Ameno - Thu-07-12 12:41:12

http://i46.tinypic.com/m9uk28.jpg



Zaraz po wejściu do pokoju widać stolik ze słodyczami i innymi tego typu rzeczami oraz wiszącą nad nim lampkę. W koło niego są albo czarne, prostokątne i miękkie poduszki, które Amu gwizdnęła, albo okrągłe w wiklinie, których nienawidzi z  tego powodu, że niewygodnie jej się siedzi. Po prawej stronie jest duże okno zwykle zasłonięte, gdyż Ameno woli gdy w pokoju jest nieco ciemniej. Przy ścianie stoi małe drzewko, które z niewiadomych powodów, Amu nazwała Seikatsu, czyli z japońskiego ''życie''. Po lewej stronie jest łóżko jednoosobowe. Na ścianie jest obraz, w który zwykle wpatruje się tak długo aż nie zaśnie. Na drugiej ścianie jest okno, także podgląda co się dzieje zwykle na dworze. Na suficie jest wisząca lampka, którą kiedyś z nerwów wyrwie, bo gdy usiądzie i zacznie się przeciągać uderzy w nią ręką. Mniej problemowa jest druga lampka, która świeci przy jej poduszce. Główną atrakcją w jej pokoju jest ''salon'', który jest naprzeciwko stolika. W owym ''salonie'' jest kolejne okno, czarną sofę, czarny fotel, dwie czarne półki, kolejny stolik, szary, puszysty dywan i czarna meblościanka z pusty miejscem, które wypełniła plazma, różne odtwarzacze i dekoder. W szafkach ma pochowane ubrania.

Ameno - Tue-08-12 11:22:23

Pod drzwiami stała całą noc. W końcu złapała za klamkę, szarpnęła i kiedy te się nie otworzyły kopnęła w nie z całej siły aż o mało nie wypadły. Zatrzasnęła je aż szyby się zatrzęsły.
Idiotko spokojnie! Jeszcze ktoś tu przyjdzie!
Miała to gdzieś co mówi jej druga osobowość. Musiała się koniecznie wyładować. Porcelana... tak!
Podeszła do stolika przed sobą i wzięła porcelanowy dzbanek z czarną herbatą. Był w różowe kwiatki, a nawet miał różowego ptaka. Ameno nie zastanawiała się dłużej, uniosła nad siebie dzbanek po to, by zaraz z mocą rzucić nim w ziemię.
Przestań, przestań, przestań, przestań!
Blondynka zaśmiała się i ominęła kałużę z herbaty i zaczęła po kolei tłuc cały porcelanowy komplet jaki posiadała. Rzucała tym gdzie popadnie, nawet trafiła w telewizor, który z hukiem zleciał na podłogę. Gdy skończył jej się komplet zaczęła się zabierać za jedzenie.
Umazana w czekoladzie (bo tort na nią niestety zleciał - źle złapała, zdarza się), podeszła do swojego łóżka. Złamała jedną z belek, rozszarpała poduszkę, więc wyglądała jak po bitwie z kurą, rozdarła kołdrę i zniszczyła lampki. Z łóżka przeniosła się do ''salonu'. Wyrzuciła fotel, złamała kanapę i całą podrapała, tak, że wyglądała jakby zaatakował ją rozwścieczony kocur. Dywan rzuciła w drugi kąt pokoju, a szybę... no co? Rozbiła w drobny mak.
W końcu podeszła do swojego drzewka i do okna.
Zostaw drzewko! Błagam! No chociaż niech ono zostanie całe!
Ma rację. Odskoczyła od drzewka i złapała za zasłony. Wyrwała je wszystkie po kolei, okno zaś podrapała.
Odwróciła się i zobaczyła zdemolowany pokój, który wyglądał gorzej niż po wojnie.
Ze spuszczoną głową usiadła po turecku na stoliku naprzeciwko drzwi.
Wiedziała, że tak się stanie. Wiedziała, że to zrobi. W końcu pierwszy raz poczuła to ciepło, którego czuć nie powinna.
Ciepło... ciepło w jej klatce piersiowej... ono się jakoś nazywa, prawda?
Zakochałaś się!, wrzasnęła w jej głowie druga osobowość.I co? Boli prawda? A jeszcze bardziej boli jak pomyślisz co robili!
Tak zakochałam się!, broniła się. Nie moja wina, że w to wpadłam. Te gesty i dotyk... sama też byś zrobiła to samo co ja!
Być może, ale nie rozwaliłabym pokoju! Starałabym się przestać to czuć. A do tego wie, że są nas dwie. Byłaś za niewinna. Postaraj się być taka jak ja. Znów od zera, fakt, ale tak będzie lepiej...
Nie, nie będzie lepiej! Taka jestem i taka będę! Być może jest spostrzegawczy. Pewnie ktoś inny też wie, że jesteśmy dwie. A to uczucie... jest nowe. Chcę je poznać.
Módl się żeby tak nie było! To bądź tata jaka byłaś zanim tu przyjechałaś, byłaś wesoła a teraz siedzisz jak kołek i czekasz na cud. Zacznij żyć, to nie jest to samo miasto, nie znasz ludzi, ale przecież możesz ich poznać. Zawsze chciałaś poznawać nowych ludzi, prawda? A teraz zamierzasz tego nie robić, bo jeden kitsune Cię nie lubi a drugi zauroczył. Puknij się w tą głupią łepetyne i pomyśl logicznie: na tym świat się nie kończy. Pozwalam Ci poznawać to uczucie, ale błagam żebyś nie przesadzała. Zgoda?
Masz rację. Postaram się dla Ciebie. Ale nie obiecuję, że mi się uda!
Uda się, zobaczysz!
Po skończonej rozmowie ze swoimi myślami, uśmiechnęła się sama do siebie.
Być jak dawniej, być jak dawniej, być jak dawniej... Och, Nao-chan!

Noah - Wed-08-12 23:41:11

I znów bez celu włóczył się korytarzami hotelu. I znów myślał o samych dyrdymałach, zamiast zająć umysł czymś bardziej praktycznym czy chociaż mniej dziecinnym. I znów rozwiązał mu się but. I znów ukląkł, by go zawiązać.
- Rutyna – mruknął niedosłyszalnie pod nosem, znudzony już ciągłym przebywaniem w stanie uśpienia. Czysto metaforycznie oczywiście. Nie było żadnej ciekawej sprawy, za którą mógłby się wziąć. Żadnej ciekawej książki, której jeszcze nie przeczytał i żadnej ciekawej osoby, której jeszcze nie poznał. Czyżby Życie się na niego obraziło? Nie... Życie lubi go aż nadto. Za to Los. O tak, Los najwyraźniej nie był do niego pozytywnie nastawiony. Bo cóż innego, jak ten parszywy zasraniec, który wciąż próbuje obrócić w proch wszystkie jego relacje z Życiem?! Chłopak westchnął, aby uspokoić myśli. Dlaczego w sumie uczłowiecza takie rzeczy? No właśnie rzeczy. Żeby móc potem z kim pogadać, w przypadku Życia? Albo kogo zwyzywać, jak to ma w zwyczaju czynić Losowi? Albo po prostu zawrzeć z Losem umowę – on nie będzie się nad nim znęcał, w zamian za to Noah nie będzie o nim niepochlebnie mówił, czy też myślał. Chłopak oparł się o ścianę w jednym z hotelowych korytarzy. Tak... To w sumie dobry pomysł. Bo gdyby tak być i z Losem i z Życiem za pan brat, to... Czyż to nie byłoby piękne? Chociaż nie. Gdyby wszystko się błyszczało, byłoby zbyt monotonnie. Ale przecież teraz także jest nudno! Los się nad nim znęca, oj tak. Już on kiedyś pokaże Losowi. Nie będzie czekał, aż coś ciekawego się zdarzy! Sam wszystko zorganizuje, ot co! Z determinacją zacisnął pięści i – pewien, że nikogo nie ma w pobliżu – uśmiechnął się szyderczo jednym kącikiem ust, ukazując ułamanego zęba. Zmotywowany swoimi rozmyślaniami, jął kierować się w stronę schodów, aby przejść przez hol, aż na ulicę i tam zrobić ukradkiem jakieś zamieszanie. Ale cóż to...? Usłyszał głuche trzaśnięcie drzwiami. Cofnął się dwa stopnie do tyłu, aby znów znaleźć się na hotelowym dywanie i rozejrzał dookoła. Ponownie zapadła grobowa cisza. Ale nie na długo, bo chwilę potem z okolic pokoju pod numerkiem 15 dało się słyszeć... tłuczenie...? Jakby ktoś tłukł szybę... Nie... Nie szybę. Cienkie tłuczone szkło nie wydaje takich odgłosów. To były niższe brzmienia. Ktoś ewidentnie rozbijał coś o podłogę. Parsknął w myślach śmiechem. Ktoś się złości, tak? Hm.
- Losie, ty mały sukinsynu – uśmiechnął się w głębi duszy i skierował do owej piętnastki. Zza drzwi słychać było raz za razem odgłos tłuczonego tworzywa. Raz nawet jakiś łomot, jakby spadło coś ciężkiego. Ale tam furiata mieszka. Ciekawe kto? Stanął przy drzwiach i wsłuchiwał się w przeróżne odgłosy batalii, jaką tam ktoś prowadził. Naraz stwierdził, że on też tak zawsze chciał zrobić. Problem w tym, że... Koszty. Owszem, miał zielonych w brud, lecz nie spieszyło mu się, by je prze... przebijać. Teraz do jego uszu doszły stłumione, ciężkie odgłosy, jakby ktoś rzucał czymś dość miękkim, co... PLASK. Coś... najprawdopodobniej coś mazistego rozbryzgało się o drzwi. Jonathan odskoczył od nich, myśląc, że zaraz wyłoni się z nich jakiś człowiek. Ale nic takiego się nie stało, więc ponownie przyłożył ucho do drzwi. Następnie posłyszał dźwięk łamanego drewna.
- Ty tak specjalnie? - mruknął do Losu, i wiedziony ciekawością chwycił za pozłacaną, ozdobną klamkę kutą w żelazie, by następnie wśliznąć się do środka. I to, co ujrzał, było najzabawniejszą rzeczą, jaką przyszło mu widzieć. Zdemolowany pokój, który kiedyś zapewne był ładny, porządny i dystyngowany, wyglądał teraz jak … Chłopak omal nie parsknął śmiechem. Ale tu pobojowisko! Rozejrzał się wokół i zobaczył „przyczynatora” całego tego burdelu, który tutaj zapanował.
Jakaś drobniutka, urocza blond czuprynka z furią rozszarpywała poduszki i niszczyła lampki, klęcząc na swoim łóżku. Dziewczynka wstała i skierowała się do części gościnnej pokoju. Grzmotnęła fotelem o ścianę, przeorała kanapę tak, że już nie wyglądała jak mebel, chwyciła dywan i rzuciła w jego stronę, nawet go nie zauważając. Cóż poradzić, skoro była zaślepiona wściekłością, której źródła nie znał, za to on w ogóle się nie ruszał. Więc pomimo iż był naprawdę widoczny, mógł posłużyć nawet jako pomniczek, a ona – w tym stanie rzecz jasna – i tak nie zwróciłaby na niego uwagi. Rozbiła małe okienko nad kanapą, po czym zmieniła kurs na okno i stojącą obok niej roślinkę, którą ominęła, za to zerwała zasłony i podrapała szybę. Noah zatkał uszy, gdy usłyszał przeszywający pisk paznokci trących szkło. Zmarszczył brwi i w milczeniu przyglądał się temu, co wyprawia mała psychopatka. Dziewczyna uspokoiła się nieco i spojrzała na pobojowisko, które tu urządziła. Jonathan wstrzymał oddech i znieruchomiał jeszcze bardziej, o ile w ogóle się tak dało. Usiadła na stoliku, tyłem do niego i długo milczała. Długo, oj długo. W końcu fiołkowookiemu znudziło się bezczynne stanie obok drzwi, więc postanowił przestraszyć drobną osóbkę. Postąpił krok do przodu. Raz... Dwa... Trzy... Znalazł się przy milczącej dziewczynie. Niedosłyszalnie podniósł ręce do góry i z cichym szelestem zdjął z czoła bandankę, po czym kucnął tak, że kiedy dziewczyna się odwróci, nie będzie go mogła zobaczyć, zakładając, iż spojrzy tak, jakby patrzyła na stojącego człowieka. Wyciągnął ręce w stronę jej karku i zacisnął zimne jak lód palce na jej szyi tak, żeby zaczęła się podduszać, następnie puścił jedną ręką, by zawiązać jej wyżej wspomnianą bandankę na oczach. Dłoń, która ściskała gardło przemieściła się wyżej, kciukiem i małym palcem naciskając za uszami, w miejscu, gdzie najbardziej boli, natomiast palec wskazujący i serdeczny wcisnęły się do kącików jej ust, ściągając je do dołu. W tym samym czasie wbił paznokieć środkowego palca w dziąsła dolnej szczęki od wewnętrznej strony. Z sadystyczną przyjemnością szepnął dziewczynie do ucha szaleńczym tonem:
- Tell me all your secrets... - i zachichotał złowieszczo.
Zdawał sobie sprawę, że może go szybko obezwładnić, choćby gryząc w palce. W dodatku miała wolne ręce. Jedyne co ją ograniczało to niezdolność widzenia i krwawiące dziąsło. Ale co tam, pomyślał znudzony panicz. Przynajmniej będzie dobra zabawa.

{Wybacz Amuś, trochę przydługo~}

Ameno - Thu-08-12 14:19:00

Poczuwszy zimne dłonie na swojej szyi drgnęła.
Ktoś wszedł do jej pokoju, nie zapukał, nie powstrzymał jej tylko gdy skończyła rozwalać pokój próbuje ją udusić.
Uśmiechnęła się złowieszczo pokazując swoje ''kły''.
Idiota.
Kiedy owy Ktoś zasłonił jej oczy przestała się uśmiechać tylko cicho warknęła.
Przeginasz.
Teraz Ktoś uciskał ją nad uchem co jej się nie spodobało i szarpnęła głową. Nie było to mądre, bo paznokieć ze środkowego palca, który włożył do jej ust wbił jej się w dziąsło. Miała już tej jego ''zabawy'' dość i ugryzła go z całej siły w palce. Dodatkowo na wyczucie złapała Ktosia za ramiona i wbiła mu w nie paznokcie by go lepiej trzymać.
- Chętnie. Ale jakoś na to nie mam ochoty. - syknęła i szarpnęła go do przodu, tak że przeleciał nad nią i upadł na stopniu do ''salonu''.
Jedynym ruchem ściągnęła z oczu bandankę i rzuciła ją w kąt.
Ku jej zdziwieniu zobaczyła... człowieka.
- Masz pecha. Dzisiaj nie mam humoru. - uniosła lekko kąciki ust i rzuciła się na chłopaka. Złapała go za ręce i przycisnęła bardziej do stopnia, tak że wbijał mu się w kręgosłup. - Myślisz, że jesteś taki cwany? Się mój drogi mylisz. Z takimi jak ja się nie zadziera, wiesz? - usiadła mu na brzuchu. Miała wielką ochotę połamać mu żebra... ale jednak coś ją blokowało. Nie mogła? Mogła. Więc co to mogło być? Gdy zatrzęsły jej się ramiona już wiedziała.

Noah - Thu-08-12 16:16:37

Już myślał, że ma istotkę jak w garści. Co z tego, że jest taką furiatką? W głębi duszy jest pewnie tak delikatna, że nikogo nie...
Dziewczyna wbiła w jego palce zęby, dziurawiąc skórę. Noah syknął boleśnie i zacisnął oczy, poczuł jak małe kropelki czerwonej substancji, której tak nie lubił spływają mu po palcach. Co ona ma zza szczęki? Takie ostre ząbki... Zarzuciła ręce do tyłu, by wbić mu paznokcie w ramiona, czego z kolei prawie nie poczuł, zbyt skupiony na pulsującym bólu w trzech palcach prawej ręki. Dziewczynka przerzuciła go nad swoją głową, a on, oszołomiony wylądował boleśnie na podeście „salonowym”, którego krawędź wbiła mu się w kręgosłup, aż coś strzyknęło.
...nie skrzywdzi?
Zacisnął oczy z bólu. Ta to ma tupet. Za silna, jak na niego. Jak na zwykłego człowieka. Kim ona może być..? Czym? Może jest gigantem, czy – jak kto woli – tytanem..? Jakiś, dajmy na to Gabriel, czy Emanuel upodobał sobie jej matkę i spłodził nadprzyrodzone dziecko? Nie... Żadne takie wymyślne skrzydlate potwory nie istnieją. Przecież to jest wbrew prawu grawitacji. Powinny mieć co najmniej dwie pary gigantycznych, rozłożystych skrzydeł, żeby móc normalnie latać. Żeby było epicko. Chociaż może nie... Skrzydła osy. Tak, osy olewają prawo grawitacji. Albo pszczoły. Dziewczyna przewała mu jego jakże interesujące rozmyślania, przyciskając mu nadgarstki do podestu i siadając na klatce piersiowej. Jonathan zakrztusił się, gdy próbował wziąć oddech i zaniósł się kaszlem, walcząc o powietrze, ponieważ blondynka usiadła akurat tak, że trudno mu było się dotlenić. Spojrzał na nią nieco zdezorientowany, mimo to z kamienną twarzą i odpowiedział chłodnym tonem:
- Cwany nie cwany, nie chciałem cię zabić, a ty najwyraźniej dążysz do tego całą parą. - po czym po krótkim namyśle dodał – Poza tym czy nie oderwałem cię przypadkiem od tych myśli, które doprowadziły twój pokój do takiego stanu? - pozwolił, aby cień tryumfalnego uśmieszku z nutą wyższości zawitał na zaciśniętych z bólu ustach. Ugiął nogi w kolanach, mając nadzieję, że zmiana napięcia mięśni brzucha pozwoli mu swobodniej oddychać, i stęknął cicho, kiedy lekko zsunął się z podestu, szorując po nim kręgosłupem. Teraz krawędź stopnia wbijała mu się w kark. Parę chwil milczenia później, chłopak stracił cierpliwość. Szarpnął rękami, lecz uścisk oprawcy był zbyt mocny, spróbował więc się jakoś wyśliznąć, lecz to także było niemożliwe. Czuł jak krew kapie z palców na podłogę. Dlaczego dziś nie założył rękawiczek, do cholery?!
- Dobra, panienko, zamierzasz tak na mnie siedzieć, czy może zechcieć przedsięwziąć dla mnie jakąś bardziej... wygodną pozycję? - powiedział poirytowany, nie zważając na to, jak to zabrzmiało. Zauważył, że ramiona dziewczyny lekko drżą, lecz nie był w stanie ocenić, czy płacze, czy się śmieje, czy chociażby zachciało jej się nimi pomachać.

Ameno - Thu-08-12 19:25:52

Uniosła do góry jedną brew widząc jak chłopak zaczął kasłać.
W bardzo piękny sposób go powitałaś, nie ma co, zadrwiła z niej druga Ameno.
- Dziwne, że mówisz, że nie chciałeś mnie zabić skoro kilka sekund temu ściskałeś moją szyję i włożyłeś mi palce do buzi! - wrzasnęła nieco piskliwie. Za dużo się dzieje w tak krótkim czasie. - I w ogóle nie chcę żebyś mnie zabijał! Ciekawe czy nawet by Ci się to udało... - dodała szeptem bardziej dla siebie jak dla niego, ale wiedziała, że to usłyszał. - Co? Nie! W sumie to kiedy mnie zaskoczyłeś już skończyłam... - ...bić się ze mną w głowie, dodała w myślach.
Miała ochotę mu przywalić za ten uśmiech. Jakiś dziwny instynkt jej kazał to zrobić. Musiała to zrobić. Mimo tego nie mogła, bo została zaalarmowana przez swoje ramiona.
Dmuchnęła w grzywkę i zsunęła się niżej razem z chłopakiem. Zaśmiała się dziecięco kiedy chciał się wyrwać.
- Posiedzę tak sobie. Wygodnie mi i trudno, że tobie jest niewygodnie. Nie trzeba było mnie straszyć. Wtedy inaczej wyglądałaby ta rozmowa, prawda? - po raz kolejny dmuchnęła w grzywkę, która co wykonała delikatny ruch głową zasłaniała jej oczy.
- A, i jeszcze jedna rzecz, nie udawaj takiego poważnego, bo Ci to nie wychodzi. Wygląda to zabawnie. - sama coś o tym wie.
Po kilku minutach wyprostowała kręgosłup, z którego wydobyły się dźwięki ocierających się o siebie kości. Uwielbiała ten dźwięk. A jeszcze bardziej uwielbiała wyłamywać sobie kości u rąk co zaraz zrobiła puszczając jego nadgarstki.
Pewnie teraz będzie chciał uciec. Tchórz?
- Powiesz mi co Cie tu przywiało? - wstała i podeszła do rozwalonego łóżka, usiadła na nim ostrożnie i zaczęła się przyglądać uważnie podpierając brodę ręką, którą oparła o kolano.

Noah - Thu-08-12 20:09:08

Popatrzył na nią, mrużąc lekko jedno oko – taki nawyk, kiedy go coś boli.
- Nie zabijam nieznajomych – powiedział i od razu jego własne myśli zadrwiły z niego Taa, akurat. – Zauważ iż nie było to ani śmiertelne podduszenie ani śmiertelne poranienie.
„Ciekawe czy nawet by ci się to udało” powiedziała cicho. Co to znaczy? Co ona? Nieśmiertelna? Phie, też mu coś. W takim razie on też może być nieśmiertelny. No chyba, że hipoteza o gigantach okazała się choć po części prawdziwa... Postanowił zaryzykować dla własnego dobra. Żeby nie było mu w życiu za nudno.
- Kim... - zaczął, ale zaraz się poprawił – Czym ty jesteś? - miał dość mocne podstawy do zadania tego pytania, więc w razie czego będzie mógł się wytłumaczyć. Ale... Dlaczego niby miałby się tłumaczyć dziecku? Dlaczego w ogóle miałby się komuś tłumaczyć? Czy to nie oni, ludzie, czy też nieludzie, mają skakać wokół niego? Chociaż... Gdzieś w głębi duszy czuł, że... Czy to respekt? Czuł wobec niej respekt? Sam zszokował się tym, co jego mózg myśli, więc szybko to od siebie odgonił. W jego głowie zapanował jakiś... Harmider. Mimo to z zewnątrz wyglądał bardziej jakby zobaczył niestrasznego ducha, lub jakby dostał padaczki, tudzież „zawiechy”. Dziewczyna od dmuchnęła grzywkę z czoła.
- Zawsze można zrobić cięcie i zacząć od nowa – powiedział patrząc gdzieś w bok i próbując zapomnieć o bólu, który przeszywał mu całe plecy i przyprawił nawet o lekki skurcz łydki. Zmarszczył brwi i popatrzył na nią.
- Nikogo i niczego nie udaję. - rzekł dziwnym tonem, choć sam nie był pewien tego zapewnienia. Dziewczyna wreszcie dała mu trochę wolnej przestrzeni i puściła jego nadgarstki, by zacząć wyłamywać palce. Jonathan podniósł się na rękach z niemałym trudem i usiadł na podłodze, krzywiąc twarz w grymasie bólu. Nieźle go załatwiła, nie ma co. A wyglądała na taką niewinną i bezradną. Wstała od niego i usiadła na łóżku, które zaskrzypiało niebezpiecznie. Cóż się dziwić, skoro miało powyłamywane deski. Spojrzał na nią spod grzywki, po czym zaczął uważnie oglądać ślady po ugryzieniu jej ostrych ząbków.
- Każdy znudzony panicz podąża jak głupi za źródłem ciekawych dźwięków... – powiedział trochę niezrozumiale i dodał - ...żeby potem zostać tak potraktowanym przez dziecko.

Ameno - Thu-08-12 21:19:17

- A gdybym była mniej wrażliwa to mógłbyś mnie udusić. - fuknęła.
Oczywiście, poprzez wrażliwość rozumiesz bycie człowiekiem?, zapytała ją druga osobowość w sumie niepotrzebnie, bo znała odpowiedź.
Gdy usłyszała pytanie na temat kim jest przez parę sekund w ogóle się nie ruszała. Nie mrugnęła, nie oddychała... wyglądała jakby już była martwa, ale ona była w szoku. Miała powiedzieć? Co jej grozi? Przecież to nic dziwnego, w tym mieście chodzą przeróżne stwory, potwory czy jak ich nazwać.
Wzruszyła wolno ramionami wzdychając.
- Nie wiem czy to będzie dla Ciebie nowość czy nie... ale jestem demonem. - powiedziała na jednym tchu.
I co? Myślisz, że Cię teraz za to piorun trafi?
W sumie to naprawdę tak myślała. Chciała zachować to w tajemnicy, ale niektórzy mogli się domyślić. No, na przykład Naoki się domyślił. I Suyin.
- Słucham? - nie zrozumiała o co mu chodziło. Jakie cięcie? Jakie zaczynanie od nowa?
Pewnie chodzi o twoją grzywkę co w nią co chwila dmuchasz.
Właśnie, grzywka. Znowu dmuchnęła we włosy.
- Jak nie udajesz jak widzę? To widać, słychać i czuć, że udajesz. - popukała się wskazującym palcem po nosie.
Poprawiła się na łóżku i znowu bacznie przyglądała się chłopakowi.
Była chyba dla niego za ostra. Zbyt ostra. Ale przynajmniej nie na tyle by go zaraz zatłuc na śmierć.
- Dziecko?! - warknęła podnosząc się z łóżka i w mgnieniu oka pojawiając się przed nim. - Powiedziałeś na mnie dziecko?! - złapała go za kołnierz i przysunęła do siebie bliżej. Oczy zaświeciły jej się na żółto jak zawsze gdy była wściekła.
Podniosła prawą rękę nad głowę i uderzyła go z całej siły w policzek.
Co jak co, ale dzieckiem to ona już nie jest!

Noah - Thu-08-12 22:44:51

- Niby jak? - zdziwił się, nie do końca rozumiejąc jej słowa. Coś jest z nią nie tak. Stanowczo.
Nastała dość długa cisza, którą Noah spożytkował na rozmyślanie o tym czym to jest owa dziewczynka. Anioł tudzież archanioł odpadał. Potomek takowego także – jakoś mu to nie pasowało. Może jest pod wpływem jakiegoś magicznego płynu, których to zwykli używać kulturyści? A może magia istnieje? Chłopak roześmiał się nagle. Taak, magia istnieje. Uwierzyłeś? Wspaniale! Zaraz przyleci do ciebie jednorożec, a wróżka chrzestna przyjdzie zesfatać cię z jakąś najaraną księżniczką, co nigdy włosów nie przycinała! Skończył się śmiać gdy usłyszał, że dziewczyna jest demonem. Demonem? Absurd. Takie rzeczy nie istnie... Nie. Coś w środku nakazywało mu uwierzyć w jej słowa. Czyżby to był... Instynkt? Przeczucie? Coś w stylu naturalnego szóstego zmysłu?
- Aha. - powiedział z szeroko otwartymi oczami. Demon...? Coś jak szatan. A szatan zawiera pakty z ludźmi. A on jest człowiekiem. Chłopak pokręcił głową. Cóż za naiwność. Ale... Mhm, raz kozie śmierć.
- Zawierasz pakty z ludźmi? Po co stąpasz po ziemi? Należysz do kogoś? - wypalił, po czym zorientował się, że dostał jakiegoś dziwnego słowotoku. Czyżby przypływ adrenaliny? W sumie taki demon to niezła jazda. Heh, cóż za dziecinne myśli.
Chłopak przeczesał dłonią włosy i spojrzał na nią.
- No wiesz. Stopklatka. Ciach. Pauza. Powtarzamy scenę, kamera i... akcja. - powiedział płynnie i spojrzał na nią nieco nieobecnym wzrokiem. Nie obchodziło go czy zrozumie. Po prostu chciał... Czegoś ciekawego. Chciał zapełnić tę ziejącą dziurę w jego życiu, którą z czasem nazwał nudą. Ale czy to była nuda? Hm. Nuda, nuda.
- Dlaczego miałbym udawać? - spytał, w sumie nie z ciekawości. A może. W sumie nie wiedział czy naprawdę jest taki poważny, czy to tylko tak... Dla zapełnienia tej cholernej dziury.
- Wyglądasz na nie więcej niż piętnaście lat – powiedział spokojnie i oberwał w policzek. Cięta rączka, ostre ząbki... Co jest z tą dziewczyną? Miejsce w które uderzyła zapiekło i poczuł, że robi się gorące. Lekki odrzut przekręcił jego głowę w prawo i tam ona została. Po co miał nadstawiać drugi policzek, patrząc jej w oczy? Poczuł się upokorzony. Bardzo. Zmarszczył brwi i starał się ukryć nieco smutny wyraz twarzy, patrzył na zdemolowane łóżko. W końcu nie odwracając od niego wzroku zadał pytanie:
- Jak mogę do ciebie mówić? - po chwili dodał także – I ile w takim razie masz lat?

Ameno - Fri-08-12 14:21:21

- Gdybyś trzymał mnie za szyję jeszcze dłużej byłabym martwa. Mam bardzo wrażliwą szyję. - mówiąc to złapała się za obojczyki a potem przejechała palcami po szyi aż dotarła do żuchwy.
A w sumie to miałam. Czasami tak bardzo brakuje mi bycia człowiekiem. No cóż...
- Jeśli zechcę komuś służyć lub ktoś chce abym mu służyła mogę zawrzeć z nim pakt. A jestem na ziemi bo... bo w sumie nie mam nic innego do roboty. I nie, do nikogo nie należę. - znowu wypowiedziała wszystko na jednym tchu. Ziewnęła.
Nudno na tym świecie, proszę państwa.
- Nie wiem. Może żeby wyróżniać się z tłumu? Albo żeby inni dostrzegli jaki jesteś ważny. - zrobiła z ust dzióbek kiedy mówiła ostatnie zdanie. Sama kiedyś próbowała taka być, ale tylko dostała w twarz za takie zachowanie.
Sprawdziła czy rana w dziąśle zniknęła. Nigdzie nie umiała jej znaleźć, wiec pewnie już zniknęła. Wytarła palec w bluzkę.
- Mam szesnaście lat. Spokojnie mnie chyba można nazwać nastolatką a nie dzieckiem, prawda? - warknęła głośno. Obserwowała jak chłopak patrzy na jej łóżko. Należał mu się ten policzek. - Ameno. Albo Ame.

Noah - Sat-08-12 13:52:49

- Nie trzymałbym. - zapewnił – Nie chciałem nikogo zabić. - a myśli dodały za niego ciche „W młodości”.
Ale było to prawdą. Gdy był młody, oprócz tego, że był istnym aniołkiem, to chciał zostać pilotem. Ale coś mu nie wyszło i podczas próby samodzielnego latania za pomocą sznurka i drzewa, piąta klepka gdzieś mu się zapodziała. Nie, że on próbował popełnić samobójstwo. Jakichś specjalnych problemów nie miał. Zanim zmarł tata oczywiście. W każdym razie piękne czasy dzieciństwa już chyba nie powrócą. Musiał być realistą – bo po co błądzić po mglistej krainie marzeń, skoro można dążyć do sukcesu w realnym świecie?
Do nikogo nie należy... Jest możliwość zawarcia paktu... Czy to nie wspaniale się składa? Jego myśli skakały i klaskały jak dzieci. Zaśmiał się cicho, prawie niedosłyszalnie, ponieważ w głowie rodził mu się mały, chytry pomysł. Zatarł ręce i wstał ze stopnia, stękając przy tym cicho, ponieważ ból nie raczył minąć. Usiadł obok dziewczyny i popatrzył na nią badawczo.
- Jakie są reguły? W pakcie są jakieś podpunkty w których wszystko jest wypisane? - zagaił po czym zamyślił się i dodał – Bez kruczków drukarskich?
A owszem, skoro świat go nie potrzebował, to czemu nie pobawić się we władcę demonów? To była bardzo ciekawa perspektywa.
- Nie spieszy mi się do bycia sławnym w ten sposób. Gdybym był taki jakim bym chciał być... - ponownie zamilkł, myśląc nad czymś i w końcu dokończył - ...wtedy dopiero byłaby jazda.
Postanowił uśmiechnąć się szeroko, bez ograniczeń tej jego przeklętej maski. Chociaż nawet sam zauważył, że w tym uśmiechu było coś dziwnego. Chyba (podobnie jak wszystkie) był nieco zbyt maniakalny. Zaczął przebierać palcami, jakby coś w nich miętosił. Noworodki też tak robią. Ciekawe. Przyuważył, jak dziewczyna wsadza sobie palec do buzi i poczuł... Co to? Pierwszy raz coś takiego... Takie dziwne uczucie... Troska? Poczucie winy? Słyszał o tym, ale nigdy czegoś takiego nie doświadczył. Zagryzł policzek od środka i wymamrotał jakby od niechcenia:
- Boli? - spojrzał na jej palec. Nie było na nim krwi ani nic. Może demony mają zdolność regeneracji? Dziewczyna zdradziła mu informacje o sobie, więc on postanowił nie pozostać dłużnym.
- Ja jestem Noah. To moje drugie imię, ale i tak wolę, żebyś się do mnie nim zwracała. - powiedział i stwierdził, że Ame jest tylko o rok od niego młodsza – Cóż, w takim razie taka młodziutka to ty nie jesteś. Ja osobiście mam siedemnaście lat.

Ameno - Sat-08-12 15:57:18

- Nie, wcale. To poco to zrobiłeś, hm? - przekrzywiła główkę lekko w bok i grzywka znów jej zasłoniła widoczność. Tym razem ją zostawiła w spokoju.
A gdyby tak ją obciąć? Hm, ciekawy pomysł, ale potem by cały czas jęczała, że chce tą grzywkę. Lepiej ją spiąć kilkoma wsuwkami.
Sięgnęła pod poduszkę i wyciągnęła małe pudełeczko. Otworzyła je i zaczęła wyciągać z niego wsuwki, które wpinała we włosy. Skończywszy schowała z powrotem pudełko.
Zlustrowała wzrokiem chłopaka, który usiadł koło niej. Odsunęła się od niego.
- W zamian za służbę musisz coś dać. Najczęściej demony biorą duszę. Nie ma odwrotu. Gdy będzie się kończyć życie człowieka, demon zabiera go na jakieś pustkowie, albo po prostu zostaje z tym człowiekiem i zabiera mu duszę. Hm... ma się znak paktu i jeśli jakiś anioł utnie kończynę ze znakiem pakt zostaje zerwany, a dusza człowieka nietknięta. - zakończyła westchnieniem. Po chwili jeszcze dodała: - Nie ma żadnych oszustw. Bo na przykład ja, gdybym została zdradzona wpadłabym w szał. Pewnie bym rozdarła tego człowieka na drobne części... - mruknęła.
Tak, pomalutku by bardziej cierpiał... Niech dostanie za swoje!
- Tak, bycie kimś kim chce się być było by bardzo ciekawe... Chociaż wolę jeszcze być tym kim jestem.
Zmarszczyła nos gdy ten się uśmiechnął.
Na pewno coś kombinuje, chce wymyślić jak przechytrzyć mnie w pakcie, jestem tego pewna.
Spojrzała na niego zdezorientowana.
- Co boli? - spojrzała na swój palec. - Ach, o to chodzi. Nie, nie... już jest dobrze. - zmusiła się na sztuczny uśmiech. W sumie to nie wiedziała czemu się uśmiecha. Może była już zmęczona i robiła co popadnie. Po chwili coś jej się przypomniało. - Skoro mowa o bólu... jak twój policzek?
Noah. Ciekawe jak miał na pierwsze? A co jej szkodzi, zapyta.
- Miło mi poznać Noah - wyciągnęła w jego stronę drobną rękę. - Tak z czystej ciekawości to jak masz na pierwsze? - szybkim ruchem poprawiła grzywkę. - Właśnie. Jetem rok młodsza, więc chyba należą mi się przeprosiny za to dziecko, co? - uśmiechnęła się wrednie. W sumie to nie potrzebowała tych przeprosin, ale co tam.

Noah - Fri-08-12 13:16:48

- Dla zabawy – odrzekł zgodnie z prawdą. No bo po co miał zabijać małego demona z psychopatycznymi zapędami? Żeby uratować parę niewinnych duszyczek, które z chęcią by schrupał? Gdzie tam. Nie opłacałoby mu się.
Dziewczyna wyjęła spod poduszki małe pudełeczko, otworzyła je i jęła wpinać sobie we włosy wsuwki. Pewnie grzywka jej przeszkadzała. Cóż. Jonathan osobiście przepadał za lekko przysłaniającymi widok włosami, ponieważ skutecznie kryły jego oczy. Przyjrzał się Ameno. Miała duże oczy. Duże oczy są ładne. I były żółte. Też ładnie. Dziewczyna odsunęła się od niego i przewierciła wzrokiem na wskroś.
Hm, czyli są jakieś perspektywy. W sumie nie spieszyło mu się umierać, ale nie pogardził by wiecznym spokojem, amen.
- Coś dać. Najczęściej dusza... - mruknął cicho analizując jej słowa. Po chwili odwrócił się do niej i wyszczerzył się w radosnym, acz przebiegłym uśmiechu, ukazując ułamaną czwórkę. - Czyli zdarzały się przypadki, kiedy człowiek dawał coś innego niż duszę? Jakie rzeczy wchodzą w grę? Rozumiem, że demonom nie potrzebne są zielone. Dobra fizyczne też nie. Można dać duszę kogoś innego a demona zabrać dla siebie? - zalał ją potokiem pytań, obserwując uważnie mimikę jej twarzy. W sumie twarz miała bardzo przyjemną jak na demona. Ale jego wyobrażenia a realia świata i wszechświata różniły się od siebie bardzo.
Woli być tym kim jest? Więc powinna mieć ciekawe życie.
- Ty tak. Ja nie – powiedział, wbrew pozorom dość pogodnie.
Dziewczyna spojrzała na swój palec a potem na niego i na jego policzek, nadal zaczerwieniony od uderzenia.
- Masz ciętą rączkę, ale przeżyję. Bardziej boję się o moje plecy. - zaśmiał się cicho. Gdyby przestał starać się wyglądać godnie, na pewno przypominałby przygarbionego staruszka, narzekającego na bóle kręgosłupa.
- Mnie także – odpowiedział i ścisnął lekko jej dłoń, choć wcale nie był przekonany co do zapewnienia, które przed chwilą padło z jego ust – Moje pierwsze imię to Jonathan, ale proszę, daruj sobie nazywanie mnie w ten sposób – uśmiechnął się błagalnie i spojrzał na nią spod grzywki, lecz ów uśmiech znikł z jego twarzy równie szybko jak się pojawił, bowiem do jego uszu dotarły słowa o przeprosinach. Szczerze nienawidził przepraszać. Zazwyczaj trwał w przekonaniu, że to nie on popełnił błąd, i że to jego właśnie mają przepraszać. Lecz teraz było nieco inaczej. Prawdopodobne, że gdyby zaczął jej zarzucać różne rzeczy ona postanowiłaby machnąć demonicznym łapskiem i sprawić by zamilkł na wieki w kałuży krwi, czego póki co by nie chciał, więc postanowił pomilczeć sobie i zebrać się na przeprosiny. Dziecko. Taa, chyba w sumie nie jest aż takim dzieckiem. Ale wygląda jak dziecko! Jego myśli toczyły w głowie batalię, a on milczał. I gdy cisza przeciągnęła się wystarczająco długo, wydukał cicho:
- Dobra, wybacz. Nie powinienem cię tak nazwać. - popatrzył na widok za podrapanym oknem. Czy opłacało mu się zawarcie paktu?

Ameno - Fri-08-12 18:38:22

- Też mi zabawa. Jeśli tak to nazywasz musisz mieć bardzo nudne życie. - uśmiechnęła się wrednie.
Zmarszczyła nos, gdy ten się uśmiechnął. Znowu. W podobny sposób.
Odsunęła się jeszcze troszkę i o mało nie zleciała z łóżka.
- A niby co innego zwykły człowiek mógłby dać demonowi prócz duszy po śmierci? - chwilę się zastanowiła. Chwila przerodziła się w dziesięć minut ciszy. To można tak długo myśleć? W końcu się ocknęła i mówiła dalej: - Niepotrzebne, potrzebne... kto to wie. Ja nigdy nie czułam potrzeby ich mieć. Szczerze Ci odpowiem - nie wiem. Nigdy nie słucham plotek ani nie czytam tych podobnych wiadomości na temat tego albo coś. Nie jestem w końcu wszechwidząca, prawda? - spojrzała na niego jeszcze świecącymi, żółtymi oczami. Czemu się nadal złości? Wszystko jest wytłumaczone...
Ramiona po raz kolejny jej się zatrzęsły. Miała tego alarmowania dość, zrobiła z ust dzióbek i walnęła się pięścią w prawe ramię. Naprawdę, bez przesady z  tym alarmowaniem.
Ponieważ, niestety, nadal była zła uderzyła się za mocno i złamała sobie obojczyk. Nie to, że to jakaś wielka katastrofa, ale żeby nadal nad sobą nie panować? Wstyd i hańba. Mimo to czekała.
- Należało Ci się. I policzek i plecy - wzruszyła obojętnie lewym ramieniem.
Nic... no nic się nie dzieje... cholera, no co jest?, warknęła w myślach patrząc na ramię. Z obojczykiem nic się nie działo. Może powinna się jakoś ustawić specjalnie? Albo ramię nastawić?
- W porządku, będę Cię nazywać Noah, tak jak chciałeś - kiwnęła głową słysząc ciche przeprosiny. Miała ochotę wkurzyć chłopaka i zapytać czy powtórzy, ale nie zrobiła tego. Nie jest taka wredna.
Spuściła wzrok i popatrzała na zniszczony salon.
Nigdy nikomu nie służyła... pewnie zanim by się przyzwyczaiła do tego, ten ktoś już dawno by wąchał kwiatki od spodu. Mimo to zawsze musi być ten pierwszy raz.
Nagle coś jej śmignęło białego przed oczami... śmignęło? Nie, to było światło. Lampa błyskowa? Komuś się nudzi i przez szyby robi jej zdjęcia? A może to burza się zbliża? Nie nadsłuchiwała grzmotu, bo podniosła głowę i delikatnie popukała Noah'a po ramieniu.
Zanim ten się odwrócił, ta już mówiła:
- Noah, umiałbyś mi pomóc z tym ramieniem? - pokazała na miejsce gdzie jeszcze kilka minut temu był widoczny obojczyk. - Umiałbyś coś z tym zrobić?
Brawo, teraz zgrywasz niewiniątko. Jakie to słodkie!, zadrwiła sama z siebie.

Noah - Tue-09-12 21:09:51

- Uwierz, że owszem, człowiekowi na świecie nudno jak cholera. - powiedział spokojnie, nie zważając na jej nieprzyjemny uśmieszek. Próbuje go podjudzać? Co on? Ma wybuchnąć gniewem, żeby nie twierdziła, że mu nudno? Przecież trafiła w dziesiątkę, więc po co miałby się pieklić? Ale ten uśmiech... Nie podobało mu się to. Gdyby zawarł kontrakt z takim demonem... kto wie, czy by go „przypadkiem” nie wepchnął pod pociąg, albo nie utopił w wannie? Istoty pozaziemskie są niezbadane i nieprzewidywalne. Gdyby istniała o nich jakaś wiarygodna książka... Może on sam takową napisze? Będzie się sprzedawała jako dobra encyklopedia fantasy. Ale on nie ma głowy do pisania. Nie dziś. W sumie jeszcze nigdy nie miał.
Niby co miałby człowiek dać demonowi zamiast duszy po śmierci? No właśnie, co? Pieniądze nie. Więc co?
- Może rodzinę? Albo resztę świata? - odpowiedział jej pytaniem na pytanie, bowiem nie był pewien, czy demon przyjąłby taką zapłatę – Co tam demon zapragnie.
W sumie prawda. Mógł sobie wziąć zamiast duszy cokolwiek. Przecież Jonathana by już to nie obchodziło. Dusza nie byłaby potępiona i byłby luzik. Demon mógłby na przykład opętać ciało. To też byłoby ciekawe. Minęło chyba dziesięć minut koszmarnej ciszy, kiedy Ameno odpowiedziała na jego pytanie.
- Nie angażujesz się w życie towarzyskie wśród demonów? - wywnioskował z jej wypowiedzi, chociaż nie mógł być tego pewien. Pozory mogą mylić, a jego mózg źle rozumieć zdania.
Ramiona dziewczyny znów zadrżały. O co chodzi? Teraz widział dokładnie jej twarz i nie dopatrzył się chociaż cienia rozpaczy czy rozbawienia. Ewentualnie rozdrażnienie. Dziewczyna uderzyła ręką prawe ramię, aż rozległ się nieprzyjemny dla ucha dźwięk łamanej kości. Mimo to dziewczyna nawet nie drgnęła. Nie pisnęła. Nie syknęła. Czy to ją w ogóle bolało?
Należało mi się...? Nie jestem tego taki pewien. To były tylko niewinne, ludzkie żarty, pomyślał, lecz nawet nie mruknął. Skoro z taką łatwością sprawiła, że coś jej chrupnęło w ramieniu, to co by się stało, gdyby zaczął ją irytować?
Nastała dość długa cisza. Po raz kolejny. Coś lubią milczeć. Chociaż Jonathanowi to nie przeszkadzało. Ciszę można bardzo praktycznie spożytkować. A jako, że Noah lubował się w dumaniu – jął tę właśnie czynność wykonywać. Odłączył się od świata zewnętrznego zastanawiając się, jakie są za i przeciw podpisania kontraktu i powoli utwierdzał się w przekonaniu, że chyba jednak warto. Coś mignęło, albo jemu się tak wydawało, ponieważ jego mózg ledwo to zarejestrował, ponadto był w stanie ciężkiego zamyślenia, z którego mało czynników zewnętrznych potrafiło go wyrwać. No, ale na pewno nie żaden. Poczuł delikatne pukanie w ramię i zadane przez Ameno pytanie. Spojrzał najpierw na nią, a potem na prawy obojczyk, czy też miejsce w którym być powinien, zamiast niego było tam jednak tylko dziwne wgłębienie.
- Jak ty to zrobiłaś? - zapytał spokojnie, lecz z nutką niedowierzania w głosie, zakasując rękawy koszuli, by potem unieść ręce do jej ramienia i zacząć delikatnie dotykać zdeformowane miejsce.
- Sama sobie obojczyk złamałaś – powiedział nadal zdziwiony, mimo to nieco zagubiony wzrok ukrył pod włosami, nachylając się bardziej w stronę jej ramienia. Jeżeli jej pomoże – może da mu jakieś fory? Może nawet nie pomyśli o kantowaniu przy kontrakcie? Może będzie do niego pozytywnie nastawiona?
Różne pytania bez odpowiedzi nasuwały mu się na myśl, podczas gdy oglądał uważnie złamanie. Nacisnął w paru miejscach, przy szczepach mięśniowych i złączeniu kości pytając, a raczej stwierdzając:
- Nie boli prawda? Czy boli? - raz po raz spoglądał na jej twarz z zaciekawieniem. Taki demon. Co on ma w środku? Ma anatomię człowieka? Może ma jakoś sprytniej ułożone wnętrzności? Ma serce? Nie potrzebne mu. Tak samo żołądek. Przecież żywi się duszami. Chociaż może żeby zaspokoić fizyczny głód...
Chrup
- O. - powiedział z uśmiechem, kiedy sprawnym ruchem podniósł jej przedramię do góry i nacisnął na bark, czemu towarzyszyło kolejne chrupnięcie – chyba trochę ci to nastawiłem. Jeżeli możesz się regenerować, to dlaczego tego nie zrobiłaś? Musisz mieć wszystko w odpowiednich miejscach, żeby wrócić do zdrowia? - zapytał, przyglądając się jej oczom.

Ameno - Wed-09-12 15:29:44

- Ale miewacie też miłe chwile, więc nie zawsze jest nudne... - powiedziała cicho.
Ciekawe czy dałoby się ją zamienić w człowieka... W końcu wiedziałaby dokładniej skąd to ciepło, doświadczyłaby wielu uczuć, nie byłaby taka silna i nikogo by już tak mocno nie uderzyła.
W pewnym momencie jej rozmyślań poczuła blokadę.
Postrach, zniszczenie, postrach, zniszczenie...
Trzeba jednak przyznać, że ona z tego żyła. Do tego musiałaby wybrać czy chce być tą blondynką albo szatynką, która mogła siać jeszcze większe spustoszenie.
- Na co demonowi rodzina swojego pana? Żeby im służył czy też zabrał również i ich dusze? - zmarszczyła nos. - Dobrze, że powiedziałeś ''co tam demon zapragnie''. Trzymam się jakiejś swojej tradycji i zabieram dusze. Albo zabierałabym gdybym tylko miała komu.
Zrobiła z ust dzióbek i wydęła policzki.
- Nie. Mało mnie to ciekawi. Raz na kilka lat może się czasami czegoś ciekawego dowiem.
Cisza.
A gdyby Noah zechciałby aby mu służyła? Co się wtedy stanie? A co jeśli jej włosy i oczy zmienią kolor? A mundurki? Przydałyby się czarne.
A to jest w ogóle możliwe?
A jeśli tak, to co wtedy?
Tyle myśli jej się tłukło w głowie aż zapomniała, że poprosiła o pomoc Noah'a.
- Po prostu uderzyłam - odparła.
Kiedy zobaczyła jak jego ręce się do niej zbliżają mała ochotę uciec, podziękować i powiedzieć, że już jest lepiej. Jednak nie mogła cały czas uciekać przed dotykiem innych ludzi. Przed Naokim nie uciekała...
A Naoki to jest ktoś inny, warknęła podświadomość.
Obserwowała jak ten dotyka jej ramienia.
Niby demony nie czują bólu, ale Ameno go czuła właśnie przy obojczykach, które były jej słabą stroną. Będąc jeszcze młodą demonicą co rusz łamała sobie obojczyki, więc pewnie dlatego...
Warknęła głośno.
- Boli, uwierz, że boli jak diabli - spojrzała na swoją rękę. Cała drgała.
To samo poczuła w łokciu chwilę później.
Zacisnęła ręce w pięści i przygryzła dolną wargę.
Cholerne obojczyki.
- Dziekuję - pisnęła gdy jej ramię się uniosło a ręka przestała trząść.
Przeczekała jeszcze chwilę i popukała się w obojczyk czy się zrósł.
Spojrzała na Noah'a.
- Chyba tak... a przynajmniej ja tak mam z obojczykami - przez grzywkę trudno jej było zobaczyć jego oczy. Jaki mają kolor? Jakie są duże? Może takie jak jej? Wyciągnęła z głowy jedną wsuwkę, zgarnęła mu włosy z czoła i spięła z boku. - W końcu widzę twoje oczy. - uśmiechnęła się pokazując swoje ''kły''.
Można myśleć teraz i mówić co się chce - ten uśmiech był naprawdę szczery.

Проживание Шёнбергер-Штранд