nigdy nie mogłem brać udziału w przyjęciach na które zapraszano moją matkę. - wspomnienie zaczęło niknąć, a głosik coraz bardziej słabnął - Kocham ojca za to, że nigdy nie porzucił mojej matki.. - ciało dziecka zniknęło. Pojawił się z powrotem motyl, ale eię nie poruszał.
- Przepraszam, muszę odpocząć.
Alchemik podtrzymując się framugi drzwi, po dłuższej chwili zastał elfkę, trzymającą jego jedyną pamiątkę po ukochanej.
- Co ty tutaj robisz?! - wysapał i gwałtownym ruchem wyrwał dziewczynie zdjęcie z rąk.
Złożył na nim pocałunek i odłożył je na swoje miejsce.
- Twoje mikstury nie są złe. - rzucił - Jak ci na imię? - odwrócił wzrok w jej stronę.
Ocenił ją swoim wprawnym okiem. Była ładna, to na pewno. Ale to nie wszystko. Uparta i mądra.
Zupełnie jak jego ukochana.
Przygryzł wargę.
Nikt nie jest mądrzejszy od Anabelli.

Morphine - Mon-08-12 12:28:30

- Dla swojej matki ani ojca nie jesteś kundlem. Jesteś pół-kitsune i powinieneś być z tego dumny. Przyjęcia nie są przecież ważne! Martwisz się o sprawy przyziemne.- uśmiechnęła się i położyła motyla na krawędzi łóżka.- Odpocznij sobie..
I zobaczyła alchemika opierającego się o framungę drzwi. Na początku przestraszyła się. W końcu był nieprzewidywalnym człowiekiem, więc nie mogła osądzić czy rzuci się na nią czy nie zacznie opowiadać.. :
- Ja... weszłam tu.. tylko.- baknęla.- przepraszam, nie powinnam. Nazywam się Elaine. A ten eliksir stworzyłam lata temu, po ataku demona.. Inaczej wykrwawiłabym się, po prostu. A pan jak ma na imię?

Alchemik - Mon-08-12 14:08:25

Motyl zatrzepotał czarnymi skrzydełkami ale nie odpowiedział. Miał już dosyć mówienia o swojej przeszłości.
Chciał odzyskać swoje ciało, ale nie przekładał tego ponad wszystko.
Alchemik pociągnął gwałtownie Elaine za rękę i wybiegł z nią z pokoju.
- Co Arkadius ci naopowiadał? Masz o tym natychmiast zapomnieć! - wykrzyczał - Zrozumiałaś?!
Westchnął i otarł swoje ręce w białe kimono. Zostawiły zgniło-zielony ślad.
- Trudno mi to przyznać ale przydałaby mi się pomocnica. - wziął fiolkę i kilka ziół - Arkadius do niczego mi się nie przydaje.. - popatrzył nieobecnym wzrokiem na stolik, gdzie przyrządzał wszystkie swoje, legendarne mikstury.
Stolik ten był obszerny, z grubego, dębowego drewna, gdzie niegdzie podziurawionego przez korniki. Miał dużo zwęglonych miejsc. Wyglądał na naprawdę zużyty.

Morphine - Mon-08-12 16:07:59

- Arkadius nie powiedział mi nic- spojrzała na motyla porozumiewawczo. Nie wiedziała czemu wybiegli z pokoju. Alchemik raczej źle go wspominał. A ona nie chciała wymuszać niczego od niego. Współczuła obu mężczyznom tragedii które zaszły w ich życiu. Jeśli będą chcieli rozmawiać to po prostu powiedzą, jeśli nie, to będzie czekać na odpowiedni moment. Alchemik wspomniał o tym, że będzie mu potrzebna pomoc. Odezwała się cicho:
- Jeśli chce pan pomocy, to chętnie się zobowiązam. Przy okazji zajmiemy się problemem Arkadiusa- spojrzała na czarnego motyla. Ten zakręcił się jak prima balerina wokoło swojego ojca. Spojrzała na stół pełen wszelkich ziół i fiolek. Był już zniszczony przez czas. Cicho wypowiedziała inkantację Reparo maxima

Alchemik - Mon-08-12 18:36:51

Kiedy Alchemik zauważył, że Elaine użyła magii aby naprawić stolik, zmrużył gniewnie oczy.
- Elfko! Nie masz prawa używać żadnych zaklęć w moim domu! - wykrzyczał.
- Alchemią również można w łatwy sposób naprawić wszystkie przedmioty.
Alchemik zrzucił na podłogę wazon, który rozbił się na milion, drobnych kawałków. Narysował wokół resztek, kredą okrąg. Przyłożył do niego dłonie i po chwili wazon wrócił do swojej pierwotnej postaci.
- Co do mojego imienia.. - zaczął smętnie - Jeśli chcesz to pogadaj z moją żoną.

Morphine - Mon-08-12 18:39:09

- Przepraszam.. Ale po prostu muszę raz na jakiś czas używać zwykłej magii..  Niech już pan nie krzyczy.- przymknęła oczy.- Jak mam z nią porozmawiać? Wywołać ją? Jak..?

Alchemik - Mon-08-12 18:59:05

Alchemik machnął ręką i odwrócił się plecami do Elaine.
- Już nieważne. - starzec ponownie zaczął krzątać się w pomieszczeniu przeznaczonym na pracę.
- Używaj magii gdzie chcesz tylko nie tutaj! - podał elfce umowę napisaną pochyłymi literami na pożółkłym papierze.
- Podpisz to czym chcesz, tylko uważnie przeczytaj wszystko co tam jest napisane, żeby nie było żadnych nieporozumień. - Alchemik powrócił do swojej pracy i wydawał się być niedostępny.
Zamknął się w swoim idealnym świecie.
Arkadius przyleciał na ramię Elaine.

Morphine - Mon-08-12 19:06:21

Elaine patrzyła na alchemika zdziwionym spojrzeniem. Dziwne byłoby, gdyby nie znała imienia mistrza alchemii. Mężczyzna po prostu dał jej pożółkłą kartkę z umową. Elfka przewertowała umowę, po czym podpisała ją swoim malutkim, kaligraficznym pismem. Od teraz była pomocnicą alchemika. O tym zawsze marzyła. Spełniło się. Elaine miała ochotę wykrzyczeć to. Powstrzymał ją instynkt samozachowawczy. Nie chciała rozstać się ze swoją pasją. Czarny motym usiadł na jej ramieniu. Ona tylko uśmiechnęła się w jego stronę. Po chwili spytała dorosłego alchemika:
- Więc.. co mam zrobić? Snuć domysły o kamieniu filozoficznym?

Alchemik - Mon-08-12 22:10:07

Alchemik był tak pochłonięty swoim zajęciem, że w ogóle nie usłyszał pytania Elaine.
Kurui dashita sadame ni tashikana me no mae mo.. *
Starzec w kółko nucił w głowie kawałek starej pieśni i nie reagował na bodźce od otoczenia. Warzył różne mikstury i uśmiechał się tajemniczo.
Czasami lepiej zapomnieć o bólu.
Arkadius musnął skrzydłem policzek Elaine.
- Idź do lasu poszukać rzadkich ziół, których potrzebuje mój ojciec. - motyl usiadł na framudze okna - Znajdziesz je w książce, która znajduje się w biblioteczce obok drzwi. - głos chłopaka począł niknąć. Był coraz mniej słyszalny.
- I nie próbuj nawiązać kontaktu z moim ojcem. To ci się nie uda..

Morphine - Tue-08-12 09:57:00

Elaine pomyślała że motyl ma rację. Wzięła pobliską książkę z ziołami i wyszła mamrocząc cicho o tym, że wychodzi po zioła. Wyszła szybko, zostawiając tam tylko swoją torbę. Teraz mogła o wszystkim pomyśleć..

Alchemik - Wed-08-12 08:57:53

Alchemik ze swoimi miksturami wyglądał jak tancerz na lodzie. Nucił, kręcił się i uśmiechał jakby w transie. W ogóle nie zauważył, że elfka wyszła z jego chatki. Ignorował też Arkadiusa, który przysiadł na roboczym stoliku ojca.
Zwrócił się w stronę drzwi i wyszeptał:
- Mam nadzieję, że wrócisz.

Morphine - Wed-08-12 11:08:42

Elaine znów przedzierała się przez gąszcze traw i dzikich róż. Tym razem ostrożniej, nie chciała zranić siebie, ani roślin z którymi żyła w zgodzie. Cicho weszła do chatki z naręczem świeżych ziół w rękach. Teraz była pełna pomysłów, jak po katharsis. Zainformowała krótko:
- Wróciłam..

Alchemik - Wed-08-12 12:33:28

Nie odezwał się nikt, bo co by to obchodziło starego, szalonego Alchemika, który wygląda jak przystojny licealista - piłkarz? Tak naprwdę gdyby starzec spróbował zagrać w tak wymagającą grę, wpędziłby się do grobu.
Arkadiusa nie było. Zapewne poleciał na swoje dzienne wyprawy, gdzie poznawał bardziej świat i ludzi. Wolał to niż ciągłe siedzenie w miejscu i obserwowanie swojego szalonego ojca.

Morphine - Wed-08-12 17:04:06

- Co mam robić?- spytała szybko i cicho tak, aby nie zezłościć alchemika. Nie chciała przeszkadzać mu w pracy, lecz sama nie chciała siedzieć i patrzeć bezczynnie. To byłoby zbyt nudne. Czekając na odpowiedź alchemika zanuciła starą, elficką pieśń.

Alchemik - Wed-08-12 18:49:52

Alchemik nawet nie usłyszał o co pyta Elaine. Zbyt mocno wciągnęły go jego fantazje.
- Możesz odpocząć. - głos Arkadiusa rozbrzmiał w głowie elfki - Jestem pewien, że ojciec będzie zadowolony, kiedy tylko wyjdzie ze swojego transu.
Nastała cisza.
- Aa, jeśli chodzi o to co słyszysz to wybacz. - jego głos był teraz szeptem.

Morphine - Fri-08-12 09:19:41

Uśmiechnęła się do Arkadiusa i usiadła na jednym z krzeseł. Przyglądała się alchemikowi. Widziała jak jego wprawna ręka wrzuca, kroi, miesza składniki w kociołkach. Poruszał się z gracją od jednego kotła do drugiego. Eliksiry były jak poezja. Elaine zawsze porównywała eliksiry do poezji. Zawsze musiały być idealne, aby dały zamierzony efekt. Wyważone składniki, idealna konsystencja, barwa.. Uczono ją o tym. O dziwo, eliksiry były jedne z najciekawszych przedmiotów w ich elfickiej szkole. Sama zaczęła praktyki, które przez głupi zbieg okoliczności nigdy nie ukończyła. Teraz miała szansę. Chciała ją maksymalnie wykorzystać. Może i alchemik był odludkiem i jakoś nie pałał miłością do wszystkich cieszyła się. Miała do czynienia z kimś lepszym, z osobą która przeżywała o wiele więcej niż przeciętny człowiek. Śmierć żony, potem to co stało się z jego synem, musiało być dla niego ogromną tragedią. Dlatego był taki. Musiała go zrozumieć. I pomóc. Obrała sobie to za cel. I wypełni go. Nawet jeśli miałaby przypłacić to surową ceną..

Alchemik - Sat-08-12 13:29:00

Alchemik zwrócił głowę w stronę elfki a jego białe włosy, oplotły mu twarz, która wydawała się być równie biała.
- Oh, już wróciłaś? - zabrzmiało to tak, jakby Alchemik całkowicie zmienił swoje nastawienie co do Elaine.
Zaśmiał się.
- To, że jestem w transie, nie oznacza, że nie słyszę co do mnie mówisz, moja droga. - powiedział słodkim głosem.

Morphine - Sat-08-12 14:40:45

- Tak, wróciłam. Miał pan spore zapasy, więc nie trzeba było dużo szukać. Zapowiada się na ulewę..- ona również zamknęła swój umysł i wzięła kociołek do rąk. Usadowiła się w kąciku razem z paroma ziołami i dzbanuszkiem z wodą. Postanowiła zrobić lekarstwo na drogi oddechowe alchemika. Nie podobał jej się chrapliwy i przyspieszony oddech mężczyzny. Ruchem dłoni rozpaliła płomyk podgrzewający wodę. Wrzuciła parę ziół. Miętę, parę liści dyptamu, sok z bulwy tamaryndowca. Improwizowała. Ale nawet dobrze jej szło. Eliksir przybrał barwę soczystej zieleni.- Może teraz będzie lepiej oddychał- pomyślała. Do jednej z fiolek nalała specyfiku, a jednym z alchemickich znaków opróżniła kociołek. Wymruczała inkantację zakańczającą eliksir oraz oznaczyła go, dając alchemikowi. Spojrzała za okno.- Ojj.. Jest już późno. Muszę się zbierać. Przyjdę jutro z ranka. Niech pan nie zapomni wypić. Trzy krople powinny starczyć na jeden dzień. Zaczęła pakować swoją torbę.

Alchemik - Sun-08-12 21:10:26

Patrzył jak elfka robi jakiś eliksir. Kiedy użyła swojej magii krzyknął:
- Żadnych zaklęć w tym domu! Myślałem, że zrozumiałaś.
Cóż za uparte dziecko..
Kiedy skończyła i oznajmiła, że już musi iść, bynajmniej nie zrobiło mu się przykro. Wręcz przeciwnie - cieszył się, że w końcu sobie pójdzie.
Jutro i tak wróci.
Parsknął na samą myśl i wziął do rąk eliksir uwarzony przez Elaine.
Tak, tak.. Jasne, że i tak tego nie wypiję. Pewnie chce mnie otruć! - pomyślał i odłożył miksturę w ciemny kąt, kiedy dziewczyna wyszła z chatki.
Odwrócił się na pięcie i poszedł do sypialni, zamykając za sobą z głośnym trzaskiem drzwi.
W sumie zrobił to na klucz.
Nikt nie wejdzie do środka.
Nikt go nie zabije.
Nikt nie ukradnie jego cudownej ambrozji.
Ah! Cudowny napój! ..

Sachiko - Thu-08-12 01:18:00

Dziewczyna dotarła po jakimś czasie do chatki Alchemika, ale tak naprawdę nie była pewna co ma powiedzieć.
Jest tutaj pierwszy raz w życiu. Westchnęła cicho i zapukała dość głośno do drzwi, mając nadzieję, że ktoś otworzy. Ścisnęła mocniej kamień, który trzymała w dłoni.

Alchemik - Thu-08-12 11:22:35

Stuk, stuk, stuk.. Ponownie.
Alchemik uchylił powieki i podniósł się z łóżka do pozycji siedzącej.
Kto śmie znów zakłócać mój spokój?!
Stuk, stuk..
Mężczyzna zawarczał i wyszedł ze swojej sypialni. Przed progiem przetrzepał swoje bielutkie kimono i nacisnął na klamkę, mając w oczach szczerą nienawiść.
Uchylił lekko drzwi, nie było widać nic prócz jego złotego oka wyzierającego zza szpary.
- Czego tutaj chcesz? - wysyczał.

Sachiko - Thu-08-12 11:29:34

- Przepraszam, że przeszkadzam, za chwilę mnie tu nie będzie, tylko mam jedną prośbę. - Powiedziała cicho i westchnęła, pokazując przed małą szparką czerwony kamień. - Słyszałam, że można z tym spełnić swoje każde marzenie, niezależnie jakie ono jest.... Chciałabym spełnić jedno, o ile to prawda i czy pan się na to zgodzi, ale naprawdę mi na tym zależy. - Powiedziała cicho.

Alchemik - Thu-08-12 11:50:02

Źrenice Alchemika gwałtownie zmalały a później się rozszerzyły, kiedy zobaczył kamień filozofiiczny.
- Kenjianoishi! - wykrzyczał i zapominając o całkowitej tajności, którą powinien opatrzyć swoją osobę, otworzył gwałtownie drzwi i ukazał się przed oczami kobiety.
Wyrwał jej karmazynowy kamień i zaczął go oglądać z niezwykłą dokładnością.
Jest prawdziwy!!
W końcu będzie mógł przywrócić ciało Arkadiusowi. Posiądzie nieskończoną moc! ...
... moment.
Kamień nie jest jego.
To może być pułapka!
- Gdzie ty go znalazłaś?! - popatrzył na nią podejrzliwym wzrokiem i skupił całą uwagę na jej twarzy, tak aby móc dostrzec, jeśli zacznie kłamać mu prosto w twarz.

Sachiko - Thu-08-12 12:02:40

Zmarszczyła lekko brwi, kiedy Alchemik tak po prostu wyrwał kamień z jej rąk i zaczął mu się przyglądać. W pewnym momencie zaczęła się bać, że zamknie jej drzwi przed nosem i nie będzie chciał jej oddać kamienia, ale wtedy niestety musiałaby rozwalić ten mały domek. Westchnęła cicho i przeczesała włosy dłonią, aby nie wpadały jej do oczu. - Nie ja go znalazłam, tylko ktoś inny, kto dał mi ten kamień. Był pod wodą w parku, ale teraz on należy do mnie, a nie do ciebie... Ale jeśli będziesz mógł go wykorzystać ponownie po tym, jak ja spełnię swoje marzenie i o ile ty się na to zgodzisz, dam ci kamień.

Alchemik - Thu-08-12 12:53:56

Słuchał jej uważnie, nie tak jak poprzedniej kobiety, która go odwiedziła.
Z żywym zaciekawieniem.
Kiedy wysłuchał jej opowieści do końca, chrapliwie wypuścił powietrze ze swoich starych płuc i powiedział do niej pokazując jej kamień, który zabrał dziewczynie:
- Kamień filozoficzny po użyciu, rozpada się. - otworzył dłoń w ten sposób jakby chciał aby kamień upadł na podłogę, ale w ostatniej chwili powstrzymał się od tego.
- I wiesz, że jest zrobiony z ludzi? - zapytał smętnie.
Kiedy człowiek wie, że może spełnić swoje życzenie, zapomina o innych i skupia się tylko i wyłącznie na sobie.
Pieniądze, kamień filozoficzny, dżin, złota rybka..

Sachiko - Thu-08-12 14:10:29

Milczała przez dłuższą chwilę, słysząc, że kamień od razu się rozpadnie. - Rozumiem... Ale te resztki, co po nim zostaną, na pewno można je jakoś wykorzystać, prawda? - Zapytała i westchnęła cicho. - Tak, wiem, że jest zrobiony z ludzi i jest mi z tego powodu przykro, ale moje życzenie nie jest takie bez sensu, jak myślisz. Od wieków jestem Bogiem Śmierci bez najmniejszych uczuć, nie wiem jak kochać, nie wiem jak nawet patrzeć na świat, bo za każdym razem jak się budzę, jest zupełnie inny. Chcę być po prostu inna, nie chcę mieć tych cholernych blizn, które co chwilę mi przypominają, że jestem dziwnym stworzeniem, które nie powinno być na tym świecie. Dałabym po prostu wszystko, co mogłoby zmienić moją przeszłość i być człowiekiem. To wszystko... - Powiedziała cicho.

Alchemik - Thu-08-12 14:38:13

Zaśmiał się chrapliwym głosem.
- Czyli jednak chcesz czegoś dla siebie! Widywałem ludzi, którzy chcieli uratować tym gównem świat.. - splunął na podłogę flegmę - To wcale nie daje tak wielkich możliwości jak mówią. - chciał ją zniechęcić do tego aby go użyła. Nie musiał jej pomagać ale to leżało w jego naturze.. i oczywiście w zleceniach.
Gdyby nie wykonywał swojej pracy porządnie, państwo na pewno skróciłoby jego żywot.
- Jednak wszyscy tylko i wyłącznie myślą o swoim wyglądzie w dzisiejszych czasach. - machnął na nią ręką, zniknął w środku chatki.
Ale drzwi pozostawił otwarte.

Sachiko - Thu-08-12 14:57:11

- Wszyscy chcą coś dla siebie, nawet jeśli mówią co innego! Inni próbują uratować świat, ale nie dla innych, tylko dla siebie, bo boją się umrzeć, sam to powinieneś wiedzieć! - Krzyknęła za nim, kiedy wszedł do środka. Westchnęła ciężko i weszła za nim, rozglądając się. - Zresztą, ty też pewnie masz swoje marzenia i chciałbyś je spełnić, każde je ma.

Alchemik - Thu-08-12 15:14:11

- Zamknij się. - odrzekł ponieważ nie mógł już znieść tego jak dziewczyna krzyczała. Nie lubił rozwydrzonych ludzi, tym bardziej kobiet.
- Robię to tylko i wyłącznie ze swojej własnej woli. - wymamrotał i wyciągnął z białego pudełeczka, kredę w takim samym kolorze.
- Wyjdźmy na zewnątrz. - wskazał ręką na wyjście z chatki.

Sachiko - Thu-08-12 15:23:23

- \Wybacz, poniosło mnie... - Powiedziała cicho i westchnęła.
Pokiwała głową i wyszła z nim na powierzchnię.
Tak naprawdę nawet nie wiedziała po co wchodziła do środka.

Alchemik - Thu-08-12 16:02:09

Kiedy wyszli na zewnątrz, Alchemik zamiast stać, poszedł przed siebie. Wiedział, że tak czy siak kobieta pójdzie za nim, dlatego nie musiał przystawać i się odwracać.
W pewnym momencie odwrócił się i krzyknął:
- Stój!
Kiedy tylko shinigami przystanęła, rozglądnął się na boki i wszedł w jakieś krzaki.
- Wejdź. - doszedł ją głos zza zarośli.
Rozglądnął się i stanął na samym środku polany, lub czegoś co mogło nią kiedyś być. Ziemia zamiast brązowej była czarna.
Była przesiąknięta krwią.

Sachiko - Thu-08-12 16:16:28

Dziewczyna cały czas szła za nim, w milczeniu. Nawet nie wiedziała gdzie ją prowadzi, ale nie mogła teraz o tym myśleć. Stanęła posłusznie, kiedy kazał jej stanąć, oraz zaczęła się rozglądać. Bardzo ciekawe miejsce, spodobało jej się. Pokiwała głową i przeszła przez krzaki, idąc ponownie. - Trochę przerażające miejsce.

Alchemik - Thu-08-12 17:30:48

Alchemik jej nie słuchał. Nie często w ogóle kogoś słuchał. Rysował wielki okrąg na środku polany. Kiedy skończył w środku narysował pentagram i kilka znaków.
- Wejdź do środka. - wydał jej krótkie polecenie i wyszedł z koła. - Nie ukrywam, że może boleć.
Starzec również narysował pentagramy na swoich dłoniach.

Sachiko - Thu-08-12 17:39:47

Pokiwała ponownie głową i podeszła na środek. - W porządku, jakoś przeżyję... - Powiedziała cicho, zaciskając palce na swoim ubraniu. W sumie trochę się bała, ale nie chciała tego pokazać.

Alchemik - Thu-08-12 19:07:34

Alchemik opadł na kolana i rzucił czymś w stronę dziewczyny. Z jej tętnicy zaczęła wyciekać krew, która skapywała na kredę, barwiąc ją na buraczkowy kolor.
Starzec rozgryzł swój nadgarstek i chlapnął krwią w krąg. Reszta cieknącej krwi zaczęła barwić rękaw jego kimona na czerwono.
- Rzuć mi kamień. - powiedział stanowczo i cicho jęknął.

Sachiko - Thu-08-12 19:36:37

Syknęła z bólu, łapiąc się za ranę i upadając na kolana. Krew dość szybko kapała na ziemię, ścisnęła mocniej kamień i rzuciła w jego kierunku, przygryzając mocno wargę.

Alchemik - Thu-08-12 19:57:16

Złapał kamień a zaraz po tym włożył go do ust i połknął w całości.
Głowa mu opadła i przestał reagować na cokolwiek.
Kiedy ją podniósł jego kolor oczu był w kolorze kamienia filozoficznego. Uśmiechnął się i oblizał usta.
- A więc dobrze! .. - wykrzyczał i klasnął w dłonie. Pomiędzy jego dłońmi pojawiło się światło, które przyłożył do kręgu.
Pentagram zaczął świecić a z ziemi wychodziły malutkie, czarne łapki, które chwytały ciało shinigami i odrywały kawałek za kawałkiem.
Powoli i boleśnie.
Z kącika ust Alchemika wyciekła stróżka krwi ale się nie poddawał. Wypowiadał jakieś słowa i patrzył na dziewczynę.

Sachiko - Thu-08-12 20:17:15

Obserwowała każdy czyn Alchemika, jednak kiedy pojawiły się małe dłonie, które bardzo powoli oderwały od niej kawałeczki ciała, zaczęła krzyczeć, ale co jakiś czas powstrzymywała się, gryząc zębami wargi, lub język aż do krwi, nie mogła nawet opisać swojego bólu, opadła na ziemię, zaciskając palce na ziemi.

Alchemik - Fri-08-12 00:10:42

Kiedy skończył, nie miał siły aby wstać, więc pozostał w tej samej pozycji. Ale to nie było istotne. Przecież mu się udało! Tam na ziemi leżała teraz zupełnie inna osoba!
Do tego śmiertelniczka.
Zaczął się śmiać swoim chrapliwym głosem, ale nie miał ochoty by się ruszyć i jej pomóc.
Sama tego chciała. Niech sobie więc teraz radzi bez mojej pomocy.
Zaczął kaszleć krwią. Pobrudził sobie przy tym całe kimono.
- Cholera.. - wyszeptał i wytarł dłoń w tył białego materiału.
Wypadki przy pracy często się zdarzają.

Sachiko - Fri-08-12 00:18:57

Kiedy już cała męka się skończyła, leżała zmarnowana z przymkniętymi powiekami. Nie miała nawet siły by się ruszyć, ale musiała wstać, przecież Kei na nią czekał, oraz sama chce zobaczyć jak wygląda. Usiadła powoli i syknęła cicho z bólu, spoglądając na swoje ciało zaskoczona, oraz dotknęła dłońmi swoje włosy, były o wiele krótsze. Spoglądnęła na Alchemika, i wstała ledwo, chwiejąc się. - Pomóc ci? Dziękuję... - Powiedziała cicho, podchodząc do niego.

Alchemik - Fri-08-12 00:24:06

Starzec odwrócił się od niej na pięcie i zignorował wszystko co do niego mówiła. Teraz jedyne co mu pozostało to wrócić do domu, do syna, do łóżka.
Poszedł szybkim krokiem w stronę swojej, rozpadającej się chatki. Kiedy już doszedł stanął przed drzwiami i odwrócił głowę w stronę dziewczyny.
- Zabiłaś miliony ludzi. - wyszeptał i zniknął w mroku domku.
Niby pod tym względem było mu wszystko jedno, ale jednak resztki sumienia go gryzły. Musiały mieć naprawdę dobre ząbki bo czuł się coraz bardziej winny.
Parsknął i poszedł się położyć do łóżka. Zamknął pokój na klucz.

Sachiko - Fri-08-12 00:29:31

Nie odpowiedziała mu. Naprawdę czuła się źle, że to zrobiła. Ale nie mogła też teraz o tym myśleć, pogrąży się jeszcze bardziej, a jest teraz przecież człowiekiem. Odwróciła się i poszła w stronę parku.

Mido - Tue-08-12 18:51:32

Było już po południu. Taksówka zatrzymała się pod lasem, a z niej wyłoniła się elegancko ubrana kobieta. Miała na nosie modne okulary przeciwsłoneczne, w których odbijało się niebo. Przez ramie miała przewieszoną jasno-brązową torbę, a na nogach wysokie koturny. Obejrzała się dookoła i wyciągnęła z pojazdu swoją wielką walizkę. Kiedy pstryknęła palcami samochód zniknął, a ona zaczęła przedzierać się przez wielki las. Ciągnęła za sobą swój bagaż na kółkach i co chwilę robiła przystanki. Po jakimś czasie wypatrzyła jakąś chatkę, niemalże ruiny.
I to ma być ten hotel Elyanos? Boże dopomóż.
Podeszła bliżej i uchyliła drzwi od domku.
-Czy jest tu ktoś?-zapytała cicho i machnęła dłonią. Wyczuwała czyjąś obecność, więc w sumie po co pytała?
Głupia ja.
Hawasabi skarciła się w myślach.
Kiedyś słyszała jakieś plotki o szaleńcu, który mieszka w lesie. Dotknęła ręką czoła i zrobiła krok do przodu. Wodziła wzrokiem po całym pokoju. Jej uwadze nie umknęły stare kociołki, zioła i różnych rozmiarów fiolki.
Chyba nikt tu nie mieszka.
Pomyślała czując jednak na sobie czyjeś spojrzenie. Gwałtownie odwróciła głowę w bok.
To na pewno jest człowiek,ale...
Z rozmyśleń wyrwał ją chłodny oddech, który poczuła na swoim ramieniu. Miejsce kipiało złą energią. Smród demonów i innych nieczystych istot także był dość intensywny. W pewnym momencie kobieta zauważyła czarnego motyla siedzącego na jednej z półek. Wyciągnęła rękę do przodu czekając aż do niej podleci. Uśmiechnęła się blado i powoli zaczęła.
-Nie jesteś zwykłym motylem, prawda? Czy mogę ci jakoś pomóc, duszyczko?

Alchemik - Tue-08-12 19:52:28

Alchemik zapadł w głęboki sen po tym jak powrócił do domu. Zużył wiele energii, którą ostatnio oszczędzał.
Tak, ambrozja nie jest idealna.
Nie mógł słyszeć, że ktoś wszedł do jego chatki. Ale.. przecież zamknął drzwi! Albo przynajmniej tak mu się wydawało.
W każdym razie zasnął w tym przekonaniu.
Międzyczasie Arkadius powrócił z jednej ze swoich "wypraw". Drzwi jednak były uchylone, więc nie miał problemów z dostaniem się do środka.
Ale jego ojciec spał. Nie był w stanie go obudzić. Mógłby jedynie lekko pomuskać skrzydłami jego policzek - co dałoby nikły efekt. Pewnie tylko przekręciłby się z boku na bok.
Wszystko na świecie ma swoją cenę.
Chłopak już się o tym przekonał.
Kiedy ładnie ubrana dziewczyna - zapewne anielica - weszła do chatki, wołając, zatrzepotał skrzydłami ale się nie poruszył.
Był pewny, że już wiedziała kim tak naprawdę jest. Nastoletnim chłopakiem w ciele motyla.
Wyciągnęła do niego rękę. Biła od niej cudowna, jaskrawa poświata. Wiedział, że była istotą zesłaną na Ziemię przez samego Boga.
Takie rzeczy widać. Przynajmniej według niego.
Nie usiadł na jej palcach. Pozostał na swoim miejscu, bacznie przyglądając się cudownej dziewczynie.
Nie odpowiedział również na jej pytanie. Nie powinno to obchodzić istot z zewnątrz.
- Czego tutaj szukasz? - zapytał spokojnym, śpiewnym głosem.

Mido - Tue-08-12 22:27:09

Mido widząc, że motyl nie ma ochoty do niej podlecieć wycofała dłoń i położyła na swojej przeponie.
-Widzę, że rodzice nauczyli Cię, aby nie ufać nieznajomym - rzekła cicho, a potem uśmiechnęła promiennie.
-Wybacz, zabłądziłam. Poszukuję hotelu Elyanos.
Wytłumaczyła się szybko i spojrzała kątem oka na starą półkę z księgami.
Interesujące.
Dziewczyna złapała za pasek od swojej torby i podeszła bliżej. Wzięła jedną lekturę do ręki i otworzyła mniej więcej po środku.
-Siły nieczyste nie przywrócą Ci ciała - powiedziała spokojnie, a zaraz potem dodała.
-Mądry alchemik powinien to wiedzieć. Szkoda, że oddalił się od Boga.
Odłożyła szybko grubą księgę na swoje miejsce i przejechała opuszkami palców po starym, zakurzonym stoliku, przy którym najprawdopodobniej mężczyzna pracował.
-Słyszałam już o tobie, Arkadiusie - wspomniała chwilę później.
Ooops.
Wygadała się. W końcu w niebie dużo się nasłuchała od dusz, które tam przychodzą. Skierowała swoje niebieskie oczka na motyla. Podeszła tanecznym krokiem do duszyczki i ponownie wyciągnęła dłoń.
-Pomożesz mi? - zapytała.
Przeczesała drugą ręką włosy i włożyła ją do torebki. Pogrzebała, pogrzebała i po chwili wyciągnęła z niej srebrny wisiorek z kawałkiem czerwonego kamyczka. Przełożyła go do dłoni, którą wyłożyła do przodu i pokazała medalik rozmówcy.
-To coś specjalnego.
Nie kłamała, przecież nawet nie może. Prastary medalik, który może zmienić wszystko. Posiada cząstkę kamienia wskrzeszenia. Wspaniały dar od Boga.
-Wiesz co to jest? - spytała z uśmiechem na ustach.
-Jako człowiek poświęciłam tysiące dusz. Bóg mi to wybaczył. -ciągnęła- Moje życzenie nie zostało do końca spełnione. Zachowałam odłamek, to wszystko. Jest wystarczająco dobry na zrealizowanie twoich marzeń.
Ta, Midori coś o tym wiedziała. Część jej ludzkiego charakteru nadal w niej jest.
-Dam ci go, w zamian za przysługę. Zaprowadź mnie tam gdzie chce.

Morphine - Wed-08-12 07:43:23

Elaine podeszła do chatki. Nie chciała się zpóźnić, a tym samym narazić na gniew alchemika. Uśmiechnęła się na myśl, że wesoły Arkadius przywita ją przy wejściu, a puste kociołki będą aż się prosić, aby je napełnić czymś nowym i skomplikowanym.
Jakże się myliła
Weszła z jednym stuknięciem w drzwi. Alchemik jej zaufał i pozwalał na to. Pierwszym to zrobiła to rozejrzała się. Zobaczyła Anioła
Pięknego anioła!
Nie dostała wytrzeszczu, ani żadnych innych schorzeń związanych ze zdziwieniem. Chciała okazać szacunek. Powiedziała tylko:
- Dzień dobry pani, witaj Arkadiusie.
Nie chciała im przeszkadzać. Zabrała pobliski kociołek i zaczęła ważyć eliksir pamięci, nie chcąc przeszkadzać rozmawiającym.

Alchemik - Wed-08-12 11:39:10

Zamyślił się chwilę, kiedy anielica uśmiechnęła się do niego w ten sposób.
Była naprawdę piękna.
Zgubiła się?.. Tutaj?
Kiedy anielica podeszła do półki z księgami, Arkadius w obawie o to, że coś zniszczy, podleciał na półkę i na niej usiadł.
- Hotel Elyanos? znajduje się w centrum miasta. Jesteś na północy. - wypowiedział te słowa dosyć cicho i monotonnie. Pierwszy raz zdarzyło się aby ktoś pomylił ten wspaniały hotel z ich starą, zapuszczoną chatką.
Zignorował jej zdanie o Bogu. Zobaczył już to co nazywają "Bramą Piekieł" i nie miał zamiaru do tego wracać. To ciało nie ma prawa umrzeć. Jest podtrzymywane przez magię, więc nie umrze ani nie zniknie. Dlatego chłopak nie miał o co się martwić.
Może i Bóg istnieje, ale to zbyt odległe marzenie..
Jeśli byłby człowiekiem, rozwarłby usta ze zdziwienia, kiedy tylko zobaczył ten kamień.
Zaraz.. to może być pułapka!
Wiedział, że nie wolno było ufać takim rzeczom. Usługa za usługę. Prawie jak kontrakt z diabłem.
Nie odpowiedział nic, tylko spojrzał na elfkę, która weszła do chatki. Natychmiast wzbił się w powietrze i usiadł na jej głowie. Wyczuł, że jest zachwycona wyglądem anielicy.
On sam też był, ale nie mógł tego w żaden sposób okazać. Cóż, nic dziwnego, że jest piękna. Koniec końców jest aniołem. Czystą istotą prosto od Boga.
- Elaine.. - wyszeptał proszącym głosem Arkadius - Chciałbym abyś zaprowadziła tę kobietę do Hotelu Elyanos. - zatrzepotał skrzydełkami - Ja zajmę się chatką i wytłumaczę wszystko ojcu, kiedy tylko się obudzi.

Mido - Wed-08-12 12:44:56

Kiedy do starej chatki wpadła młoda elfka, kobieta przeczesała włosy dłonią i spojrzała w jej stronę.
-Witaj - powiedziała i uśmiechnęła się promiennie.
Była pod wrażeniem. Mimo to, że nie pierwszy raz już spotkała elfa, ta dziewczyna była wyjątkowa, inna niż te, z którymi miała do czynienia wcześniej.
-Rozumiem - odpowiedziała krótko motylkowi.
Widziała, że chłopiec był zaniepokojony, więc zaczęła od nowa.
-Zostawię go tutaj. Alchemik wie, jak ma się z nim obchodzić.
Położyła wisior na stoliku. Jeszcze raz zwróciła wzrok w stronę kobiety.
Naprawdę piękna.
-Miło mi Cię poznać Eliane- powiedziała, zdjęła okulary i uśmiechnęła życzliwie.

Morphine - Wed-08-12 15:28:18

- Witaj.. Yyy... Oczywiście, zaprowadzę Cię do Elyanos. Przy okazji wezmę księgę ze swojego pokoju. Mam na imię Elaine. Ty jesteś.. Midori?- Była trochę.. speszona. I onieśmielona. Spotkała anioła po raz drugi w swoim życiu. I to w jeden dzień
Do trzech razy sztuka
Uśmiechnęła się nieśmiało.
Zobaczyła wisiorek na stole. Tam był.. TAM BYŁ.. To niemożliwe! Kamień filozoficzny! Jego cząstka.. Wystarczy dla Arkadiusa, będzie człowiekiem! Głowa o mało nie pękła jej z radości. To było ogromne szczęście!
A dzisiaj miała go naprawdę wiele
- No cóż.. Chodźmy- uśmiechnęła się i obróciła w stronę drzwi.

Mido - Wed-08-12 17:35:18

Mido zrobiła głupią minę w stylu WTF.
Skąd znała moje imię? Nie przedstawiłam się przecież.
Młoda kobieta odwróciła się na pięcie i podążyła śladem elfki.
No tak, to przecież elf
Przed wyjściem pomachała tylko ręką i kątem oka spojrzała na Arkadiusa.
-Bay - powiedziała i puściła oczko.
-Mam nadzieję, że następnym razem spotkam cię w innej postaci -dodała na koniec.
Zaraz potem zniknęła razem z Eliane między wysokimi drzewami.
Cholerna walizka!
Klęła w myślach ciągnąc za sobą swój spory bagaż.

Morphine - Thu-08-12 08:17:35

- Daj! Pomogę Ci! To musi być ciężkie
Transumpta
Walizka skurczyła się w małą torebeczkę. Była bardzo lekka. Teraz Midori mogła sama spokojnie nieść nie denerwując się.
- Jeszcze chwilę. Za parę minut wyjdziemy z lasu i staniemy przed Hotelem Elyanos.

Mido - Thu-08-12 13:47:40

Pomożesz?
Mido spojrzała na elfkę spod długich, gęstych rzęs. Kiedy jej walizka nagle zmieniła rozmiar podniosła ją do góry, aby dokładnie obejrzeć szczegóły.
-Dziękuję - powiedziała cicho.
Bagaż był teraz naprawdę malutki i lekki. Anielica mogła nim bez problemu podrzucać.
-Ah, tak. Super.
Super
Z każdym krokiem zbliżała się do wielkiego budynku, pięknego budynku. Czuła obecność różnych dziwnych istot w tym jednego anioła. Poznawała tą aurę dokładnie, kiedyś nawet sam Bóg wspominał o jakimś małym, speszonym aniołku, który sprawia dużo problemów.
-Znasz jeszcze kogoś z mojej rasy? - zapytała szybko elfki odwracając wzrok w jej stronę. Jej usta zmieniły się w wąską linię,a kąciki ust trochę opadły. Szybko włożyła dłoń do torby i wyciągnęła z niej z powrotem swoje ulubione okulary.

Alchemik - Thu-08-12 15:14:25

Alchemik słyszał jakieś głosy, ale myślał, że po prostu jakieś demony próbują dobrać się do jego dość podniszczonej świadomości.
Jednak nie. W chatce ktoś był. Właśnie wychodził.
Starzec podniósł się z łóżka i przetarł twarz pożółkłą od ziół, dłonią. Dobrze mu się spało, nic nie śniło.
Stanowczo wypoczął.
Kiedy głosy ucichły i usłyszał trzask drzwi, wyszedł z pokoju i zobaczył Arkadiusa, który siedzi obok czerwonego kamienia na łańcuszku.
Czerwony kamień.. hmm..
- Co się stało synu? Ktoś tutaj był? - zapytał mężczyzna dość rozbawionym głosem. Przecież to wiedział!
- Ojcze.. - Arkadius odezwał się i usiadł na błyszczącym, karmazynowym kamieniu, którego zostawiła im anielica.
Znów nie wie o co chodzi.. Przeklęta ambrozja.
Kamień filozoficzny!
Alchemik otwarł zdziwiony oczy i w maniakalnym tempie podszedł do kamienia, skupiając swoją uwagę tylko na nim. Arkadius odleciał, przerażony, że jego ojciec mógłby w jakiś sposób uszkodzić jego tymczasowe ciało.
- Kamień, kamień, kamień.. - starzec jak dziecko skupił się tylko na jednej rzeczy i zaczął ją obracać w dłoniach.

Morphine - Fri-08-12 07:51:51

Elaine dość szybko przyszła do domu alchemika. Dostała krótkiej zadyszki. Usiadła na progu domu.
Dziś spełni się jej cel
Arkadius będzie człowiekiem
Nic nie zakłóci im szczęścia

Po paru munutach weszła do chatki. Zobaczyła obu mężczyzn. Motyl nerwowo trzepotał skrzydłami, bojąc się że alchemik zrobi mu coś nieprzyjemnego.
Zaś ojciec Arkadiusa szalał z radości (czyt. widział tylko kamień i nic innego)
Zdążyła wydyszeć:
- Alchemiku, przeprowadzimy rytuał?

Alchemik - Fri-08-12 10:43:49

Kiedy tylko Alchemik zobaczył elfkę wchodzącą do jego chatki, odwrócił się w jej stronę a na jego twarzy pojawił się ohydny uśmiech triumfu.
- Przygotuj krąg. - powiedział starzec do dziewczyny.
Arkadius zaczął się bać. Od dawna chciał odzyskać swoje stare ciało, ale teraz.. teraz.. wszyscy wyglądali jakby poszaleli dla tego jednego celu.
Nie chciał narażać nikogo na zagrożenie! A już zwłaszcza nie Elaine!
- Poszaleliście! Jesteście szaleni! - chłopak panicznie wykrzyczał, mimo to jego głos wciąż pozostał płynny i słodki.
Motyl wzbił się w powietrze i wyleciał przez szparę w drzwiach obok głowy elfki.
Nie chciał aby stała się jej krzywda. Może i kamień przywróci mu ciało ale na pewno weźmie coś w zamian. Wszystko co magiczne i wspaniałe na świecie ma jakiś haczyk. Nikt temu nie zaprzeczy..
- Łap go, Elaine! - Alchemik wykrzyczał panicznym głosem i wskazał ręką na drzwi.

Morphine - Fri-08-12 10:52:09

- Arkadiusie.. Arkadiusie, nie bój się..- elfka wzięła do ręki motyka i musnęła ustami jego skrzydło.- Nikomu nie stanie się krzywda, zadbam o to, Arkadiusie. Ani Tobie, ani twojemu ojcu.
Wzięła do ręki kredę. W drugiej trzymała motyla. Zaczęła rysować spory krąg. Musnęła spokojnie drugie skrzydełko, tak, aby uspokoić motyla.
- Nikomu nie stanie się krzywda. Nie bój się.. Zależy nam na tym, abyś odzyskał swoje ciało, zyskał wolność. To jest najważniejsze.. Chodź..

Alchemik - Fri-08-12 12:57:47

Poczuł ciepło przeszywające jego małe ciało, kiedy usta Elaine musnęły jego skrzydło.
W tym właśnie momencie poddał się. Gdyby był człowiekiem, zapewne byłby cały czerwony.
Alchemik poszedł po potrzebne składniki, więc chwilowo zniknął z pola widzenia.
Arkadiusowi biło szybko serduszko. Jest szansa, że w końcu odzyska swoje ciało! W końcu będzie mógł mówić, jeść i.. no, ale to już mniejszość.
Motyl zatrzepotał lekko skrzydłami i trochę się uspokoił. Zaczął wierzyć w słowa elfki.
Nic nikomu się nie stanie..
Starzec wpadł do chatki z powrotem, gwałtownymi ruchami wsypywał po trochu różne ingredienty aż w końcu sięgnął po nóż, którym podciął sobie obie tętnice. Jego krew skapywała na białą kredę.
- Arkadius. Wleć do środka!
Jego syn posłusznie wykonał polecenie i usiadł w samym środku magicznego okręgu.
Tak, był zdenerwowany.
- Elaine! - krzyknął Alchemik, zwracając się w jej stronę - Ja połknę kamień.

Morphine - Fri-08-12 14:15:57

- Nie.. pozwól że ja skończę to, co ty zacząłeś. Arkadiusie, spokojnie.. Panie alchemiku.. dał pan swoją krew.. Ja też jestem mu coś winna.
Wzięła z jego ręki czerwony kamień. Przybliżyła go do swojej twarzy.
Bała się.
Jeśli coś się nie powiedzie będzie jej winą.
Wiele zawdzięcza obu mężczyznom.
Musi to zrobić!

Nie mogła pozwolić Alchemikowi umrzeć, co stałoby się gdyby połknął kamień i przeprowadził rytuał.
Szybko przełknęła kamień. Zamknęła oczy. Jej ciało skrzywiło się. Kamień miał smak krwi.
W jej rękach wezbrała siła. Otworzyła oczy i przyłożyła ręce do zaczerwienionych ścian okręgu. Okrąg zabłysnął. Tak jak Arkadius. Wzniósł się i upadł. Właściwie upadło tylko ciało motyla. Bialuteńka dusza uniosła się.
Chłopiec był nieskalany.
Pojawiła się aureola i porwała ona duszyczkę.
Nastąpił ogromny blask. Trwał on długo..
Aż zobaczyli leżącego chłopca.
Arkadius odzyskał ciało.
Elaine upadła osłabiona na spaczoną ziemię.

Alchemik - Fri-08-12 14:47:09

- Interesujące. - Alchemik obnażył swoje zęby w uśmiechu i cofnął kilka kroków do tyłu.
A więc zamierza zrobić to sama..
Starzec odsunął się kilka kroków i obdarzył swojego syna ostatnim, rozczulonym spojrzeniem.
Arkadius w ogóle się nie poruszał, ale to nie odzwierciedlało tego co działo się w jego środku.
- Hm.. - Alchemik wymamrotał zadowolony, gdy okrąg rozbłysnął jasnym światłem. Ciało motyla opadło a powróciło ciało jego syna.
Starzec był szczęśliwy.
Zignorował elfkę, która bezwładnie upadła na brudną ziemię i podbiegł do swojego syna. Pogłaskał go po policzku i uśmiechnął się pierwszy raz od bardzo dawna jak prawdziwy ojciec.
Klasnął w dłonie i stworzył Arkadiusowi ubrania, ponieważ był kompletnie nagi.
Nigdy więcej nie skalam tego co nieskalane.
Kiedy jego syn wziął od niego ubrania, przytulił go do swojej piersi.

Arkadius - Fri-08-12 14:51:20

Okrąg rozbłysnął jaskrawym światłem, które poraziło jego prymitywne, motyle oczy. Nagle chłopak poczuł, jak jego dusza jest wyrywana z poprzedniego ciała i wsadzana z powrotem do tego prawdziwego.
Opadł na ziemię.
Chciał się podnieść, ale.. jego ciało wydawało mu się zbyt ciężkie.
Ciężko..
Kiedy w końcu doszedł do siebie, poruszył ręką a w końcu podniósł się do siadu.
Był całkowicie nagi. Zarumienił się i zakrył dłońmi swoje genitalia.
Ojciec już szedł mu na pomoc. Wręczył mu ubrania, którymi zakrył swoją męskość.
Mógł w końcu czuć ciepło.
Ciepło ojca..
Swoje ciepło!
- Jestem taki szczęśliwy.. - po policzkach chłopaka zaczęły spływać krystalicznie czyste łzy.
Był strasznie wychudzony i wyglądał jakby zaraz miał się przewrócić. Skórę miał bardzo bladą a jego włosy niesfornie opadały na czoło. Były zbyt długie.
Czeka go jeszcze dużo pracy nad sobą.

Morphine - Fri-08-12 15:04:12

Straciła poczucie czasu. Sekundy wydawały się być długimi minutami, lub nawet godzinami. Brutalnie szybko otworzyła oczy. Wszystko wydawało się być jedną masą. Wszystko było zamglone.
Zamknęła po raz wtóry oczy. Wszystko nabrało wyrazu i ostrości.
Zobaczyła ich.
Ojca i syna.
Udało się!


Nie chcąc im przeszkadzać udała się w stronę chatki, lecz nie uszła daleko. Miała nogi jak z waty. Usiadła, opierając swoją głowę o zimny kamień, z którego zbudowany był dom.
Wody..
Patrzyła swobodnie przed siebie. Na jej oczach w spaczonej ziemi wyrosła biała lilia..

Alchemik - Fri-08-12 22:10:54

Alchemik zabrał swojego syna na ręce, który natychmiast zapadł w głęboki sen. Starzec wyglądał teraz naprawdę dumnie jako ojciec.
Kiedy spostrzegł elfkę w opłakanym stanie, która przykłada swoje czoło do zimnego kamienia z którego została wykonana chatka, Alchemik zatrzymał się i do niej powiedział:
- Wytrzymaj chwilę..
Zaniósł Arkadiusa do łóżka, ubrał i ułożył tak, aby było mu dobrze odpoczywać. Opatulił go dokładnie kołdrą i wyszedł z pokoju.
Nalał do jakiegoś dzbanka wody i zaniósł ją elfce.
- Dobra robota. - wymamrotał i popatrzył na nią z góry.

Morphine - Sat-08-12 08:14:06

- Dziękuję..  Dziękuję że pan tak sądzi..- Elfka sączyła wodę, która uśmieżała jej ból i korygowała zmęczenie.
Po chwili czuła się jak przed rytuałem. Nie wiedziała że woda ma aż takie właściwości.
- Może pójdę zrobić coś do jedzenia? Arkadius musi się posilić i wzmocnić. Jest teraz dość słaby.
Przy pomocy alchemika wstała i udała się ku chatce. Przestąpiła przez próg i dostała się do maleńkiej, skalnej kuchni.
Musi tu kiedyś posprzątać. Jak najszybciej.
Znalazła świeże warzywa, trochę mięsa.
Na szczęście da się coś z tego ugotować.
Po godzinie jedzenie było gotowe.
Jak na elfa to była okropnie głodna.
Czekali tylko na chłopca.

Alchemik - Sat-08-12 09:01:43

Alchemik zbył dziękującą elfkę prostym 'mhm' i wszedł przed nią do chatki. Nie obchodziło go to co zamierza teraz robić.
To jej sprawa.
Starzec ponownie zajął się swoimi ukochanymi miksturami, więc był w swoim świecie. Miał kilka zamówień na dzisiaj, więc musiał się z tym raz dwa uporać.
Taka praca Alchemika.
Przynajmniej dobrze płatna i stać go na chleb, którego i tak sam nie je..
A Arkadius?
Mężczyzna odłożył na chwilę probówkę z miksturą limonkowego koloru i poszedł do kuchni w której elfka już coś pichciła.
- Masz z czego gotować? - zapytał dość zatroskanym głosem. Nie martwił się o dziewczynę tyko o syna, który na pewno będzie bardzo głodny, kiedy tylko uda mu się wybudzić ze swojego snu.
Cóż, przynajmniej aktualnie jest człowiekiem.

Morphine - Sat-08-12 09:09:50

- Przywołałam trochę tego i owego.. Będe musieć zasadzić tu jakieś warzywa.. Rozumie pan..
Wzięła się za obieranie sałaty. Nóż zgrabnie prowadzony przecinał liście.
Jeszcze chwila, a wszystko będzie gotowe. 
- Pójdę potem do sklepu po jakiekolwiek mięso, jeśli takowe jecie. Magią zasadzę warzywa. Trzeba troszeczkę ożywić to miejsce.
Arkadiusowi trzeba było podać parę eliksirów wzmacniającvych i leczniczych, aby mógł ustać na nogach.. Zajmie się tym pan? Ja skończę gotować. Jeszcze chwila, a wszystko będzie gotowe.

Alchemik - Sat-08-12 09:23:45

Alchemik oparł się o framugę drzwi i skrzyżował ręce na piersiach. Wyglądał teraz naprawdę jak sprośny młodzieniec. Na jego usta wstąpił uśmiech.
- Masz rację. Byleby tylko mój syn był szczęśliwy. - kiedy już miał wracać, odwrócił głowę i powiedział srogim tonem:
- Rób co chcesz, tylko nie podkradaj mojej ambrozji!
I wszystko tak jakby wróciło do normalności.
Starzec wrócił do robienia swoich mikstur, zapominając już nawet o tym, że udało mu się - znaczy nie jemu, Elaine - zwrócić cało jemu synowi.

Morphine - Sat-08-12 09:33:09

Skończyła! Parujące ziemniaki, zielona sałatka, pełna witamin, jakieś mięso. Wszystko było gotowe.
- Po co mi pana ambrozja?- zaśmiała się- Nie jest mi potrzebna. Moja rasa jest wiecznie młoda.. i śmiertelna.
Szybko wzięła parę fiolek eliksirów wzmacniających i przeszła do pokoju Arkadiusa.
Leżał oddychając spokojnie. Twarz miał wygiętą w łagodnym uśmiechu. Tylko małe krople potu zmoczyły jego nieskalaną twarzyczkę.
Obmyła jego twarz, najdelikatniejszymi ruchami na jakie było ją stać. Powoli wycierała. Natarła maść wzmacniającą na jego twarz i ręce. Położyła też mały, zimny okład na jego dość ciepłe czoło.
Przeczesała ręką jego ciemne włosy. Były miękkie w dotyku i bardzo delikatne.
Był przystojny.
Przygotowała wodę zmieszaną z eliksirem wzmacniającym tak, aby wypił ją najszybciej i aby dała mu orzeźwienie.
Zaczęła cichutko nucić elficką piosenkę.

Arkadius - Sat-08-12 11:11:16

Do nozdrzy chłopaka doszedł przyjemny zapach jedzenia.
Tak dawno go nie czuł!
Był już trochę rozbudzony, ale wciąż nie miał siły aby otworzyć oczu. Po dłuższej chwili, dotarło do niego, że ktoś wszedł do pokoju.
Ojciec? Elfka?
Elaine.
Zaczęła delikatnie myć jego twarz i nacierać go jakimiś maściami. Zapewne leczniczymi.
- Elaine.. - wyszeptał, kiedy zaczęła śpiewać swoim jedwabnym głosem.

Morphine - Sat-08-12 11:16:34

Natychmist przerwała piosenkę. Wystraszyła się. Podniosła się z krzesła i od razu dała mu pić. Na pewno był spragniony. Trzymała kubek, a on pił.
Obudziła go. Była zła na siebie.
Znów wzięła mokry okład i kojąco sunęła nim po twarzy chłopca. Był spokojny.
A rysy na twarzy delikatnie ułożyły się w spokojny uśmiech.

Arkadius - Sat-08-12 12:51:16

Nie chciał jej pod żadnym względem spłoszyć! Nie, nie, nie. Więc dlaczego gwałtownie się podniosła i przestała śpiewać? Chciał słuchać jej barwnego głosu.
Wsadziła mu w usta kubek z wodą. Początkowo nie wiedział co się dzieje, dlatego chciał się oprzeć temu uczuciu. Ale w końcu zrozumiał jak bardzo jest spragniony. Wypił całą wodę kilkoma, długimi łykami i odetchnął z ulgą.
Uspokoił się jeszcze bardziej, kiedy elfka zaczęła smagać jego skórę ręcznikiem, który był zimy - wręcz lodowaty.
Arkadius się uśmiechnął i oddał falom błogości i przyjemności.
Czuł się w końcu bezpiecznie.

Morphine - Sat-08-12 13:51:25

- Jak się czujesz, Arkadiusie? Nic cię nie boli?- spytała z troską, której do tej pory w sobie nie odkryła- to powinno Cię wzmocnić. Zaraz przyniosę trochę jedzenia, bo na pewno jesteś głodny- zawstydziła się widząc zrelaksowanego chłopaka. Jej twarz znajdowała się niedaleko jego buzi. Spojrzała w jego atramentowe oczy, pełne ciepła. Odwzajemniła jego uśmiech swoim dość nieśmiałym.
Lepiej wyglądał niż przed godziną. Miał mniejsze worki pod oczami, nie był tak chorobliwie blady.
Musi się wzmocnić.
Wstała i podniosła jego głowę. Zaczęła poprawiać poduszki tak, aby bardziej siedział niż leżał. Niewątpliwie potrzebuje dużo wypoczynku.
Znowu się uśmiechnęła, jak zwykle nieśmale.
Nigdy nikim się nie opiekowała
Czuła się za niego odpowiedzialna.

Przynajmniej póki jest słaby.

Arkadius - Sat-08-12 17:45:15

Kiedy usłyszał jej pytanie skierowane do niego, uniósł ciężkie powieki i popatrzył na nią zmęczonym wzrokiem.
- Nie, tylko trochę.. jestem głodny. - wymamrotał, odwracając głowę.
Zdziwił się, gdy elfka podniosła jego głowę i zaczęła poprawiać poduszki. Bardzo się zarumienił i speszony, chciał odsunąć jej rękę. Niestety jego starania poszły na marne, ponieważ jego ręka zaraz opadła na białą pościel.
Arkadius zajęczał cicho i odwrócił głowę w bok. Nigdy nie miał takiej styczności z kobietą. Pozostał w tej pozycji dopóki nie wyszła z pokoju.
Nie mógłby jej teraz spojrzeć prosto w twarz, zwłaszcza, że kiedy przy nim była jego serce dostawało ogromnych palpitacji. Miał wtedy ochotę uciec i schować się w jakimś ciemnym kącie.
Mimo wszystko teraz nie mógł tego zrobić. Jego ciało odmawiało jakiegokolwiek posłuszeństwa.
Chciał wstać - ale nie mógł. Troszku go do denerwowało, ale wiedział, że musi być cierpliwy. Jeśli teraz wykonałby jakiś ruch na pewno jego ciało doznałoby takiego wstrząsu, że od razu by umarł.
Cierpliwości..

Morphine - Sat-08-12 19:50:10

Wyszła z jego pokoju. Jej twarz przybrała barwę pomidora. Nigdy nie była tak blisko żadnego mężczyzny. Serce łopotało jej dziko. Szybko nalała zupy i trochę drugiego dania z dodatkami. Wzięła parę eliksirów, wody i zaparzyła herbaty.
Szybko podeszła do umywalki. Ochłodziła szkarłatną twarz tak, że rumieńce trochę znikły.
Dlaczego tak dziko się czerwieni?! Ona TYLKO mu pomaga dojść do siebie!
IDIOTKA!

Weszła znów do pokoju. Arkadius uważnie ją obserwował. Położyła tacę z jedzeniem na starym stoliku.  Sama wciąż stała. Powoli zaczęła karmić chłopaka. Ledwo patrzył na oczy.
Musi się wzmocnić.
- Spokojnie.. jedz. Musisz nabrać sił.
I znów szkarłat wpłynął delikatnie na jej policzki.
ZA BLISKO!
Ale inaczej się nie dało.

Skończyła karmić Arkadiusa. Podała mu wystygłą herbatę.
Polubiła go przez ten czas. Bardzo. Lubiła opiekować się innymi. To było.. miłe i satysfakcjonujące.
Choć i tak byli bardzo blisko, co niezmiernie ją krępowało.
Bała się bliskości.. Bała się, że ktoś ją skrzywdzi..

Arkadius - Sat-08-12 20:37:24

Czas minął szybko pomiędzy jej wyjściem a przyjściem. Przyniosła ze sobą same pyszności, więc chłopak "pożerał" ją wzrokiem.
Elfka położyła wszystko na stoliku i przyłożyła łyżeczkę z jedzeniem do jego ust. Arkadius otworzył je posłusznie i zaczął pochłaniać to co przygotowała jego "chwilowa opiekunka".
Przynajmniej tak mu się wydawało. Ale przecież on jej do niczego nie zmuszał!
Pokiwał głową, kiedy wydała mu polecenie. Sam to wiedział.
Zauważył, że Elaine się rumieni. Są przecież tak blisko siebie.. Na policzki chłopaka również wstąpił rumieniec i odwrócił głowę, a jedzenie z łyżeczki spadło na prześcieradło.
Kiedy elfka już to posprzątała, Arkadius przeprosił i złapał ją za gładką dłoń.
- Dziękuję. - wyszeptał słabym głosem - Było pyszne.

Morphine - Sun-08-12 13:41:36

- Cieszę się, że Ci smakowało- odrzekła- Jeśli będziesz chciał zasnąć to po prostu wypij.
Lekko odwzajemniła uścisk ręki Arkadiusa i uśmiechneła się, jak miała już w zwyczaju. Szybko przeszła sprzatnąć bałagan kuchenny i wróciła. Usiadła po turecy na krześle i obserwowała wszystko dookoła. Jeśli będzie chciał porozmawiać, to po prostu się odezwie.

Arkadius - Sun-08-12 15:15:45

Pokiwał niemrawo głową, kiedy elfka położyła na stoliku miksturę i wyszła z talerzami.
Wróciła jednak po kilku minutach.
Arkadius odwrócił głowę w bok i znów się zarumienił.
Był zmęczony ale nie chciało mu się spać, więc nie miał zamiaru pić tego wywaru. Nie miał zaufania do żadnych mikstur, nawet jeśli robił je jego ojciec. Z drugiej strony nie była to fobia.
Może tylko troszeczkę się ich bał.
Nie chciał się odzywać do Elaine. Jeśli będzie chciała coś powiedzieć to sama to zrobi. Może powiedzieć, że zawsze był nieśmiały a już najbardziej w stosunkach do kobiet. Z chłopakami jakoś potrafił się dogadać, kiedy jeszcze był dzieckiem i chodził do szkoły, ale przed dziewczynami zawsze uciekał i chował się w męskiej toalecie.
Nie to, że ich nie lubił. Były inne od niego i trochę inaczej się zachowywały. Niektóre z nich chciały go zaprzytulać na śmierć, zaś inne z chęcią by go pobiły za to, że nic do końca tak naprawdę nie potrafił sam zrobić.
Nigdy nie był dobry w sportach. Chociaż czasami lubił sobie porzucać piłkę do kosza.
Na twarz chłopaka wstąpił lekki uśmiech.
Chętnie by sobie teraz pograł w taki sam sposób jak był mały.
Odwrócił głowę w stronę Elaine i zapytał:
- Umiesz grać w koszykówkę?

Morphine - Sun-08-12 15:23:32

- Koszykówkę? Trochę.. Choć niezbyt dobrze mi idzie.. Moja rasa jakoś.. Nie gra w podobne gry. Zawsze było bieganie, pływanie, wspinaczka, jazda konna, operowanie bronią.. ale nie było koszykówki czy siatkówki. Zresztą.. tam wszystko jest inne.
Wstyd jej było przyznać że nie lubiła gier zespołowych. Zresztą sporty nie były jej najlepszą stroną. Wolała główkować.
Po prostu.. jej rasa była inna. Byli inaczej wychowywani.
- Ty z pewnością umiesz. Pokażesz mi kiedyś, prawda?- Popatrzyła na niego zaciekawiona.- Oczywiściejeśli będziesz chciał..

Arkadius - Sun-08-12 15:40:18

Wysłuchał tego co ma do powiedzenia i trochę się zasmucił. Ale przecież zawsze może ją tego nauczyć, prawda?
Miał jakąś tam świadomość, że elfy nie uczyły się tego samego co ludzie. Przecież to oczywiste - inna rasa: inna szkoła.
- Jak tylko uda mi się wstać to nauczę cię w to grać! - zaśmiał się - Chociaż ja też nie jestem w to najlepszy.
Arkadius nastawił swoje lisie uszy, które do tej pory były spuszczone jak u zbitego psa. Były puszyste i mięciutkie, poruszały się na każdy, głośniejszy dźwięk z zewnątrz.
Zrobiło się trochę gorąco..
- Mogłabyś otworzyć okno? - zapytał z ciekawości. Tylko jemu było teraz tak ciepło? Może to przez tę kołdrę?
Niee. To było spowodowane zupełnie czymś innym.

Morphine - Sun-08-12 15:46:40

- Dziękuję. Też spróbuję czegoś Cię nauczyć. Tylko wyzdrowiej- zaśmiała się.
Kiedy usłyszała prośbę Arkadiusa natychmiast podeszła do okna i uchyliła je.
- Proszę, Arkadiusie.
Kiedy chłodny wiatr wtargnął do środka od razu powietrze zrobiło się świeższe.
Jej też było dziwnie ciepło.
I wiatr słabo to ochładzał..

Arkadius - Sun-08-12 16:07:40

- Jasne, że wyzdrowieję! - poruszył radośnie swoimi uszkami, po czym kaszlnął i się skrzywił. Zaschło w mu gardle i błagalnie spojrzał na Elaine.
- M-mógłbym prosić o szklankę wody? - znów się zarumienił i nawet zimne powietrze z zewnątrz nic nie dało przy tym skoku gorąca.
Naciągnął kołdrę bardziej na twarz i uciekł spojrzeniem w bok.
- N-nauczę cię kilka dobrych chwytów, okej? - uśmiechnął się do niej, ale nie mogła tego zauważyć, ponieważ miał zakryte usta i tylko było widać jego niebieskie, głębokie oczy.

Morphine - Sun-08-12 16:15:12

- Cieszę się że jesteś do tego tak nastawiony! Wody.. Jasne.
Poszła do kuchni i wróciła z dwoma szklankami i dzbankiem.
- Chyba nie masz gorączki? Pokaż czoło, sprawdzę.
Szybko dotknęła jego czoła. Było w umiarkowanej temperaturze.
- Po prostu zbyt szczelnie się okrywasz, Arkadiusie.
Zdjęła gorącą kołdrę i przykryła go lekkszym kocem.
- Lepiej?
Przy okazji trochę się zarumieniła.
Nalała do szklanek wody i podała jedną chłopakowi. Był jeszcze trochę słaby więc sama przystawiła szklankę do jego ust...

Arkadius - Mon-08-12 09:23:06

Ucieszył się, kiedy Elaine bez żadnych uwag poszła mu przynieść szklankę z wodą. Nie żeby chciał ją wykorzystywać po prostu.. ojciec na pewno jest zajęty a ona w końcu jest elfem, więc na pewno mu pomoże.
Zarumienił się, gdy wróciła i dotknęła jego czoła.
Dlaczego?!
Poczuł się nagi kiedy tylko Elaine ściągnęła z niego kołdrę. Na szczęście zaraz wylądował na nim koc.
Chłopak ponownie naciągnął go na siebie i uważnie obserwował swoją opiekunkę.
Ucieszył się gdy tylko elfka przyłożyła szklankę z wodą do jego ust. Wypił za jednym haustem całość i oblizał łapczywie usta.
- Dziękuję. - uśmiechnął się - Mógłbym prosić o jeszcze jedną?

Morphine - Mon-08-12 09:28:20

- Jasne.. proszę.- szybko nalała mu do szklanki przeźroczystego płynu.- Lepiej?
Nie wiedziała co dzieje się chłopakowi, że narzekał ta takie gorąco. Wcale nie było ciepło..
Tak, była zdziwiona.
Nie mógł mieć gorączki, gdyż czoło miał zimne. Nie, nie wiedziała co się dzieje..
Ale chciała się dowiedzieć.

Arkadius - Mon-08-12 11:35:14

Wypił kolejną szklankę łagodzącej, zimnej wody i westchnął zadowolony. Zauważył międzyczasie, że elfka poważnie nad czymś się zastanawia.
Tylko nad czym?
Arkadius podniósł się do pozycji siedzącej a koc zsunął się z niego i obnażył jego gołe ciało. Chłopak otworzył usta ze zdziwienia i natychmiast zakrył się z powrotem.
- Mogłabyś.. przynieść mi ubrania od ojca? - odwrócił speszony głowę w bok - Nie wiem gdzie je położył, więc pewnie będziesz musiała ich poszukać.

Morphine - Mon-08-12 13:32:35

- J..Jasne.
I już jej nie było.
Szybko znalazła prostą bieliznę, spodnie i koszulę. To nie było trudne, zwłaszcza że w ich domu mieściła się tylko jedna szafka na ubrania.
Musi coś z tym zrobić!
Najlepiej żeby jak najszybciej wyzdrowiał i wyszedł z łóżka. Może wtedy przestanie się rumienić na wściekle buraczkowy kolor.
Sytuacja była krępująca.. Musiała go dotykać bez żadnego ale, zmieniać wszystkie kompresy, mierzyć temperaturę.. Już niedługo. Jutro wstanie na nogi, jeśli zażyje snu. Ona zajmie się eliksirami, on swoimi sprawami, a wtedy ona uniknie zakochania..
Czuła że to jest to. Może i jest trochę nieśmiała.. ale to wyglądało co najmniej dziwne. Po każdym słowie, czynie, ona jest czerwona
. TAK BYĆ NIE MOŻE!- krzyczały jej myśli.
Obmyła twarz zimną wodą.
~Może zasnie w ten czas kiedy mnie nie będzie?- ciągle myślała- jakim cudem doprowadziła się do takiego rozkojarzenia?!

Arkadius - Mon-08-12 14:23:22

Arkadius odprowadził elfkę wzrokiem. Kiedy tylko wyszła, hemoglobina natychmiast odpłynęła z jego policzków i uszu.
Chłopak odetchnął i przeciągnął się już bardziej swobodnie. Kiedy dziewczyna jest z nim w jednym pokoju czuje się skrępowany, tak jakby założył na siebie bardzo ciasny i opięty kombinezon.
Chyba mogę już wstać..
Popatrzył w okno i spuścił nogę z łóżka. Była bardzo chuda, ale jemu to nie przeszkadzało.
Kiedy wstał, lekko się zachwiał i upadł z powrotem na łóżko. Ale nie miał zamiaru się poddać. Podniósł się ponownie ale tym razem udało mu się ustać w miejscu.
Yatta!*
Owinął biodra kocem tak aby nie latać z wywalonym ozorem i trochę chwiejnym krokiem podszedł do okna. Oparł się o parapet, więc nie było szansy aby upadł.
Świat jest taki cudowny.. - pomyślał, gdy wyjrzał przez okno.
Słońce lekko świeciło i wiał odświeżający wiaterek. Sam fakt, że mieszkali w lesie przywodził na myśl zapach żywicy z sosen i porannej rosy na trawie.

* jap. udało się

Morphine - Mon-08-12 14:45:20

Miała nadzieję że już zasnął. Chciałaby, aby zasnął. Potrzebowała powietrza, takiego z zewnątrz. Niestety krew buzowała jej jeszcze po policzkach.
Szybko przebrała się. Było zbyt ciepło na grubą sukienkę. Szczęście dało, że miała ze sobą inną, białą.
Wyszła na podwórko. Było pięknie! Letnie słońce aż prosiło aby wyjść! Tego potrzebowała. Usiadła tyłem do chatki przy pobliskim drzewie
Świat jest piękny..
Dobry nastrój od razu zagościł w jej sercu i na twarzy. Natura zawsze pomagała jej przezwyciężyć wszystko. Każdy smutek i łzy, każde niepowodzenie.. Każda uwaga.. Zawsze traciła negatywne emocje.. Zyskiwała bardzo cenny dar.
Odwróciła swoją twarz w stronę słońca. Była szczęśliwa..
Nie zauważyła jak z ziemi wyrasta róża wijąca się wokół drzewa.. Miała czerwone pąki, o odcieniu równym policzkom Elaine..

Arkadius - Mon-08-12 15:51:46

Chłopak wciągnął głęboko w płuca świeże powietrze, które napływało do pokoju przez otwarte okno.
Elaine nie wracała.
Zgubiła się? Nie.
W tak malutkiej chatce nie da się zgubić.
Kiedy oczy Arkadiusa przyzwyczaiły się do ostrego światła słonecznego, dojrzał elfkę, która usiadła plecami do chatki. Miała zaróżowione policzki i szczęśliwy wyraz twarzy.
Chłopak mimowolnie się uśmiechnął a jego twarz również przybrała radosny wyraz.
Cieszył się jej szczęściem. Tak było dobrze.
Nie to żeby chciał ją podglądać, czy coś. Po prostu znajdowała się na widoku. To jej wina, że usiadła w takim miejscu. Nie jego.
Poszedłby do niej, ale nie bardzo wypada chodzić nastoletniemu chłopakowi w samym kocu owiniętym na biodrach. Może i mieszka w lesie, ale tutaj też niektórzy ludzie są cywilizowani.
Tak jak wszyscy.
Postanowił, że ją zawoła.
- Elaine! - wykrzyczał, przykładając obie dłonie do ust, tak aby móc zrobić to głośniej.
Nie był do końca pewny czy usłyszała jego głos. Nawet kiedy krzyczał jego głos był cudownie miękki i dziecinny.

Morphine - Mon-08-12 16:49:23

Gdy usłyszała wołającego ją chłopaka od razu wstała i udała się do chatki. Szybko zaniosła mu ubrania tak, aby był zadowolony.
Głupia jesteś.. Wiesz że masz się nim opiekować to ty zawsze musisz wyjść na zewnątrz.
- Ubierz się.- rzuciła tylko i wyszła aby chłopak mógł wdziać na siebie to, co mu przygotowała
Widziała że chłopak bardzo się krępuje w jej obecności. Postanowiła ją ograniczać do potrzebnej konieczności. Chyba że będzie chcieć z nią przebywać.
To już zależy od niego.
Przeszła przed schody chatki. Widziała jak stare kamienie niszczeją. Było to smutne miejsce. A elfy chcą być radosne. Na każdym kroku.
Wyczarowała pnącą różę przy schodach. Będzie trochę ładniej niżby bez tego.
Ciekawa była co chłopak ma zamiar zrobić. Widziała że wstał już o wlasnych siłach. Widział jej magię, widział JĄ. Nie lubiła gdy ktoś patrzył wtedy, kiedy myśli.. nienawidziła tego..

Arkadius - Tue-08-12 09:43:04

Zauważył, że gdy tylko elfka go usłyszała, poderwała się na równe nogi i w te pędy weszła do chatki.
Dlaczego? Przecież chciał z nią tylko porozmawiać.
Weszła do pokoju, wręczając mu ubrania i w tak samo szybkim tempie wychodząc.
Jego oczy zdradzały ogromne zdziwienie z którym nie mógł sobie poradzić przez pierwsze parę sekund.
Co ją ugryzło?
Chłopak westchnął i zrzucił z siebie koc, którym wcześniej owinął sobie biodra i sięgnął po ubrania przyniesione przez elfkę. Może i dawno nie używał ludzkiego ciała ale na pewno nie zapomniał jak powinno się ubierać.
Nie zapomniał o większości ludzkich czynności. Może dlatego, że ciągle obserwował tę rasę?
Kochał ludzi, chociaż sam był połową człowieka a połową lisiego demona.
Kundel.
Wzdrygnął się na samą myśl o tym i przygryzł wargę, narzucając większe tempo ubierania się.
Nie lubił gdy ktoś tak o nim mówił ale wiedział, że to jest nieunikniona prawda o jego osobie.
Nie mógł od tego uciec.
Poprawił ostatnie zagięcia i zakładki, które zrobiły się w skutek ubierania i wyszedł z pokoju. Chciał poszukać Elaine. Niestety nie było jej w środku.
Może wyszła na zewnątrz?
Kundelek powoli, trochę podpierając się o ścianę wyszedł na zewnątrz.
Elaine stała przed schodami i używała magi; czego jego ojciec jej zakazał. Przepiękna róża wyrosła z ziemi i otwarła swój cudowny pąk. Arkadius delikatnie musnął opuszkami palców jej płatek i zszedł na dół.
Stanął obok dziewczyny i objął ją w talii. Ich spojrzenia skrzyżowały się ze sobą a twarze znajdowały się w pozycji jak do pocałunku.
Tak, chłopak był wstydliwy ale tylko wtedy gdy nie był na coś zdecydowany.
Teraz wiedział w stu procentach, że to dobry wybór.
Przechylił swoją głowę w bok, tak aby nie uderzyć swoim nosem o nos Elaine i musnął lekko wargami jej różane usta.
Naprawdę smakowały jak róża.

Morphine - Tue-08-12 10:02:03

Usłyszała kroki chłopaka. Były ciche, ale jednak słyszalne dla elfki. Była zwrócona ku róży która właśnie rozchylała swoje czerwone płatki. Była świadoma że chłopak stoi za nią. Opuszkami palców dotknął kwiatu. Odwróciła się w jego stronę, nie wiedząc co ją do tego podkusiło.
Pierwszy raz zobaczyła go poza jego łóżkiem. Był przystojny i wysoki.
Poczuła jego szczupłe ręce na swojej talii. Jego twarz niewiele była oddalona od niej. Szybko zbliżył się do niej i przechylając troszkę twarz pocałował ją.
Serce zaczęło bić bardzo szybko, adrenalina wzrosła.
Niemal pewne było to, że policzki wyglądają jak dwie piwonie.
Odwróciła lekko głowę. Była dość zawstydzona..
Ujęła jego twarz w swoje ręce i wznowiła pocałunek. Delikatnie i czule. Miał delikatne i miękkie usta.
Dlaczego to robimy?
Reszta była milczeniem.

Arkadius - Tue-08-12 11:31:26

Kiedy złożył na jej ustach pocałunek, był pewien, że to już koniec namiętności między nimi.
Jednak bardzo się mylił.
Elaine ujęła jego twarz w dłonie i odwzajemniła uczucie chłopaka. Arkadius pogłębił ten pocałunek i wsunął swój język w jej usta. Nie był dokładnie pewien czy tak powinien postępować, ale mniej więcej widział w swoim motylim ciele jak inne pary kochanków to robili.
Ujął jej twarz w swoje dłonie i stał się bardziej namiętny w tym co robił.
Po dłuższej chwili odsunął się od niej i sapiąc, uśmiechnął życzliwie.
- Dziękuję. - wymamrotał i otarł palcem jej usta ze śliny.
Ojciec na pewno będzie wściekły.
Arkadius przymknął oko i radośnie się zaśmiał.

Morphine - Tue-08-12 12:23:11

Po odwzajemnieniu pocałunku chłopak wsunął jej swój język. Elfka delikatnie badała jego powierzchnię, oraz próbowała zbadać jego podniebienie. Nie zdążyła gdyż Arkadius delikatnie się odsunął
KONIEC
Podziękował jej grzecznie, i przejechał jej koniuszkiem palca po wardze ścierając swoją ślinę.
- Ja też dziękuję..
Odsunęła się od niego i usiadła na schodkach.
Oby Alchemik nie zauważył tego

Arkadius - Tue-08-12 13:11:33

Kiedy klapnęła sobie na marmurowych, rozpadających się schodkach, usiadł obok niej. Poklepał zimny kamień dłonią i powiedział:
- Nie sądzisz, że wypadałoby zaprowadzić trochę porządku wokół tej chatki? - porozglądał się dookoła siebie - Trochę tutaj wszystko zarosło od ostatniego czasu jak byłem chłopcem.
Dotknął opuszkami palców jej dłoni i uśmiechnął się do niej obnażając swój równy zgryz.
- Pomogłabyś mi w tym? - zapytał. Wiedział, że sam w takim stanie na pewno nie dałby rady zrobić niczego w dość szybkim tempie.
Na pewno padłby wycieńczony do końca.
Ale mimo tej świadomości chciał wziąć się za jakąś konkretną pracę, ponieważ siedzenie lub bezczynne leżenie go naprawdę mocno drażniło.
Nie lubił siedzieć tylko i wyłącznie na stołku i wszystkiemu się przyglądać.
Arkadius był dość niecierpliwym człowiekiem.. kundlem.

Morphine - Tue-08-12 13:27:06

- Wiem.. Chciałabym. Ale twój ojciec nie chce zmian.. Nie lubi ich. Z wielką chęcią pomogę Ci, Arkadiusie, ale najpierw przekonaj swojego ojca i wypocznij trochę.- przybrała surowszy wyraz twarzy- Chyba nie chcesz paść martwy ze zmęczenia.
Poczuła jak palce chłopaka przesuwają się po jej nadgarstku i odruchowo odsunęła rękę.
- P-przepraszam... Taki nawyk..
Szczerze mówiąc chciała poczuć jego dotyk. Był.. taki delikatny i przyjemny.. Jak pocałunek.
Potrząsła głową. Ciągle rozpamiętywała jego ruch, a w jej mózgu same tworzyły się peany o nim.
Była szczęśliwa, choć nie wiedziała czy ten pocałunek był mniej lub więcej przyjacielski..

Arkadius - Tue-08-12 16:51:48

- Oczywiście, że się zgodzi. - chłopak pokazał na siebie kciukiem - W końcu to ja go o to poproszę.
Wzdrygnął się kiedy elfka przybrała surowy wyraz twarzy. Oczywiście, że nie chce paść od razu po odzyskaniu ciała ale dla niego ciągłe siedzenie w miejscu jest nie w porządku. Inni mają pracować a on nie?
Westchnął kiedy zabrała gwałtownie dłoń i odwrócił głowę w bok.
Nie to nie. Jest w niej zakochany ale nie będzie narzucał swoich uczuć.
- Chętnie nauczyłbym cię teraz grać w kosza. - uśmiechnął się do niej, pełen młodzieńczej energii - Szkoda, że nie ma tutaj boiska.

Morphine - Tue-08-12 18:01:16

- Zobaczymy.. Nie wątpię w ciebie..- Uśmiechnęła się przymilnie.
Wzdrygła się, kiedy powiedział jej o tym, że JUŻ chciałby coś zrobić.
W tej chwili powinien raczej odpoczywać. Mięśnie nie powinny być tak szybko wykorzystywane..
Powoli uniosła jego dłoń do swojej i przyłożyła je do siebie. Jego dłoń była większa od jej ręki. Ale była bardzo koścista.
Elaine wyczuła w nim niepełność energii życiowej.
- W tej chwili nie ma mowy.. Powinieneś odpoczywać. Dużo wczoraj i dziś przeszedłeś. To zbyt wcześnie na duży wysiłek fizyczny.
Używając swojego daru określiła że czuł się.. niespełniony.
- Jutro.. jutro można spróbować.. Ale nie koszykówki.. W mieście są boiska, tam w innym czasie mi pokażesz. Jutro jakoś.. Sprawdzimy jak długo będziesz musieć odpoczywać..
Odłożyłą jego rękę na marmurowy schód. Przejechała delikatnie swoim palcem po jego nadgarstku.

Arkadius - Tue-08-12 20:17:15

Obserwował uważnie, kiedy uniosła jego dłoń i przyłożyła do swojej. Była naprawdę malutka, że aż śmieszne. No ale w końcu ona jest kobietą a on mężczyzną. To całkiem na miejscu, żeby on był od niej większy. Grubszy to na pewno nie jest.
Parsknął cicho i uśmiechnął się do niej życzliwie.
Trochę się speszył, kiedy zakazała mu pracować i grać. To było nie fair w stosunku do niego. Ona może pracować a on nie?! I gdzie tu sprawiedliwość, której wszyscy tak bardzo starają się bronić?
Gdy tylko odłożyła jego dłoń na zimny kamień, oparł swoją głowę na jej ramieniu i przymknął oczy.
Mogła mieć rację. Był teraz trochę zmęczony.. ale tylko trochę.
Zrobiło mu się ciepło i było mu dobrze, ponieważ wiedział, że ona jest obok.
Zasnął.

Morphine - Wed-08-12 07:51:19

Czuła głowę opierającą się na jej ramieniu. Była lekka. Po chwili zaś.. posapywanie? Tak. Miarowy oddech Arkadiusa. Zasnął. Nareszcie.
Potrzebuje dużo snu, jeżeli chce się wzmocnić.
Wylewitowała jego śpiące ciało do pokoju. Przeniosła na łóżko, by było mu po prostu wygodniej. Przebrała go w piżamę. Zdążyła złożyć lekki pocałunek na jego wargach. Nawet się nie poruszył
- Śpij dobrze..- wyszeptała i wyszła z jego pokoju aby wziąć się za pracę. Miała jej co najmniej dużo.
Widziała alchemika który nerwowo wrzucał składniki do kociołka. Był zły..
- Co się stało, panie alchemiku?- spytałą z niewinnym wyrazem twarzy jednocześnie biorąc wszystkie składniki do swojego eliksiru..

Alchemik - Wed-08-12 08:33:23

Alchemik dokładnie widział co jego syn i ta.. ta.. robili razem na podwórku. Nie był w stanie powstrzymać swojej wściekłości, więc od razu gdy tylko Elaine weszła do jego pracowni, wykrzyczał:
- Teraz już zachciało ci się uwodzić mojego syna, tak?! Wiedziałem, że lepiej ci nie ufać! Na pewno jesteś jakąś starą wiedźmą, która ukrywa się czarami pod tą słodką buźką! - Alchemik zgrzytnął zębami - A po drugie, zakazałem ci używać magii w tym domu!
Woda w jednym z kociołku zaczęła wrzeć i kipieć, ale starzec w ogóle na to nie zareagował. Był zbyt zajęty swoimi myślami.
Z resztą jak zwykle.

Morphine - Wed-08-12 08:57:21

Elaine zaczeła drżeć słysząc słowa alchemika.. Pierwsza łza przetoczyła się przez jej policzek.
Zaczęła w niej rosnąć wściekłość, magia wylewała się z niej i emanowała elfią siłą przed dziewczyną. Niebezpiecznie się zatrzęsła i głosem pełnym chłodu powiedziała:
- Nie chcę uwodzić Arkadiusa, ani go skrzywdzić.- szept przeszedł w normalny ton, a potem w krzyk- Pan zatracił się w swoim żalu, nienawiści! Jeśli pan się nie zmieni.. to.. Straci wszystko! Kocham pańskiego syna! Nie chcę go uwieść! Nie może pan go izolować od uczuć! Gdybym była jakąś.. czarownicą to nie czułabym ludzkich emocji! One czują nienawiść! Odejdę, jeśli pan tego chce! Wtedy pański syn zapomni o mnie i.. Ja zatracę się..- Była zapłakana, a krzyk przeszedł w szept..
- Będę używać magii jeśli będe chcieć!
Pełna łez uciekła.
Była bardzo zraniona.. Nikt nigdy tak jej nie zranił.. Zawsze była obiektem nieprzyjemności.. Ale teraz.. Chciała zapaść się gdzieś.. Umrzeć..

Alchemik - Wed-08-12 09:33:37

Alchemik pozostał niewzruszony, kiedy elficka dziewczyna zaczęła płakać i drżeć. Ileż razy w swoim długim życiu widział takie sceny! Choćby nawet ze swoją żoną..
- Nie pouczaj mnie jakbyś była nie wiadomo kim! Jestem starszy od ciebie o dobry wiek! Co taka dziewczynka jak ty może wiedzieć o życiu?!
Starzec uśmiechnął się triumfalnie, kiedy dziewczyna uciekła i jeszcze tylko wykrzyczał:
- Nie masz prawa używać magii w tym domu!!
Mężczyzna przeszedł do ugaszenia ognia pod kociołkiem z wodą. Przegotowała się już ze sto razy!
Znów zamknął się w swoim świecie.

Arkadius - Wed-08-12 12:26:55

Śniła mu się matka. Cudowna, piękna kobieta, której nigdy nie udało się nikogo znienawidzić.
Do jego mózgu zaczęły docierać jakieś dźwięki pochodzące z zewnątrz. Przerwały jego błogi wypoczynek i zmusiły aby otwarł zmęczone oczy. Szczypały go więc przetarł je dłonią.
Westchnął i podniósł się do pozycji siedzącej.
To ojciec krzyczał.. na?
Na jego ukochaną.
Nie miał ochoty w to ingerować akurat teraz.
Poczekam aż skończą i dowiem się wszystkiego od Elaine.
Gdy tylko usłyszał trzask zamykanych drzwi, wygrzebał się z łóżka i pobiegł za elficką dziewczyną. Uciekała dosyć szybko w stronę lasu a chłopak próbował ją dogonić.
Niestety był na tyle słaby, że odległość między nimi ciągle się powiększała. Nie mógł zrobić nic innego więc przystanął i wykrzyczał jej imię.

Morphine - Wed-08-12 12:45:11

Było jej przykro. Cholernie przykro. Ale mimo wszystko rozumiała starego Alchemika. Bał się o swojego syna. I ona też się o niego obawiała. Usłyszała swoje imię wykrzyczane przez..
Arkadius...
Przecież on spał. Nie mógł usłyszeć kłótni.
Zapłakana biegła dalej poprzez raniące krzewy. Nie była jeszcze w lesie. To miejsce było bliższe chatce. Jej płuca były już zmęczone od płaczu i biegu.. Oparła się o najbliższy pień i zapłakała. Gorzko zapłakała..

Arkadius - Wed-08-12 13:41:38

Zmartwił się kiedy pobiegła dalej, kiedy usłyszała swoje imię.
Jest na mnie zła?
Skoro jest jej chłopakiem powinien za nią biec i jak najszybciej dowiedzieć się o co poszło. Niestety chłopak nie miał już siły, zużył przez to zbyt wiele energii.
Osunął się o pień i oparł o niego głowę. Był spragniony. Chciałby się czegoś napić.
Obraz przed jego oczami zaczął się rozmywać aż w końcu ciemność całkowicie go pochłonęła.
Opadł na stary, gruby korzeń.

Morphine - Wed-08-12 13:50:54

Żałowała że uciekła Arkadiusowi. Była zła na siebie, już tysięczny raz. Postanowiła wrócić, mimo tego, że znajdowała się prawie przyhotelu. Biegła przez skrót.
Wracała, aby zobaczyć czy wrócił ku chatce.
Zobaczyła go. Był nieprzytomny! Szybko przybiegła i pomogła mu odrobinkę. Do chatki było daleko, a zbliżała się noc. Bliżej było hotelu, toteż wzięła go i przewiesiła przez ramię idąc w kierunku Hotelu Elyanos.
Tam bardziej mu pomoże niż wieczorem, na obrzeżach lasu.
szybkim krokiem, niezauważona weszła do wielkiego budynku.

Alchemik - Thu-09-12 15:30:59

Gdy tylko na moment miał przebłysk świadomości, jego instynkt podpowiedział mu, że coś jest nie tak.
Wiedźma..
Odrzucił na bok wszystkie, sproszkowane zioła i pobiegł do pokoju, który był przeznaczony dla jego syna.
Nikogo tam nie zastał.
Jego twarz przybrała nienaturalny wyraz.. wyglądał jak jakiś drapieżnik szykujący się do skoku na swoją ofiarę, który natychmiast ją rozszarpie.
- Elaainee~ !!! - każdą literę wypowiadał coraz głośniej.
Splunął na podłogę czerwoną flegmą i zniknął za drzwiami chatki. Z każdą sekundą był coraz bardziej wkurzony na elfkę, która - według niego - porwała jego jedynego i ukochanego syna oraz nigdy więcej mu go nie odda.
Chciał go odbić! Był na to przygotowany.
Przedzierał się przez gęsty las z ogromną prędkością. Nie biegł, szedł - ale jak szybko.. Gałęzie raniły jego twarz i ręce a korzenie bose stopy, ale on nie zwracał na to uwagi.
W ogóle w tej chwili nie czuł bólu, który powinien go przeszywać.
Doszedł już prawie na koniec lasu, lecz w pewnym momencie stanął jak wryty i nie mógł iść dalej.
Bariera. Bariera dookoła lasu przeciwko niemu. Niewidoczna dla ludzkiego oka. Mogą ją wyczuć tylko i wyłącznie magowie wysokiej klasy. Jeśliby ją zobaczyć, wyglądałaby jak szklana, połyskująca klatka. Władze Elyanosa wiedziały, że Alchemik jest zbyt niebezpiecznym człowiekiem dla otoczenia. Nie chcieli go zabijać, więc odosobnili go..
Białowłosy zaczął krzyczeć w niebo głosy a po jego policzkach spłynęło kilka łez.
- Oddaj mojego syna.. ty.. ty wiedźmo!
Starzec upadł na kolana i od tyłu mógł wyglądać jak jakaś smutna i bezbronna kobieta. Niestety.. jeśli ktoś by go teraz spotkał na pewno zginąłby.

Arkadius - Sat-09-12 18:12:19

Szedł przez zarośnięte pole w stronę lasu, trzymając ręce w kieszeniach i patrząc nieobecnym wzrokiem przed siebie. Jego oczy były tak samo puste jak oczy lalki. Nie wyrażały żadnych emocji, wszystko było im już jedno.
Pozostał tylko nieopisany ból przekłuwający jego zranione, martwe serce, które już niczego nie pragnęło. Chciało tylko zostać sam na sam, położyć się i zasnąć na wieki.
Trudno jest zapomnieć o miłości komuś, kto raz jej zasmakował. Arkadius jako człowiek właśnie tego zawsze pragnął.
Aby móc być szczęśliwym z najukochańszymi ludźmi w jego życiu. Niestety.. może Ziemia piekłem nie jest ale niedaleko jej do niego. Wszyscy tutaj tylko cierpią. Większość narzeka na to, że wszystko jest beznadziejne ale nikt nie próbuje niczego z tym zrobić.
Chłopak przystanął i popatrzył na zachmurzone niebo, które nie przepuszczało ani jednego promienia słońca. Świat wyglądał tak, jakby zaraz miał się rozpłakać.
Na świecie nie ma szczęścia..
Jego matka umarła, zostawiając go gdy miał kilka lat. Jego ojciec chcąc przywrócić swoją ukochaną do życia, poświęcił ciało swojego jedynego syna i swój rozum. Zwariował.
I? Malutki chłopczyk, który był pewien, że jego rodzice pozostaną z nim na zawsze, pozostał sam. Pomimo tego, że na świecie żyje bardzo, bardzo dużo ludzi on nie ma się do kogo zwrócić.
Kundel parsknął i ruszył przed siebie. Przed znaną dla niego "bramą" klęczał i wył jego ojciec.
Co do cholery?..
Arkadius podbiegł do starca i kucnął obok niego.
- Co się stało ojcze? - był więcej niż zdziwiony, kiedy poczuł na swojej szyi uścisk gładkich, lecz kościstych rąk jego własnego ojca, który w tym momencie chciał go zabić.
Może to i lepiej? Jeśli by teraz umarł i tak nikt by się tym nie przejął. Zniknąłby owiany tajemnicą i ciszą.
Z ust chłopaka wyciekła stróżka śliny, ponieważ nie mógł już złapać powietrza do płuc.
Skierował swoją twarz ku niebu i zobaczył białego gołębia znikającego w kłębku burzowych chmur.
Piękne...
A co by było gdyby właśnie teraz zaczął padać śnieg?
Arkadius resztkami tchu wyszeptał zaklęcie na zmianę pogody i opuścił ręce, tracąc wszystkie siły. Jego głowa opadła na bok a on sam nie miał nawet świadomości, że umiera..
Z nieba zaczął lecieć biały, lodowaty puch, przykrywający wszystkie smutki tego świata.

Morphine - Sat-09-12 20:16:17

Nie wiedziała dlaczego jej umysł kazał jej iść tutaj. Nie zwracała uwagi na to, gdzie się znajduje. To serce i instynkt podpowiadały jej gdzie ma się znaleźć.
Straciła go..
Sama nie wiedziała co nią wtedy kierowało. Wariactwo.
Przecież go kocha! Przyrzekła że go nie zostawi. A zrobiła to.. Dała mu odczuć coś, czego nie powinien czuć! Przed paroma godzinami odkrywali nowe skrawki swojego ciała! Kradli sobie pocałunki!
Między nimi powstała nić..
Nić miłości, ciepła i zrozumienia.

Młoda elfka zauważyłą że zacząć padać śnieg.
Śnieg w lecie?!
Czuć magię.. Zaklęcie zmiany pogody? Po co?
I zobaczyła ciało swojego ukochanego.
-ARKADIUS!
Wykrzyczała to i pobiegła ku niemu. Życie uchodziło z niego okropnie szybko. Uklękła przy nim i zaczęłą reanimować jego klatkę piersiową.
- Arkadiusie, proszę... nie odchodź! Nie zostawiaj mnie, swojego ojca! Nigdy cię nie opuszcze! Nie zostawiaj mnie.. Nie zostawiaj..
On nie może odejść
Zmuszała jego płuca do pracy mocnymi uściskami klatki piersiowej.
- Nie opuszczę cię aż do śmierci...
To powiedziała i zapłakała.
Łzy po prostu skapywały na jego twarz i szyję. Rany na jego karku zaczęły się zasklepiać.
A on samodzielnie złapał oddech.
- Kocham Cię..

Alchemik - Sat-09-12 20:51:57

Tup, tup, tup..
Usłyszał czyjeś kroki. Podniósł głowę w górę i co zobaczył?
Swojego syna zmierzającego w jego kierunku i patrzącego pustym wzrokiem pod swoje buty.
Na twarzy starca pojawił się uśmiech, który po kilku sekundach zamienił się w wyraz obrzydzenia.
To ta wiedźma! Zabrała mi syna a teraz jeszcze próbuje mnie ogłupić!
Gdy tylko Arkadius do niego podszedł, rzucił się mu do gardła i ścisnął go z całych sił.
Zabiję, zabiję, zabiję, zabiję..
Alchemik patrzył na niego szalonym wzrokiem a przy tym śmiał się jak wariat.
Znów mu odbiło, to było pewne.
Już nie ważne czy to jego synek czy nie, czy to ta wiedźma czy ktoś inny.. byleby tylko zabić! Taak, tylko to liczyło się w obecnej chwili.
Z nieba zaczął padać śnieg. W środku lata! Ha! Teraz starzec był na sto jeden procent pewny, że to nie jego syn. Przecież nigdy nie uczył go czegoś tak ohydnego jak magia!
Zacisnął swoje dłonie mocniej na gardle syna.
Szelest, szelest, szelest.
Kto tu znowu idzie?!
Mężczyzna odwrócił zdenerwowany głowę i tym razem zobaczył strwożoną Elaine. Ale zaraz.. skoro ona tam jest to kto..
Alchemik wypuścił z głośnym wrzaskiem - nieprzytomnego już - Arkadiusa i odsunął się w tył z przerażeniem w oczach. Mówił coś pod nosem cały czas cofając się w tył, chcąc uciec od tego co zrobił.
Zabił swoją żonę! Teraz syna?! Co z niego za człowiek?!

Arkadius - Sat-09-12 21:10:30

Jego oczom zamiast ciemności ukazała się światłość. Nie zobaczył ani wielkich drzwi, ani chmur ani nagich aniołów a pośród nich wszechpotężnego Boga.
Ujrzał swoją matkę w białej szacie, która stała przed nim i uśmiechała się szczęśliwa.
Dlaczego się uśmiechasz? Cieszysz się, że jestem? - nie musiał wypowiadać tych słów na głos aby usłyszeć odpowiedź.
- Cieszę się, że tak wydoroślałeś. - zachichotała i odsunęła się parę kroków w tył.
Nie rozumiem..
Czarnowłosa kobieta tylko ponownie się uśmiechnęła i zaczęła znikać.
Przed oczami Arkadiusa pojawiła się ciemność, która zawładnęła wszystkimi jego zmysłami. Czuł się otępiały, zmęczony i ciężki. Jego klatka piersiowa bolała, w głowie mu szumiało a kończyn nie mógł podnieść.
Ciemność ustąpiła światłu, które tym razem go oślepiło. Chłopak zajęczał i zacisnął oczy, nie mogąc zakryć ich dłonią.
Powoli je otwierał i zaczął widzieć świat jakby bardziej w HD. Wyraźniej i czyściej.. a nie, to tylko słońce bardziej oświetliło Ziemię.
Ujrzał łkającą Elainę nad sobą. Chciał pogłaskać jej policzek i zapytać dlaczego płacze, ale przypomniał sobie co się stało poprzedniego dnia.
Rzeczy tego typu tak łatwo się nie zapomina.
Kundel odwrócił głowę w inną stronę i westchnął ociężale, jakby samo towarzystwo elfki było dla niego wielkim kłopotem, nie mówiąc już o jego ojcu, który teraz wyjękiwał jakieś nieskładne zdania.

Morphine - Sat-09-12 21:20:10

- Przepraszam..- Elaine dalej płakała nad chłopcem, który otworzył oczy.- Jeśli chcesz.. odejdę. Dam Ci spokój.
Łzy samoistnie płynęły po jej policzkach.
Był rozgniewany za to, co odstawiła ostatnio. Nie panowała wtedy nad swoim umysłem.
Była taka głupia
Bez namysłu otarła swoje łzy z jego ciała i odwróciła oczy, również zawstydzona.
- Nie chcę, żeby tak było..Tamto było naumyślnie.. Jestem głupia.. Jak zwykle.- westchnęła i zamknęła oczy. Jej ręka odsunęła się od jego ciała. Podniosła się z klęczek i usiadła przy podbliższym dębie. Spojrzała tylko w niebo. Jakby szukała odpowiedzi..

Arkadius - Sun-09-12 09:26:24

Nie tylko z oczu elfki popłynęły łzy. Arkadius również zaczął płakać, jednak nie dlatego ponieważ czuł żal do tego co stało się wcześniej - szkoda przecież rozpamiętywać takie rzeczy.
Kiedy jego kończyny stały się mniej ciężkie, podniósł się do pozycji siedzącej i usiadł po turecku na trawie, która teraz była przykryta niewielką ilością śniegu.
Tak, wciąż padał. I będzie padał dopóki chłopak nie przerwie zaklęcia.
Westchnął i ze sztucznym uśmiechem na ustach podszedł do swojego zawodzącego ojca, który natychmiast się przeraził a z jego oczu popłynęły łzy.
Wszyscy płakali. Zabawne.
Kundel dotknął dłonią policzka swojego ojca i pogłaskał uspokajająco.
- Nie płacz ojcze. Jestem tutaj.. - nachylił się nad nim i aby mu to udowodnić, pocałował go w policzek swoimi ciepłymi ustami. Starzec westchnął i przytulił do siebie swojego jedynego syna.
Nawet jeśli ojciec Arkadiusa jest szalonym człowiekiem potrafi dać ciepło, którego chłopak w tej chwili potrzebował. Oparł głowę na ramieniu swojego opiekuna i również go do siebie przytulił.
- Dziękuję. - wyszeptał kundel i lekko odsunął od siebie ojca. Kiedy wstał, wyciągnął w jego stronę rękę i pomógł mu wstać - Wracajmy do domu. - uśmiechnął się do niego i odwrócił głowę w stronę Elaine, która płacząc, spoglądała w zachmurzone niebo.
Początkowo chłopak nie mógł nic powiedzieć, ale zebrał się na odwagę i powiedział tylko:
- Jeśli chcesz to chodź z nami.
Ujął ojca za rękę i pociągnął go w stronę rozpadającej się chatki.
A śnieg wciąż spokojnie opadał na ziemię.

Morphine - Sun-09-12 10:52:57

Spojrzała na ojca i syna. Byli tak blisko siebie..
A ona była sama. Uznała to za karę po wcześniejszym zachowaniu.
Poszła za mężczyzami. Musi w końcu porozmawiać z Arkadiusem. Da mu czas do przemyśleń.
Teraz zrozumiała że wyznając mu miłość będzie związana z nim na zawsze.
Kiedy była sama to nie mogła czuć się swobodnie.
Da sobie i jemu czas..
Jej myśli przerwał jeden, złośliwy dźwięk.
- Apsik!
To ona?
Przecież elfy nie apsikają!
-Apsik! N-nic mi się nie..-Apsik- dzieje!- oznajmiła przy akompaniamencie kichania.
Elfy nigdy nie miewają ludzkich przypadłości.
Na zaprzeczenie jej ciałko zadrżało z zimna.
Dziwne.
Spojrzała po sobie i cicho powiedziała
- Czyżbym zachorowała? !

Arkadius - Mon-09-12 14:14:58

Ugniatana trawa szeleściła pod czarnymi trampkami Arkadiusa. Alchemik szedł boso, więc nie robił takiego szumu jak jego syn. A elfka? Wlokła się za nimi i..
Kichnęła?
Chłopak odwrócił głowę w stronę dziewczyny. Faktycznie kichała.
Elfy mogą zachorować?
Kundelek uniósł brwi w górę a w jego oczach pojawił się cień uśmiechu. Będzie musiał się nią zaopiekować, ale na pierwszym miejscu jest jego ojciec, który trząsł się z zimna. Tylko on tego nie czuł?  Chyba będzie lepiej, jeśli przerwie to zaklęcie.
Arkadius wyszeptał zaklęcie przerwania a śnieg, który spadał z nieba oraz ten który leżał na ziemi, zniknął, zamieniając się w biały proszek, który uniósł się na wietrze.
Przez całą drogę chłopak nie odezwał się ani razu do swojej ukochanej - a może byłej ukochanej? Nie miał takiego zamiaru. Uraz tego typu nie można wybaczać w tak łatwy i prosty sposób.
Wiedział, że elfka za nim idzie. Wymeldowała się z pokoju, nie ma teraz gdzie mieszkać.
Gdy dotarli na miejsce, pomógł swojemu ojcu wejść po schodach, a drzwi zostawił otwarte. Zaprowadził starca do sypialni i usadowił go na miękkim łóżku - na tym, gdzie pierwszy raz obudził się w ludzkim ciele.
Białowłosy drżał z zimna. Był wyziębiony, przemoczony i ubrudzony błotem.
Arkadius uśmiechnął się pod nosem i poszedł do kuchni aby zagrzać wody dla ojca.
- Elaine.. - powiedział - Mogłabyś przebrać mojego ojca? Nie zakładaj mu nic na stopy, ponieważ chciałbym aby potrzymał je w ciepłej wodzie. Możesz go opatulić kocem. - popatrzył w jej stronę beznamiętnym wzrokiem i nalał do czajnika zimnej wody z kranu, po czym postawił ją na gazie i poszedł poszukać czegoś co dałoby się przygotować do picia.

Morphine - Mon-09-12 16:58:56

Kiedy przeszli przez próg domu Elaine szybko wykonała polecenie Arkadiusa.
Machnęła tylko ręką, a ubranie ułożyło się na sznurze do suszenia ubrań, a zamiast tego, pojawiła się ciepła, flanelowa piżama.
Elfka okryła go tylko ciepłym kocem.
Dziewczyna weszła do małej kuchni, chcąc przyrządzić coś co jedzenie. Syknęła, kiedy ukroiła się nożem w palec. Szybko wyssała swoją krew z rany i ponownie zaczęła ciachać przygotowane przez siebie warzywa.
Nie odezwała się do niego. Czuła palący wstyd i beznadzieję. Cóż.. za coś takiego trzeba się pomęczyć.
Elaine zaczęła miarowo kichać. Nieświadomie pociągła noskiem.
Ona nigdy nie chorowała.
To było dla niej coś nowego.
I denerwującego, tak jak mucha.

Arkadius - Mon-09-12 21:45:11

Czekając aż woda się zagotuje, poszedł szukać torebek z herbatą. Nie było w tym domu niczego takiego. Mógł jedynie przygotować napój z prawdziwych ziół, czego nie cierpiał. Nienawidził smaków tego typu - gorzkich lub cierpkich, nieludzkich.
Jego ojciec go tym faszerował, kiedy był mały a matka nie próbowała protestować. Arkadius wiedział, że w głębi serca jego mamusia się z tym nie zgadzała ale była tolerancyjna dla pasji ojca, więc nie chciała się z nim kłócić w żadnym wypadku.
Chłopak przymknął powieki a na jego twarz wstąpił mimowolny uśmiech.
Czajnik zaczął gwizdać, więc kundelek podszedł do kuchenki i wyłączył gaz. Zniknął na chwilę za drzwiami a po dłuższej chwili wrócił z białym cebrzykiem do którego nalał połowę wrzącej wody. Para unosiła się znad miski i osadzała na oknie.
Arkadius podał elfce cebrzyk z wodą i powiedział aby zaniosła go jego ojcu i wsadziła w niego nogi.
Podziękował jej za poprzednią pracę i dopełnił wszystkich formalności. Był dla niej oziębły.
Kiedy tylko udało mu się wyszukać w pracowni Alchemika potrzebne zioła, powrócił do kuchni i przygotował mu wzmacniającą herbatkę. Co prawda nie znał się na zielarstwie ale tą jedną potrafił przygotować, ponieważ jego matka często mu ją dawała aby nie był chory.
Chłopak na to wspomnienie ponownie uśmiechnął się pod nosem i zalał zioła wrzącą wodą.

Morphine - Mon-09-12 22:18:11

Nie uśmiechało jej się robienie za męczennicę. Sam również zawinił opuszczając ją, aczkolwiek wykonywała bez słowa jego polecenia.
Zabrała cebrzyk podany jej przez Arkadiusa i wyszła bez słowa do jego ojca.
Był spokojny, kiedy spał.
Jak Arkadius...
Przymknęła oczy, ciężko przymykając powieki. Rozgrzała jego nogi, obmywając je w strumieniach wody.
Kiedy skończyła, ubrała Alchemikowi ciepłe skarpety, w włożyła go do łóżka.
Wyszła ku kuchni. Zobaczyła tylko chłopca który mieszał zioła.
- Dodaj szałwi..- spojrzała do dzbanka. Sama dorzuciła do tego paru kropli korzennego specyfiku z kieszeni swojej sukienki.- To nie zatruje, lecz wzmocni- powiedziała głosem wypranym z emocji.
Nastąpiła naprawdę długa cisza. Elaine patrzyła w skupieniu przez okno. W jej oczach malował się smutek i oczekiwanie.
- D- dlaczego? Dlaczego nie możemy być szczęśliwi bez tego wszystkiego?
Dlaczego... Tak bardzo kocham Cię, a nie umiem potèpić za to co oboje robimy? Zawsze oskarżam siè o to.. Nie wiem dlaczego tak lekkomyślnie postępuję. Ranię Cię.. Dlaczego nie wyrzuciłeś mnie i nie nakrzyczałeś jak na..
Wreszcie z siebie to wyrzuciła..
Chce dowiedzieć siè.. Dlaczego ona tak robi...

Arkadius - Tue-09-12 06:37:52

Słysząc jej głos, odsunął się na parę centymetrów aby miała wolną drogę do kubka z ziołami. Nie miał pojęcia, że szałwia ulepszy w czymś tę miksturę, matka nigdy mu o tym nie mówiła.
Teraz już będzie wiedział. Prawdopodobnie zapamięta to na całe swoje życie.
- Dzięki. - wymamrotał tylko i zabrał kubek z wywarem, zostawiając go na nocnej szafce w pokoju jego ojca.
Kiedy powrócił do kuchni, elfka zaczęła krzyczeć jakieś słowa, które w pierwszej chwili w ogóle nie dotarły do mózgu Arkadiusa.
- Dlaczego co bez czego? - zapytał z bardzo zdziwioną miną, tak jakby ich związek nigdy nie zaistniał.
Postanowił, że będzie się zachowywał jakby ktoś rzucił mu kamieniem w głowę i dostał kilkugodzinnej amnezji.
Chłopak uśmiechnął się pod nosem i zabrał za szorowanie - już dość zniszczonego - blatu kuchennego, gdzie wcześniej przygotowywał swój pierwszy, leczniczy wywar z ziół.
Gdybym na ciebie nakrzyczał na pewno by ci ulżyło..  Lepiej nic nie mówić, męcz się sama ze sobą.
Chłopak wyciągnął z lodówki stare, po boku spleśniałe masło i jakiś sczerstwiały chleb, oraz położył go na stoliku.
- Zjesz coś?
Kundelek powrócił do szuflady po nóż i sprawnie ukroił kromkę chleba, którą posmarował masłem. Gryząc od razu się skrzywił, ponieważ chleb był tak sczerstwiały, że aż niesmaczny.
Cóż, tak czy siak musi to zjeść.

Morphine - Tue-09-12 08:05:36

- Hmm... Apsik.- zakichała bezczynnie.- Nie jedz tego, głupcze! Chcesz się otruć?!- spojrzała na niego spode łba.
Oczy zwilgły jej trochę, lecz powstrzymała łzy. Ze swojej torby wyciągnęła parę banknotów i torbè.
- Idę na zakupy. Będę za -apsik- godzinę.
Z jej torby wypadł dziennik. Pamiętnik.otworzył się na istatniej syronie. Elfka tego nie zauważyła, tylko wyszła z ciężkim sercem na dwór.
Dzień 15.
Smak odejścia z wioski pali mnie okropnie. Bolą mnie rany z tortur zadanych mi. Przecież nie mogłam wydać tej biednej istoty!
Nie wiem co dzieje się ze mną. Coś popełnia za mnie okropne decyzje. Najpierw odrzuciłam Arkadiusa, bez przyczyny, choć kocham go nad swoje życie i magię!
Teraz wyprowadzja z hotelu..
Ktoś podświadomie decyduje za mnie! Nie mam na to wpływu.. Zostałam opętana!
Tylko przez co?!
Nawet nie umiem tego zrozumieć.
Kocham go, kocham go, kocham go!
I przypomniały mi się słowa.
,, I nie opuszczę go aż do śmierci..''

Cały czas kłócę się z moim ukochanym.
On mnie nie kocha..
Moje obawy podsycają wszystkie kłótnie, których nie jestem w stanie załagodzić...
Boję się tego wszystkiego.
Za dużo przeszłam..
Elaine.

Arkadius - Tue-09-12 19:56:36

Arkadius wypluł jedzenie - jeśli można było to tak nazwać - z ust i odrzucił na stół, kiedy elfka zaczęła krzyczeć aby tego nie spożywał. Ale co w tym jest takiego złego? To tylko sczerstwiały chleb!
Wypuścił głośno powietrze z płuc i pozbierał zepsute jedzenie ze stołu, które wylądowało w brudnym i starym koszu na śmieci.
Kiedy elfka wyszła, usłyszał, że coś uderzyło o podłogę. Zlokalizował źródło dźwięku i do niego podszedł.
Pamiętnik?
Chłopak patrzył na niego z wielką namiętnością a po chwili wziął go w dłonie. Jednak zamiast go przeczytać, zamknął go z cichym kłapnięciem i odłożył na stolik.
Nie będę czytał czyjejś własności!
Zamknął drzwi od kuchni i zniknął w pokoju swojego ojca. Wziął jakieś stare, zakurzone krzesełko, które stało w kącie i położył go przy łóżku swojego papy. Pogłaskał go po twarzy i uśmiechnął lekko.
Mimo tego, że był szalonym, egoistycznym starcem wciąż go kochał. Przecież to jego ojciec!
Położył dłonie na prześcieradle a na nich swoją głowę a po chwili rozmyślań, zasnął zmęczony.

Morphine - Tue-09-12 20:11:48

Minęła godzina bądź dwie, zanim elfka wróciła z naręczami zakupów. Zmęczona zakupami i grypą słabo przeszła przez próg domku starego Alchemika.
Gdzie oni są?
Poprzekładała świeże zakupy na swoje miejsca i zaczęła sprzątać starą kuchnię. Godzina lub dwie później kuchnia wyglądała inaczej. Doprowadzona do stanu używalności mogła być obsługiwana.
Gdzie oni są?
Pewnie rozmawiaja..

Elaine wolała zajrzeć do pokoju i upewnić się.
Oboje spali. Mieli spokojne twarze. Elfka dopiero teraz zauważyła że są do siebie całkiem podobni. Tylko barwę włosów mieli inną. Rysy twarzy mieli identyczne.
Sa dwoma różnymi charakterami.
Aby nie przeszkadzać im w drzemce przykryła tylko Arkadiusa ciepłym kocem i wyszła.
Jak zwykle zaczęła gotować. Zrobiła trochę kanapek, i zielone herbaty. Coś jeszcze popichciła.
Teraz nie kichała. Czuła się jak zbity pies.
Spojrzała na zamówienia dla alchemika. Było ich co nie miara. Zaczęła wykonywać zamówienia. W końcu musi pracować..

Arkadius - Wed-09-12 06:43:34

Tym razem nic mu się nie śniło, powiedzmy, że był zbyt zmęczony aby mieć sny jakiegokolwiek typu. Usłyszał przez sen, że elfka wróciła do chatki, jednak nie miał na tyle wolnej woli aby się obudzić.
Dziewczyna zaczęła gotować obiad.
Chłopak otwarł oczy i zapoznał się z nowym otoczeniem. Był w swoim domu, przy ojcu.
Kiedy poczuł, że coś ciężkiego otula jego plecy, przestraszony natychmiast się wyprostował i jednym, sprawnym ruchem zrzucił to z siebie. Koc opadł na podłogę z cichym szelestem i tam już pozostał.
Arkadius westchnął i przeciągnął się ospale. W ogóle się nie wyspał. Zrobi to później..
Popatrzył jeszcze chwilę na swojego śpiącego ojca i wyszedł z pokoju, kierując się ku kuchni. Otwarł bezgłośnie drzwi i stanął w ich framudze, dokładnie obserwując co dzieje się w środku.
Nie było już nikogo, jednak przepyszne jedzenie stało na stole. Kundelek zwabiony tym zapachem, podszedł do drewnianego mebla i usiadł na krześle, spożywając przepyszny obiad.
Może i miała awanturniczy charakter, ale gotować naprawdę umiała. I to bez użycia magii!
Kiedy zjadł przepyszny obiad, odetchnął i odłożył brudny talerz do zmywaka.
Chłopak wiedział, gdzie elfka się zaszyła.
Jest w pracowni ojca.
Najpierw przystanął pod drzwiami a po chwili osunął się na podłogę i w tej pozycji już pozostał.

Morphine - Wed-09-12 08:53:23

Gotowała wodę i dodawała składniki. Zaabsorbowało to całą jej uwagę.
Na chwilę przystanęła i upiła parę łyków cierpkiej już herbaty.  Było chłodno, a elfka drżała z zimna.
Postanowiła że przyrządzi specyfiki i zdrzemnie się.
Usłyszała że ktoś przechodzi przez drzwi pracowni.
Arkadius?
Odwróciła się i spojrzała na niego, spod swoich zmęczonych oczu.
- Co się stało?

Arkadius - Wed-09-12 21:29:13

- Nandemonai. * - wymruczał, wciąż siedząc obok drzwi do pracowni i opierając tył głowy o drewnianą ścianę chatki.
Wiedział, że elfka była chora i że powinien jej pomóc, jednak nie miał na to najmniejszej ochoty.
- Nie musisz wykonywać pracy ojca. Idź się położyć. - poruszył kilka razy palcem a w powietrzu pojawił się srebrny klucz, którego główka miała kształt lisiego pyska a w jego oczach lśniły dwa ametysty - Łap! - wykrzyczał i rzucił dziewczynie klucz przez szparę w drzwiach - Nie musisz wychodzić z pracowni, tego pokoju tak naprawdę nie ma w chatce. Istnieje tylko dzięki mojej magii, więc wystarczy, że wsadzisz klucz w ścianę a pojawią się drzwi. Przed wejściem wyobraź sobie to co byś chciała aby znalazło się za tymi drzwiami.
Chłopak podniósł się i z kamiennym wyrazem twarzy odszedł spod pracowni.
- Dobranoc. - wymamrotał i zniknął za drzwiami chatki. Usiadł na kamiennych, zniszczonych schodach jego domu i zapatrzył się w bezkresną przestrzeń.
Zawsze może zniszczyć to zaklęcie i zamknąć elfkę na zawsze w wyimaginowanej rzeczywistości z której nie ma już powrotu. Nawet najlepszy magik nie będzie w stanie się z tym uporać..
Jednak Arkadius tego nie zrobi. Może i jest nieczystym stworzeniem, które na zawsze zaprzepaściło swoją szansę na pójście do raju, jednak nie ma zamiaru nikogo zabijać.

* jap. nic

Mido - Wed-09-12 22:03:53

Midori siedząc w swoim pokoju, poczuła przeszywający dreszcz. Jej mina od razu zrzedła. Kobieta ruszyła w stronę starych, białych drzwi i położyła dłoń na złoconej klamce.
Klik
Usłyszała tylko cichy dźwięk, a następnie ruszyła szybkim krokiem w stronę wyjścia z hotelu, wcześniej zamykając pokój na klucz.
Po jakimś czasie Mido znalazła się na ścieżce prowadzącej do lasu. Już tam raz była. Kilka dni temu.
Przedzierając się przez krzaki pokaleczyła swoje zgrabne nogi. Raz niemal skręciła kostkę. Przeklęła tylko pod nosem.
Nigdy więcej koturn do lasu!
Kilka minut później znalazła się już na bardziej ogarniętym szlaku. Nie zwalniała tempa. W międzyczasie związała włosy w wysoki kucyk, który majtał jej się na wszystkie strony. Nie zapominając torebki, sięgnęła z niej jedną miętówkę i włożyła do ust. Po krótkiej chwili jej oczom ukazała się stara chatka, którą niegdyś pomyliła z hotelem. Już z daleka widziała postać siedzącą na schodkach. Gdy dotarła na miejsce, w które kazał jej przybyć wrodzony instynkt pochyliła głowę nad chłopcem i położyła mu dłoń na ramieniu. Uśmiechnęła się uroczo widząc zmęczoną, a może zmieszaną twarz mężczyzny.
-A więc to jest twoje nowe ciało? - zapytała cicho i usiadła koło syna Alchemika.
Oparła podbródek na nadgarstku i przez krótką chwilę patrzyła w ziemię.
-Nie wiem czy mnie pamiętasz. Jestem Midori Hawasabi - przedstawiła się dla pewności.
Jej uśmiech zbladł.
Dlaczego ktoś taki, Boże?
-Nie chce Ci się narzucać - wytłumaczyła się niemal od razu - Widzę, że jesteś przygnębiony. Coś się stało?

Arkadius - Fri-09-12 15:59:39

Był tak zamyślony, że wszystkie jego zmysły po prostu się wyłączyły, więc nie słyszał nadchodzącej istoty z ciemnych głębin lasu. Uniósł swoją głowę dopiero gdy poczuł czyjś dotyk na swoim ramieniu.
Kiedy spojrzał w górę, ujrzał przepiękną anielicę od której biła jaskrawa aura.
To ta co wcześniej.
Chłopak zmrużył oczy aby móc lepiej dojrzeć jej zarys twarzy na niebieskim niebie, które raziło go w oczy. Nie, to nie niebo go raziło. Winowajcą było słońce.
Arkadius odsunął się na schodach, robiąc miejsce anielicy i odwracając głowę w bok.
Wciąż nie miał do niej pełnego zaufania nawet jeśli była czystą istotą. Może być demonem, który tylko podszywa się pod anioła..
Nie. To niemożliwe aby ktoś nieczysty miał aurę tego typu.
Gdy dziewczyna zadała mu pytanie, otwarł na chwilę usta i niepewnie na nią popatrzył.
- N-no.. - wyjąkał - Tak jakby jest nowe.
Tak, tak. Kundelek doskonale pamiętał jej imię. Miał głowę do takich rzeczy.
- Wiem. - odparł, gdy anielica mu się przedstawiła i podkładając ręce pod głowę, położył się na schodach, patrząc z uśmiechem w niebo.
- Owszem, wydarzyły się okropne rzeczy, jednak po co o nich rozpamiętywać? - mina na chwilę mu zrzedła - Nie ma sensu pamiętać o kimś, kogo się w tej chwili nie obchodzi. - odwrócił głowę w jej stronę i nieśmiało się uśmiechnął - Słońce wciąż świeci, więc to nie koniec.
Arkadius przymknął oczy i zaczął głębiej oddychać, napawając się zapachami leśnego runa.

Morphine - Thu-09-12 20:17:09

Co Elaine mogła powiedzieć? Nic. Zupełnie nic. Przyjęła rzucony kluczyk i zwróciła się ku ścianie. Nie miała czasu na wystrój pokoju, więc po prostu stuknęła kluczem w ścianę. Jej ciemnym oczom ukazały się drzwi z twardego drewna. Elfka przekroczyła pròg .
Co zobaczyła?
Pustelnię.
Nagie, szare ściany doskonale odzwierciedlały jej nastrój i to, w jaki sposób zawiodła Arkadiusa. Tak. Czuła się winna, a to uczucie przytłaczało ją całą.
Elaine od razu ułożyła się na twardym posłaniu i okryła kordłą. Spojrzała na półkę z książkami. Wszystkie tomy były o elfach.
Wyciągła rękę w geście przywołania.
Książka ni drgnęła
'Co jest?!'
Spróbowała parenaście razy. Nic!
Nie miała magii?!
Spojrzała na swoje ręce.
To niemożliwe!
- NIEEEEEEEE! TO NIEMOŻLIWE!- wrzasnęła i zalała się łzami.
Po chwili rozdzierającego szlochu elfka podeszła do półki z książkami. Chwilę patrzyła na woluminy.
'Przemiany mieszańców'
Tytuł był niezbyt przyciągający, lecz Elaine poczuła niezmierną pokusę aby sięgnąć po księgę. Siègnęła po nią. Była wokół niej zła magia, ale elfka nie zwróciła uwagi na to.
Po dłuższej chwili czytania natrafiła na tytuł 'Demoniczne Elfy'
Oniemiała. Ale coś pchnęło ją do przeczytania.
Demoniczne elfy są połączeniem demona i elfa. Cechują się tym, że wyglądają zupełnie przeciwnie od swoich rówieśników.
Przeżywają pokusy i niekontrolowane zachowania. Przemianę przeżywają w 18 roku życia. Mogą wtedy wybrać stronę, po jakiej będą stać.
Przemiana jest trudnym okresem dla elfodemona. Przeżywa niezwykłą katorgę, która zaczyna się niepozornym przeziębiem. Istota traci wtedy swoją magię i po paru godzinach zapada w śpiączkę.
Elaine wiedziała już że to prawda.
To wszystko było winą jej pół elfictwa?!

Ona była elfką! Czystej krwi.
Popatrzyła po sobie. Wzięła księgę pod pazuchę i wyszła na dwór. Wyglądała zapewne jak wybladła śmierć.
Zobaczyła Arkadiusa na schodach. Spojrzała nań.
- Tu jest wszystko. TYM jestem..
Popatrzyła na niego swoimi załzawionymi oczyma, nie zwracając uwagi na Midori która właśnie rozmawiała z Arkadiusem. Podała mu otwartą księgę i struta wyszła ku swojej małej pustelni

Seiko - Sat-09-12 00:15:52

Tak naprawdę nie podobał się jej pomysł o tym,  że miał być człowiekiem.
Skąd miał pewność, że akurat Alchemik na to pozwoli, czy będzie miał składniki na to, aby go zmienić.
Nie rozumiała tego, przecież kochała go niezależnie kim był. Ale tak naprawdę nie miała tutaj nic do gadania. Po dobrej godzinie znaleźli się już przy  starym domku Alchemika. Miała jakieś dziwne przeczucia, jednak nie mogła określić z jakiego to powodu.
Spojrzała kątem na Ichiro, który cały czas szedł obok niej.
- Naprawdę nie wiem dlaczego chcesz to zrobić… Kocham cię za to kim jesteś, nie musisz się zmieniać.
Powiedziała cicho, podchodząc bliżej do drewnianych drzwi.

Mido - Sat-09-12 20:38:37

-Może i masz rację - odparła przyglądając się zielonym koroną drzew.
Po chwili zauważyła zbliżając się dziewczynę.
Pamiętam ją. Morphine...
Zlustrowała twarz elfki i odsunęła kawałek od chłopca.
-Ty!  - wykrzyczała i błyskawicznie się podniosła.
Wiadome, że to ona była przyczyną tego całego zamieszania w okół niego. Midori nabrała powietrza i już miała zamiar coś powiedzieć, gdy młoda dziewczyna zniknęła. Zostawiła po sobie tylko otwartą księgę. Anielica przyjrzała się jej dokładnie.
Demoniczne elfy
Potrząsnęła przecząco głową.
-Nie możecie się do cholery pogodzić? -syknęła.
Nie przypominała już grzecznego aniołka jakim przeważnie była. Wsunęła przeciwsłoneczne okulary na nos, mimo, że pogoda zgorszyła się i chmury zasłoniły słońce. Była to robota nikogo innego jak Midori. Ona właśnie sprawuję opiekę nad porami roku. Po jakiś 5 minutach jednak wszystko wróciło do normy, humor kobiety również.
-Przepraszam, zdenerwowało mnie to. Nie wiem dlaczego. 
Zamilkła na chwilkę, po czym zwróciła twarz w stronę Arkadiusa. Uśmiechnęła się delikatnie.
-Może po prostu ... -urwała w połowie zdania i po czasie dodała - lubię cię. Tak jakoś wyszło.
Midori zaczesała grzywkę do tyłu i ustała na przeciwko nowego kolegi.
-Może pójdziemy na spacer? - zapytała radośnie.

Arkadius - Sun-09-12 08:32:45

Wzdrygnął się przestraszony, kiedy jego elficka dziewczyna wyszła z chatki i rzuciła jakąś starą księgą o schody. Arkadius spojrzał w tamtą stronę i przeczytał napis na okładce.
Demoniczne elfy?
Uniósł brwi w górę i popatrzył za Elaine. Zniknęła za drzwiami rozpadającej się chatki z jakimiś dziwnymi słowami na ustach.
- Tym jesteś? - powiedział to generalnie sam do siebie.
Co ona znów sobie ubzdurała? Przecież nie ma możliwości aby ktoś tak czysty jak ona był demonem..
Wypuścił głośno powietrze z płuc i wzdrygnął się ponownie, tym razem gdy anielica zaczęła krzyczeć. Nagle zrobiło się pochmurno, jednak chłopak w ogóle tego nie zauważył. Skupił swoją uwagę na Midori, która zaczęła go przepraszać.
Westchnął i przyłożył rękę do twarzy, prezentując tym samym, że jest co najmniej załamany.
Kobiety naprawdę są dziwne.
To samo zdanie wymruczał pod nosem i spojrzał znudzony na anielicę oraz kolejną dziewczynę - ta przynajmniej miała chłopaka.
Kundelek wstał i przetrzepał spodnie z pyłu, który dawno temu opadł na schody i już tam pozostał, ponieważ jego ojciec dawno zapomniał co słowo "sprzątać" oznacza. O większości słów zapomniał.
Chłopak pokręcił głową na propozycję anielicy.
- Powinienem iść do Elaine. - przygryzł wargę. Nie miał w ogóle ochoty teraz z nią rozmawiać. Jeszcze nie teraz.. Później. - Gdzie chcesz iść? - powiedział wręcz mechanicznie i ruszył przed siebie, ciągnąc Midori za rękę.
Ukłonił się parze zakochanych i wraz z anielicą zniknął w leśnej gęstwinie.
Elaine demonem? Hahah.

Mido - Sun-09-12 12:06:45

-W sumie racja. Powinieneś do niej ...- Midori nie zdążyła dokończyć zdania, gdyż chłopiec złapał ją i gwałtownie pociągnął w stronę lasu. Zdezorientowana, zamrugała szybko oczami i spojrzała na towarzysza.
-...iść - dokończyła po krótkiej chwili zdanie, a zaraz potem odpowiedziała na pytanie.
-Może pójdziemy nad staw? Myślę, że można tam miło spędzić czas. - uśmiechnęła się delikatnie, jak to miała w zwyczaju dając się prowadzić Arkadiusowi.
Po jakimś czasie postanowiła podjąć jakikolwiek temat rozmowy. Nie chciała być wścibska, co to to nie, ale bardzo korciło ją aby zapytać o Eliane.
Może nie teraz. Innym razem. To nie na miejscu.
-Co najbardziej lubisz robić?

Ichiro - Tue-09-12 18:49:30

-Ta-odpowiedział krótko i zmierzył wzrokiem osoby siedzące przed chatką. Piękna, czysta kobieta i jakiś mieszaniec. Wstali. Idą w naszym kierunku. Widząc, mijającą go parę, również lekko pochylił głowę. Zamyślił się na chwilę. Podszedł szybkim krokiem do drzwi za Seiko i przyjrzał się im dokładnie. -To nie jest zły pomysł. Nie bój się - uśmiechnął się delikatnie do towarzyszki. Puknął kilka razy w zniszczone drzwi i odsunął parę kroków w tył. Puk puk puk. Czekając na właściciela chatki obejrzał się dookoła potem dopiero spojrzał na dziewczynę. Podniósł śmiesznie brwi widząc, że jest bardziej zdenerwowana niż on sam. -Mówię ci, nie martw się. Jedyna różnica, to taka, że nie będę miał tych cholernych kłów - powiedział i pogłaskał uspokajająco.

Alchemik - Wed-10-12 21:13:49

Przez kamienny sen starca zaczęły przebijać się głosy wielu ludzi. Nienawidził tłumów, zwłaszcza jeśli okupywały jego rozpadającą się chatkę. Bardzo chętnie wyrzuciłby ich stąd i nigdy więcej nie wpuścił, uciekając się z prośbą do króla demonów, Lucyfera, aby pomógł mu w obronie domu starego człowieka w zamian za jego duszę.
Nie, Arkadius pewno by na to nie pozwolił.
Alchemik podniósł się od pozycji siedzącej i z jękiem boleści przetarł swoją bladą, zaspaną twarz, która po wielu latach niespania zaznała spoczynku. Nawet kilku godzinny sen dał więcej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Starzec czuł się pełen młodzieńczego wigoru, którego stracił kilka wieków temu.
Wstał z łóżka i przeciągnął się ospale, ziewając na tyle głośno, że osoby na zewnątrz mogły usłyszeć jego "ryk".
Puk, puk, puk.
Mężczyzna odwrócił głowę w stronę źródła dźwięku, który dotarł do jego uszu.
Puk, puk..
Tym razem krótsze. Ktoś znowu coś od niego chce. Ah! Dałby tyle za pięć minut świętego spokoju. Nie łatwo jest być państwowym alchemikiem, który wykonuje zlecenia dla wszystkich osób potrzebujących jego pomocy. Jego alchemii.. Taak, ludzie nie potrafią bez niej żyć. Zawsze znajdzie się sytuacja w której ona będzie potrzebna.
Jego ukochana alchemia. Tylko ona jeszcze trzymała go w jakiś sposób przy życiu.. i oczywiście jego jedyny syn - Arkadius, którego kochał ponad wszystko. Oddałby dla niego nawet życie. Jakie to szczęście, że w końcu odzyskał swoje ciało!
Starzec podszedł do drzwi i pociągnął je w swoją stronę, ukazując całkiem swoje ciało, które zakrywały świeże ubrania. Całkiem nowe, świeże szaty. Mm, aż miło spojrzeć okiem na takiego wyprzystojniałego szaleńca, który wyglądał na nastolatka.
To ta elfka musiała to zrobić..
- Czego tutaj chcecie? - zmierzył wzrokiem parkę.. odmieńców. Na wampira i animaga, którzy widocznie przyszli tutaj w poważnej sprawie, ponieważ dziewczyna miała zdenerwowany wyraz twarzy.
Znów coś ważnego.

Ichiro - Fri-10-12 11:10:51

Po jakimś czasie Ichiro usłyszał skrzyp uchylających się starych, drewnianych drzwi. Na początku ujrzał tylko śnieżnobiałe kimono rzucające się w oczy, potem przyniósł wzrok na jego właściciela. -Konichiwa- powiedział cicho i przyjrzał się wściekłym, świecącym ślipią Alchemika. -Chce być człowiekiem - odpowiedział na pytanie młodo wyglądającego mężczyzny i odwrócił głowę w kierunku swojej sympatii. Poddenerwowana Seiko wyglądała naprawdę słodko. Uśmiechnął się ironicznie sam do siebie i z powrotem przekręcił głowę w stronę rozmówcy. -Oczywiście, pewnie będziesz chciał coś w zamian, prawda?- Ichi dopowiedział po krótkiej chwili milczenia. Mówił cały czas z uśmiechem na ustach. Nie mógł doczekać się chwili, w której poczuję własny puls i bicie kamiennego serca. Co może być ważne dla takiego Alchemika - zapytał sam siebie, w środku. W głebi wiedział, że mężczyzna jest nieprzewidywalny, może poprosić o wszystko.

Arkadius - Fri-10-12 18:46:33

- Chodźmy gdziekolwiek, byle z dala od tego męczącego tłumu. Nie znoszę takich tłoków. - wyznał jej jedną z wielu prawd o sobie. Teraz już wiedziała chociaż to.
Chłopak szedł cały czas przed siebie, wkurzony zachowaniem elfki. Zbyt szybko pozwolił sobie na uwiedzenie jej, zbyt szybko do tego wszystkiego podszedł. Seks powinno uprawiać się dopiero po ślubie.. nie wcześniej. Mógł z tym zaczekać. Teraz będzie miał takie wyrzuty do końca życia.. nie, dopóki Elaine do niego nie powróci. Powinien był jej wybaczyć. Powinien był coś zrobić.. przeprosić. To jego wina? To jej wina? To ich wina. Tak, nie potrzeba było roztrząsać kto tak naprawdę zawinił.
Arkadius przyspieszył swojego kroku i parsknął zdegustowany. Mógł ją przeprosić. Przecież jest osobą dominującą w związku, tak? Może nie do końca, jednak na pewno potrafi bardziej nią dyrygować niż ona nim.
Muszę ją przeprosić.
Pytanie anielicy ledwo dotarło do jego uszu, jego własne myśli zbyt głęboko go pochłonęły. Zapomniał w ogóle o tym, ze ciągnie za sobą taką piękną kobietę. Do tego anioła od którego biła cudowna aura!
Kundelek przystanął na chwilę i odwrócił się w jej stronę, myśląc nad odpowiedzią do pytania, które mu zadała.
- Lubię grać w koszykówkę. - powiedział krótko i uśmiechnął się do niej - Umiesz w to grać? - przekrzywił głowę w bok, próbując grać miłego. Nie miał na to najmniejszej ochoty, ponieważ kaprysy elfki go zdenerwowały. Jakim sposobem ona mogłaby być demonicznym elfem? Głupota!

Seiko - Sat-10-12 13:28:36

Nawet nie zwróciła uwagi na przechodzących.
Nadal nie mogła siebie przekonać, że Ichiro chce być człowiekiem.
Wiedziała, że go nie przekona, nawet gdyby chciała. Westchnęła cicho i zagryzła niewidocznie wargę.
Spojrzała na mężczyznę, który wyszedł z chatki i pytał się czego tutaj szukają.
Skinęła tylko głową i przymknęła powieki, aby czasami nie wybuchnąć krzykiem, że jest kompletnym idiotą, iż chce to zrobić.
- O ile jest jakiś sposób, aby go zmienić... Chociaż mi to się nie podoba. - Mruknęła.
Sama przecież była Animagiem, nie jest człowiekiem, więc dlaczego on tego chce?

Morphine - Sat-10-12 23:05:43

Elaine wtargnęła do swojego pokoiku pełna wściekłości i rozpaczy.
Co ja robię?! Powtarzała to jak mantrę. Nie ona to robiła.
To są halucynacje
Postanowiła nie robić nic, co mogłoby pogorszyć sytuację.
Co ja sobie ubzdurałam? Najpierw wyprowadzka z Elyanos, kłótnia z Arkadiusem, a teraz jakiś głupi wymysł spowodowany ludzką gorączką. Dosyć tego!
Stanęła nad skromną umywalką i oblała się zimną wodą, która ochładzała jej rozpaloną twarz.
W lustrze zamigotały jej nienaturalnie niebieskie oczy. Były bardzo zmęczone i udręczone wydarzeniami sprzed niedawna. Wiele złych rzeczy. Zbyt wiele.
Elfka wdrapała się na łóżko i opatuliła się ciepłą kołdrą.
Nie tak ciepłą jak Arkadius.
Elaine przypomniała sobie jego wargi delikatnie i niezdarnie całujące ją. Jego drobne ciałko, które chciała obronić od wszkiego zła. Jego oczy, ciemne i głębokie. I jego serce.. które biło dla niej. Dla takiej głupiej elfki.. Która wszystko zepsuła głupimi zamysłami i gierkami. Była zła. Grzech skalał ją i uczynił słabą.
Już nigdy nie skrzywdzi go. Ochroni, przed całym światem. Odda życie, jeśli będzie tego chcieć. Zrobi to, co zechce.
Byleby jej wybaczył i dał szansę na zmianę.

Zasnęła mając na ustach jego imię.
Nadali temu związkowi zbyt szybkie tempo. Mieli czas na seks i formalności z tym związane.
To było niepotrzebne zagranie. Teraz trzeba to naprawić, dać sobie czas..
Elaine da mu czas. Ale teraz musi zasnąć w niewygodnym łóżku i pokonać chorobę.

Jakiś czas później
Elaine obudziła się z dość mocno zatkanymi zatokami i łzami w oczach. Cały czas myślała o nim. Tęskniła za nim.. Za wcześniejszym życiem.
Wstała dość chwiejnie z posłania mokrego od potu i łez. Elfka czuła się o wiele lepiej, a wyrzuty gnębiły ją słabiej.
Gdzie jest Arkadius?
Postanowiła wysłać mu magiczny list. Wyjęła pióro i białą kartkę na blat małego stolika. Zaczęła pisać krótk liścik swoim drobnym pismem.
Arkadiusie.
Musimy się spotkać i porozmawiać jak najszybciej. To ważne.
Elaine

Delikatnie dmuchnęła w rulonik powodując jego przeniesienie ku jej ukochanemu. Westchnęła i skuliła się jak mała dziewczynka

Alchemik - Wed-10-12 20:26:21

- Konichiwa. - odpowiedział grzecznie alchemik, który akurat kochał ten język. Wampir trafił w jego gust. Plus jeden dla niego.
Wysłuchał co para odmieńców ma do powiedzenia i przymknął na to wszystko oczy.
Dlaczego wampir, który może być wiecznie młody i piękny, chce zrezygnować z tego?
Starzec podszedł do wampira i pochylił się nad nim, kładąc swoje dłonie na jego ramionach. Popatrzył mu w oczy przenikliwym wzrokiem i wyszczerzył się w uśmiechu, który trwał ułamek sekundy.
- Dlaczego chcesz poświęcić swoją młodość i piękno dla jakiejś kobiety? - starzec pogładził blady policzek wampira swoją kościstą dłonią - Przecież z takim wyglądem możesz mieć ich miliony! Tak.. - zaczął się śmiać chrapliwym głosem - Po co poświęcać swoje piękno dla osoby, którą pewnie niedługo porzucisz?
Alchemik pomachał ręką, zbywając zakochaną parę i zniknął we wnętrzu swojej chatki. Zostawił jednak uchylone drzwi.
Mogli wejść do środka - co wiązało się z pewnymi konsekwencjami i wyrzeczeniami - lub po prostu sobie iść. Wybór należy do nich.

Ichiro - Mon-10-12 22:56:45

Ichi zmierzył mężczyznę wzorkiem. Patrzył jak znika, jak znika jego szansa na bycie normalnym. W końcu chce był człowiekiem. To nie byle co, coś musiało w nim wzbudzić takie emocje. Seiko. W sumie nie tylko to. Chłopak jeszcze raz rzucił przelotne spojrzenie na swoją ukochaną i pchnął drzwi chatki tak mocno, że prawie wypadły z zawiasów. -Chyba się nie rozumiemy - zaczął powoli, a jego oczy znowu przybrały karmazynowy kolor. Ichiro oparł się o starą futrynę i kontynuował -To nie była prośba - a potem wygiął usta w ironicznym uśmiechu. Ukazując swoje śnieżnobiałe kły dotknął jednego, delikatnie nakłuwając swój palec. -Widzisz...-znowu zaczął prowadzić swój monolog powoli sięgając za szlufkę przy której znajdował się pistolet. Wyciągnął go po czym odpiął i rzucił gdzieś pod nogi starego mężczyzny. -Nie traktuj tego jako wyzwanie - powiedział i rzucił w bok resztę swojego "sprzętu". -Chce znowu być człowiekiem - powtórzył. -Kiedy mam swoje nadprzyrodzone zdolności po co mi ta piękna broń? - zapytał sam siebie - przecież mogę zabić równie dobrze jej nie używając, a to jest nudne - wziął głęboki oddech. -Nie robię tego wyłącznie dla Seiko. W sumie nie blefował. Kątem oka spojrzał na dziewczynę stojącą gdzieś za nim. Wiedział, że tam jest. Jego wyczulony węch zdradzi mu wszystko. -Oddam Ci za to wszystko co mam. A więc? Twoja decyzja Alchemiku?

Alchemik - Mon-10-12 15:13:23

Starzec zaśmiał się, kiedy wampir zaczął pokazywać, że ma kły ostre jak brzytwy.
Myślisz, że jestem idiotą i nie wiem co oznacza słowo "wampir"?
Alchemik rzucił chłopakowi przelotne spojrzenie i zajął się swoimi ukochanymi miksturami. Musiał dokończyć jedną z nich, ponieważ w tym momencie naprawdę był zawalony wszystkimi zamówieniami.
Ludzie naprawdę zbyt wiele pragną. Oni nie zasługują na nic!
Swój wzrok zwrócił w stronę wampira, dopiero kiedy ten rzucił pod jego stopy swoją broń. Starzec przyglądnął się jej, zgniótł w dłoni liść jednej z suszonych roślin ze swoich zbiorów i posypał element obronny chłopaka. Broń stanęła w płomieniach a Alchemik kopnął ją w stronę wampira.
- Spróbuj teraz nią coś zrobić. - uśmiechnął się, obnażając swoje białe, równe zęby. Co prawda nie miał kłów, jednak jego zgryz był równie przerażający co Ichiro.
- Znasz najważniejszą zasadę alchemii? - starzec odwrócił głowę w stronę swojego biurka roboczego i zaczął ucierać zasuszone liście. Nie miał zamiaru patrzyć mu w oczy podczas ich rozmowy. Czuł się od niego wyższy. Nie był przecież chodzącymi zwłokami jak.. on.

Hotels El Tarter materace hilding materace janpol